Czytaj też: W sklepie jak w bankomacie
Największy odsetek cyfrowych konsumentów występuje nie w krajach rozwiniętych, a w rozwijających się.
Fot.: nch / Default
– Wynika to z uwarunkowań kulturowych i swego rodzaju „tradycji zakupowych”, które rozwijały się przez dziesięciolecia w najbardziej zamożnych gospodarkach – tłumaczy Barbara Górska, dyrektor marketingu w EY. – Informacja o tym, że w Indiach jest więcej cyfrowych konsumentów niż w USA może brzmieć dla kogoś zaskakująco. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę z czego to wynika (Amerykanie lubią wycieczki do centrów handlowych – red.), okazuje się, że może to być świetna wskazówka dla firm działających w skali międzynarodowej. Jak pokazuje nasz raport, na mniejszą skłonność internautów do zakupów w kanałach tradycyjnych na rynkach rozwijających się wpływa między innymi niższa jakość punktów detalicznych i mniejsza ich dostępność niż w gospodarkach rozwiniętych. Krótko mówiąc, by łatwiej i szybciej zdobyć niektóre produkty, konsumenci po prostu muszą kupić je online – komentuje.
Co kupujemy w sieci? W ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie firmy EY, 49 proc. (o 6 pkt proc. więcej niż w poprzednim badaniu, z 2012 r.) ankietowanych Polaków wskazało, że kupiło urządzenie elektroniczne online, a 45 proc. zadeklarowało zakup odzieży (o 3 pkt proc. więcej). Polacy zaopatrują się w elektronikę i ubrania w sieci nawet częściej niż konsumenci w innych krajach. Nie oznacza to jednak, że nie chodzą do tradycyjnych sklepów. Robią to jednak coraz rzadziej. Spośród ankietowanych internautów, 47 proc. deklarowało zakup elektroniki w tradycyjnym sklepie, odzieży zaś 79 proc. W pierwszym przypadku było to o 10 pkt. proc. mniej niż w 2012 r., a w drugim - mniej o 8 pkt proc. Produkty spożywcze w sieci kupuje 19 proc. internautów. 86 proc. idzie po żywność i napoje do sklepu spożywczego, ale jest to o 6 pkt. proc. mniej niż w poprzedniej edycji badania sprzed dwóch lat.