Co zobaczyć we Lwowie – najpiękniejszym mieście Ukrainy

1 komentarz |

Lwów – tuż za wschodnią granicą na odkrycie czeka niezwykle urokliwe miasto, które kiedyś leżało w granicach Rzeczypospolitej. Dziś duma zachodniej Ukrainy i najbardziej europejskie miasto kraju. Jeśli jeszcze nigdy nie byliście we Lwowie (a miasto przeżywa prawdziwe oblężenie turystyczne), to najlepszy czas, żeby się tam wybrać. Idealny na krótki wypad, Lwów z nawiązką spełnia oczekiwania w dziedzinie kulturalnej, gastronomicznej czy rozrywkowej.

 

Bydynek dworca kolejowego we Lwowie

 


Opera Lwowska

Narodowa Opera we Lwowie – jeden z najbardziej charakterystycznych budynków Lwowa – położony jest u krańca Alei Wolności, przy dawnych Wałach Hetmańskich (przy drugim końcu stoi pomnik Adama Mickiewicza). Opera Lwowska porównać można tylko do Oper: Wiedeńskiej i Paryskiej. Eklektyczny budynek wybudowano na podmokłych terenach (w okolicy przepływała rzeka Pełtew) w cztery lata i oddano do użytku w 1900 r. Na fasadowej attyce zwróćcie uwagę na postaci ośmiu muz i rzeźbę „Radości i dramaty życiowe”. Wieczorami budynek jest pięknie podświetlony. Można tu wybrać się oczywiście na spektakl, albo na zwykłe zwiedzanie (największe wrażenia robią widownia i Sala Lustrzana). Bilety kupuje się bezpośrednio w kasach (mimo dużego obłożenia, zawsze zostają jakieś miejsca), a ostatnio także przez internet. Szkoda, że jakość obsługi opery pozostawia wiele do życzenia. UWAGA! W okresie od połowy lipca do końca sierpnia przedstawienia się nie są grane!

 





Widoki z lwowskiego ratusza

Wieża widokowa lwowskiego ratusza to jedna z ciekawszych atrakcji turystycznych i drugi pod względem wysokości punkt widokowy w mieście (po Wysokim Zamku, o którym poniżej). Taras widokowy znajduje się na wysokości 65 metrów i czynny od rana do wieczora. O 12.00 i 19.00 z okna ratusza rozbrzmiewa hejnał. Przed wejściem w sezonie jeździ kolejka wycieczkowa.

Co ciekawe, taras widokowy odkryłem zupełnie niedawno i aż sam się sobie dziwię, bo we Lwowie bywam regularnie, a widoki na Stare Miasto są rewelacyjne – spójrzcie zresztą na zdjęcia poniżej:

 





 

Lwów: Stary Rynek

Stary Rynek to jedna z najpiękniejszych części miasta, śmiało mogąca konkurować z Krakowem, Pragą, może nawet Wiedniem. Pełno tu restauracji, kawiarni, artystów ulicznych i muzyków – lwowianie uwielbiają spędzać czas wolny na zewnątrz przemierzając urokliwe uliczki i zakamarki swojego miasta – przynajmniej w weekend. Tutaj też można przeprowadzić lekcję architektury z prawdziwego zdarzenia. Renesans, klasycyzm czy secesja? A może gotyk w połączeniu z barokiem? Dla każdego coś dobrego. Letnie weekendy z długimi dniami niech będą zachętą do zaglądania w zaułki, podwórza i sienie. Tu roi się od skarbów. Lwów to miasto do odkrywania z przewodnikiem, na własną rękę, z planem lub spontanicznie. Historię do opowiedzenia ma tu każda ulica i budynek, każda cerkiew, każda katedra i nawet każda synagoga (nawet jeśli niewiele po nich pozostało). Można też opłacić lwowianina starej daty, który z zaśpiewem oprowadzi po pięknymi ulicami miasta.

Pozostała część Lwowa nie prezentuje się już tak okazale – o ile w komunistycznych blokach można odnaleźć jeszcze jakiś swoisty urok, to kapitalistyczna maniera malowania wszystkiego w kolorach tęczy i wszechobecne szyldy reklamowe, które są także grzechami polskich miast, to istne szkaradztwo. Masakrycznie wyglądają okolice samego dworca ( a jakże dostojny to budynek!) – jeśli jedziemy tu tramwajem lub taksówką, poprośmy współpasażera o zakrycie naszych oczu czarną przepaską 😉

Sam Rynek wybudowany został w XIV wieku na polecenie króla Kazimierza III przez niemieckich architektów. Jeszcze w czasach Związku Radzieckiego kamienicy były w opłakanym stanie; dziś sporo doczekało się renowacji. I dobrze – to w końcu znajduje się najwięcej lokali gastronomicznych, w tym tak charakterystyczne dla Lwowa „fabryki” – kawy i czekolady.

 

Cały Rynek otoczony jest wianuszkiem kamienic – każda z nich ma jakąś ciekawą historię. Namierzcie choćby dwie z nich: w Pałacu Bandinellowskim (pierwszy budynek od lewej na zdjęciu powyżej) działa obecnie urząd pocztowy i muzeum poczty. Nie bez powodu – to miejsce od wieków było związane z komunikacją. W 1629 roku Bandinelli otrzymał licencję od Zygmunta III Wazy, aby obsługiwać dwie poczty na terenie Lwowa – jedna z nich mieściła się w właśnie w kamienicy przy rynku lwowskim. W ostatnich latach, dzięki darczyńcom i zaangażowaniu mieszkańców Pałac Bandinelli został odrestaurowany.

Trzecia od lewej kamienica jest jednym z najbardziej znanych zabytków Lwowa. Zbudowana została na wschodniej pierzei Rynku, na fundamentach i piwnicach wcześniejszego budynku w XV w. Nazwa  Czarna Kamienica pochodzi od ciemnoszarego koloru, którego z czasem nabrała fasada pod koniec XVI w.

 

 

 


 

Pchle targi i antykwariaty we Lwowie

Lwów przewodnik zwiedzanie

Szukacie pięknie wydanych albumów, eleganckiego wydania „Pana Tadeusza”, a może radzieckich winyli? Starych wydań książek i pamiątek? Wszystko to i znacznie więcej można wynaleźć na pchlich targach, które są tak charakterystyczne dla Lwowa, jak piękny Rynek. Najbardziej znany targ odnajdziecie w okolicach Arsenału Królewskiego. Lwów słynie też ze swoich antykwariatów: warto zajrzeć do tego w Rynku (Rynek 6), przy ulicy Wałowej 25, czy Teatralnej 23a.

 


Historyczne kościoły i cerkwie

Czy ktoś lubi czytać o kościołach? Ich architekturze, zdobieniach, złoceniach, ikonach, freskach i mozaikach? Ja nigdy nie lubiłem, ale im jestem starszy, tym częściej potrafię zachwycić się ołtarzami, sklepieniami, kopułami i każdym ukrzyżowanym Chrystusem. W pełni uświadomiłem sobie o tym podczas pobytu we Lwowie. Jest tu tyle kościołów, a na dodatek tak różnych wyznań, że odwiedzenie choćby najważniejszych z nich zajęłoby tyle czasu, że musiałbym zapomnieć o pokalu Lvivskiego. W tym poście skupię się na 5 budynkach sakralnych, które nie tylko wywarły na mnie we Lwowie największe wrażenie, ale także opowiedziały kawał historii samego miasta, jak i dawnej Rzeczpospolitej.

 





 

Cerkiew Przemienienia Pańskiego

Cerkiew Przemienienia Pańskiego to największa greckokatolicka cerkiew lwowska. Pierwotny kościół został postawiony tu w 1729 roku, jednak już 60 lat później, do rozbiorach Rzeczypospolitej, w budynku urządzono bibliotekę uniwersytecką. Całość spłonęła w połowie XIX wieku w skutek bombardowania miasta. Na początku XX wieku na zgliszczach wniesiono nowy budynek – cerkiew, która wkrótce została przebudowana w stylu klasycystycznym na cerkiew greckokatolicką. Dach cerkwi to charakterystyczne widoczne z oddali zielone kopuły. Wnętrze z kolei zdobią niezwykle barwne malowidła. Dla oczu przyzwyczajonych do stonowanej kolorystyki kościołów katolickich, wizyta w każdej cerkwi wydaje się jak spacer po Disneylandzie (przepraszam za porównanie). Błękity, jaskrawe połączenia, charakterystyczne ikony są magnesem dla oka i aparatu fotograficznego.


Katedra Łacińska

Budowę Katedry Łacińskiej rozpoczęto jeszcze za czasów Kazimierza Wielkiego. A dziś jest jak książka do nauki historii Polski: śluby tu składali królowie, a chrzczeni byli tu ich potomkowie. Król Jan II Kazimierz przed obrazem Matki Boskiej Łaskawej złożył śluby lwowskie, obierając Matkę Bożą za królową całej Polski – niektórzy politycy próbują wynieść Matkę Boską za tron kraju i dziś, jednak nie aż tak skutecznie.  Budynek z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym – ot, zwykły kościół, do którego zresztą nie można wejść główną bramą (została zamurowana na znak protestu przeciwko okupacji austriackiej w XVIII wieku). Wnętrze to zupełnie inna sprawa: ciekawe, niejednolite połączenie sztuki gotyckiej i barokowej – to oczywiście wynik wielokrotnych zmian i przebudowań. Znajdujące się tu witraże powstały dopiero sto lat temu – to prace m.in. Józefa Mehoffera. Z pieczołowitą nabożnością celebrowany jest tu fakt wizyty Jana Pawła II, który odwiedził Lwów z pielgrzymką w czasie zasiadania na tronie Stolicy Apostolskiej. Teoretycznie wstęp tu jest płatny, ale w niedziele, między mszami można przemknąć się tu bez płacenia.

 


Przeczytaj również: Co zobaczyć w Kijowie – intensywne zwiedzanie w weekend


 

Katedra Ormiańska

5 stycznia 2001 roku w wigilię Bożego Narodzenia odbyła się w Katedrze Ormiańskiej pierwsza od 50 lat msza święta odprawiona w języku ormiańskim. Po wojnie katedra, której budowa rozpoczęła się na zamówienie kupca z portowego miasta Kaffa, dzisiejszej Teodosii na Krymie w XIV wieku, została zamknięta przez sowietów i praktycznie niszczała. Po upadku Związku Radzieckiego, władze zaczęły zwracać krok po kroku, fragment po fragmencie, zwracać wspólnocie ormiańskokatolickiej budynek. Katedra podlegała regularnej przebudowie w zasadzie od początku swojego istnienia. Na początku XX wieku wnętrza najstarszej części świątyni ozdobiły mozaiki według projektu wspomnianego wcześniej Józefa Mehoffera, a w latach międzywojennych Jan Henryk Rosen stworzył serie malowideł naściennych, które wyglądają jednak jakby liczyły sobie co najmniej kilkaset lat. Ta ornamentyka w ogóle nie jest charakterystyczna dla typowych świątyni ormiańskich, co w sumie zaświadcza o totalnej unikalności lwowskiej katedry. Wejście do środka świątyni jest jak przeniesienie się w inną czasoprzestrzeń. Można to porównać z doznaniem mistycznym na miarę co najmniej wizyty w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Turystów tu sporo, chyba najwięcej spośród wszystkich lwowskich kościołów, ale jest to w 100% uzasadnione. Filmowanie i robienie zdjęć za niewielką opłatą (5 UAH), o czym na pewno przypomni pan wyłapujący wszystkich ze sprzętem rejestrującym. Wizyta tu powinna znaleźć się na jednym z pierwszych miejsc każdej wycieczki po Lwowie.


Kaplica Boimów

Tuż za rogiem znajduje się Kaplica Boimów. Jerzy Boim był kupcem z Transylwanii i sekretarzem króla Stefana Batorego. To on na początku XVII wieku ufundował wzniesienie we Lwowie tej manierystycznej kaplicy przy placu Katedralnym. Mimo grobowej fasady, pary młodożeńców ustawiają się w kolejki i pozują na tle posępnej kaplicy do zdjęć ślubnych – ciężko więc znaleźć chwilę na dobre ujęcie. Przez lata od zakończenia wojny budynek niszczał ze względu na brak prac konserwatorskich. Obecnie opiekuje się nim Lwowska Galeria Obrazów. Wnętrze pudełkowatego budynku jest jaśniejsze nie tylko dzięki szarym ścianom i kolorowym rzeźbom, ale przede wszystkim błękitnej kopule, przez którą wpada do kaplicy jasne światło. Analiza drobiazgowej ornamentyki mogłaby trwać i z godzinę, na to jednak nie pozwala kolejna fala turystów: wystarczy, że we wnętrzu znajdzie się 10 osób, żeby zrobiło się tłoczno. Wstęp do obiektu kosztuje 10 UAH.

Kaplica Boimów


 

Cerkiew Wołoska

 

Kompleks Cerkwi Wołoskiej, czyli cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej (dawniej kościół Wniebowzięcia NMP), dzwonnica (wieża Korniakta) i kaplica Trzech Świętych oraz przylegające kamienice to wprawdzie trzy oddzielne budynki, ale połączone wspólnym dziedzińcem, do którego prowadzi wejście od strony ulicy Ruskiej. Placyk to niewielki, ale niebywale urokliwy. Przecinają go okoliczni mieszkańcy, kręci się po nim garstka ciekawskich, a porządku pilnuje młody diakon ciągnący wzrokiem a to po twarzach turystów, a to po 66-metrowej wieży przypominającą takie, jakie zdobią centra najpiękniejszych włoskich miast. Ona, podobnie jak opisywana wcześniej kaplica Boimów, to przykład rzadko spotykanej tu architektury manierystycznej. Kim był sam Konstanty Korniakt? To bogaty, pochodzący z Krety kupiec lwowski – uważa się, że był tak zamożny i miał takie koneksje, że pożyczał pieniądze samemu królowi Zygmuntowi Augustowi. Oprócz wieży, zlecił budowę także kamienicy zwanej królewską, która znajduje się na lwowskim rynku (w jej posiadaniu był później król Jan III Sobieski), odlanie „Cyryla” – największego (2 m średnicy) dzwonu w dawnej Galicji oraz kaplicy Trzech Świętych. Kaplica powstała pod koniec XVI wieku. W jej wnętrzu znajduje się m.in. zabytkowa ikona Przemienienia Pańskiego.

Pozostał jeszcze jeden trop, któremu warto poświęcić chwilę uwagi. To historia lwowskich Żydów. Jeśli ktoś znajdzie czas, warto przespacerować się po miejscach, w których dawniej znajdowały się lwowskie synagogi (łącznie było ich ok. stu) i inne ważne miejsca dla społeczności żydowskiej. Dziś niewiele z tego wszystkiego pozostało (, mało też uzyskamy o tym informacji w Centrum Turystycznym, ale pamięć całkiem nie zginęła. Świadczą o tym tablice takie jak ta:





 

Muzea

Lwowskie kolekcje sztuki prezentowane są w ponad stuletnim budynku Lwowskej Galerii Sztuki przy ulicy Stefanyk (sztuka polska i rosyjska) oraz w Pałacu Potockich (sztuka europejska). Nie ma tu tłumów, bo nie ma tutaj też lokalnego odpowiednika Mona Lisy. Odnajdujemy zaś eklektyczną mieszankę obrazów twórców: u Potockich pojedyncze nieznane dzieła malarzy takich jak Goya, Rubens, Bruegel i Caravaggio, a w budynku galerii kolekcję wybitnych polskich twórców: Matejki, Grottgera, Kossaka i Malczewskiego. Ponoć większość obrazów i innych dzieł sztuki, w których posiadaniu jest Galeria, spoczywa w magazynach, gdyż miasto nie posiada odpowiednich przestrzeni do ich prezentacji.

Galicyjska Kasa Oszczędnościowa Lwów zwiedzanie

Galicyjska Kasa Oszczędnościowa

Muzeum Etnografii i Przemysłu Artystycznego zajmuje budynek dawnej Galicyjskiej Kasy Oszczędności postawionym w latach 1889-1891 w miejscu Hotelu Angielskiego. Wejdźcie do środka, nawet jeśli nie zamierzacie zwiedzać muzeum, żeby zobaczyć piękne austriackie mozaiki i płaskorzeźby. Tymczasem w zbiorach muzeum przechowuje się prawie 85 tys. zabytkowych przedmiotów związanych z tradycyjną kulturą życia i ukraińską sztuką ludową.

Inne muzea:

  • Skansen, czyli jak wygląda ukraińska wieś : https://www.facebook.com/1971MNAP/;
  • Muzeum Piwowarstwa – Kleparivska 18, najstarszy we Lwowie, ponad 300-letni browar;
  • Stara Apteka – Muzeum –  naprzeciw Pałacu Bandinellich (Rynek 2) jedna z najstarszych aptek (czynna od 1774 r.), dziś także muzeum. Bilet wstępu upoważnia do obejrzenia oryginalnych eksponatów: narzędzi do wyrobu lekarstw, dawnego wyposażenie aptek i starych dokumentów.

 





 

Lwów: Wysoki Zamek

W niedzielne popołudnie na Wysokim Zamku pewnie będziemy przepychać się łokciami z setką młodych Ukraińców, którzy wpadli tu na randkę lub napić się piwa, ale nie przeszkodzi to w celu realizacji zadania, po które udała się tu większość osób. Miejsce to bowiem, jak żadne inne we Lwowie, nadaje się do robienia panoramicznych zdjęć, uroczych selfie i rodzinnych fotografii. Jedynie sticków nie wypatrzyłem… Może dlatego, że nie ma tu turystów? Z góry widać (częściowo) Stare Miasto, a w pełnej krasie – nowy Lwów. Zaopatrzcie się więc w wygodne buty, aparat w mocnym zoomem i butelkę wody. Wspinaczka zajmie minimum pół godziny. Ale zaraz, gdzie ten cały Zamek? Od 300 lat nie istnieje! Ale kiedyś ponoć kiedyś tu stał – przynajmniej w dawnych annałach piszą, że zamek ufundował Kazimierz Wielki w połowie XIV wieku po przyłączeniu Rusi do Polski.

 


Przeczytaj również: Jak dojechać na Ukrainę? Szybko i tanio


 

Lwów po godzinach

W dzień na ulicach młode Ukrainki biegają w swoich wiankach, ale jak tylko słońce zaczyna pędzić ku horyzontowi, brukowane ulice wypełnia młode pokolenie nowocześnie ubranych i nonszalancko zaczesanych i zakolczykowanych Ukraińców. Gdzie ich spotkać? Może w jednej z licznych kawiarni, w których przesiadywanie jest teraz we Lwowie na czasie? Jeśli nie to, na może w którymś z pubów, w którym szerokim strumieniem leje się lokalne piwo Lvivskie?

O ile tego piwa trzeba spróbować, najlepiej w połączeniu z pielmieniami, to w poszukiwaniu wieczornych wrażeń i lokalnych delikatesów należy udać się do jednego z niezwykle osobliwych lokali: Kryjówki (Rynek 14), Kumpla (Viacheslava Chornovola 26) czy Gasovej Lampy (Ormiańska 20). Każde z tych miejsc jest na swój sposób oryginalne: do Kryjówki wejdziemy tylko na hasło, w Kumplu napijemy się piwa z lokalnego browaru, a w Lampie zobaczymy zbiór niezwykłych przedmiotów.


 

Ceny we Lwowie

Nie było lepszego momentu na zwiedzanie Lwowa. Na Ukrainie jest po prostu tanio. Bardzo tanio. Nie myśleliście nigdy, że ten jeden kawałek pizzy w Rzymie jest trochę za drogi, że ten przejazd metrem w Londynie kosztuje o kilka funtów za dużo? Tymczasem na Ukrainie nie ma za bardzo co analizować. Spanie, jedzenie, przemieszanie się po kraju – za to płacimy tylko część tego, co normalnie płaci się w Polsce, nie wspominając o krajach zachodniej Europy.

Jak dotrzeć do Lwowa i ile to kosztuje? Jeśli wybieramy się na Ukrainę na większe zwiedzanie, Lwów – ze względu na położenie – można potraktować jako pierwszy lub ostatni punkt wycieczki. Najprościej dotrzeć tu z Polski zahaczając o Przemyśl, który jest najbliższym większym przygranicznym miastem po polskiej stronie. Stąd w prosty sposób można dotrzeć do pieszego przejścia granicznego w Medyce. Po drugiej stronie wsiadamy w tanią marszrutkę (ok. 6 zł) i po dwóch godzinach jazdy jesteśmy na miejcu.  Jak dotrzeć do Przemyśla? Zależy skąd jedziemy. Pociągi docierają tu zewsząd, ale podróż trwa długo i jest stosunkowo droga. Alternatywą są busy, które dojeżdżają do Rzeszowa – tu wsiadamy w pociąg osobowy (ewentualnie PKS), którym docieramy do miasta nad Sanem. W samym Lwowie jeden przejazd tramwajem to koszt 0,40 zł. A jak nie skasujemy biletu, bo nie skumało się, że ta metalowa dziwna skrzynka wisząca prawie pod sufitem służy właśnie do tego, to nie ma co panikować – kara za jazdę bez biletu to… 8 zł (pani kontrolerka była tak zdeterminowa, żeby wlepić mi mandat, że chciała nawet wzywać policję – widocznie ma sporą prowizję od skutecznego ściągania kar) .


 

Są jeszcze rzeczy i miejsca, które zostawiam sobie na kolejny pobyt. Będzie to wyprawa do lwowskiej bani (niektórzy ponoć uznają takie doświadczenie za największą atrakcje pobytu we Lwowie), wyprawa po latach na Cmentarz Łyczakowski i w końcu poznawanie alternatywnych miejsc we Lwowie (mam już ich listę)!

1 komentarz

  1. HCLW

    Lwów to niezwykle miasto. Przyjazne, tanie i atrakcyjne ! Spędziłem w nim tydzień i jestem w nim zakochany na maksa ! Trochę mnie to dziwi, bo byłem w nim wielokrotnie pod koniec lat 80 i wtedy wywarł na mnie bardzo ponure wrażenie. W każdym razie bardzo fajny opis tego miasta. Miałem podobne odczucia.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Masa Perłowa to blog i kanał YouTube o podróżach do miejsc mniej popularnych, ale niezwykle ciekawych

Meksyk atrakcja wakacje