Wypadek Beaty Szydło w Oświęcimiu. Sąd wydał wyrok
"Sąd warunkowo umorzył postępowanie. Kierowca seicento ma jednak zapłacić 1 tysiąc złotych nawiązki dla Beaty Szydło i funkcjonariusza ówczesnego BOR" - podało TVN24.
Wyrok sąd ogłosił po godzinie 14 w czwartek.
Prokuratura domagała się uznania Sebastiana Kościelnika za winnego i wymierzenia mu kary 1 roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnie dozorowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięczne. Obrona i oskarżony wnosili o uniewinnienie.
Kluczowe dla sprawy może okazać się to, że - jak poinformowano jesienią 2019 roku - płyta z monitoringu z czasu wypadku premier Beaty Szydło została uszkodzona w sposób mechaniczny, a znajdujących się na niej danych nie da się odzyskać. Według obrońcy Sebastiana Kościelniaka, w ten sposób utracono możliwość ustalenia bezpośredniego świadka zdarzenia. - Dla mojego klienta ma to znaczenie dramatyczne - mówił mec. Waldemar Pociej, w rozmowie z TVN24.
Sąd stwierdził również, że samochody rządowe, poruszające się w Oświęcimiu, gdy doszło do zderzenia z seicento, nie miały statusu kolumny uprzywilejowanej; nadawały tylko sygnały świetlne, brakowało dźwiękowych, a kierowca BOR, który prowadził auto z premier Szydło, również złamał przepisy ruchu drogowego; sprawa trafi do prokuratury.
Do wypadku premier Beaty Szydło doszło 10 lutego 2017 roku. Rządowa limuzyna, którą jechała, zderzyła się z fiatem seicento, a następnie uderzyła w drzewo. Szefowa rządu oraz dwaj funkcjonariusze BOR zostali ranni.
21-letni kierowca seicento, Sebastian Kościelnik, został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie przyznał się do winy.
Warto przypomnieć, że sprawą wypadku rządowej kolumny nie chciał się zajmować oświęcimski sąd rejonowy. Jak komentował w maju 2017 roku rzecznik Sądu Apelacyjnego w Krakowie, "takie wnioski o przeniesienie rozprawy do innego sądu są rzadkością". Wniosku sądu nie uwzględniono. Proces w sprawie wypadku kolumny Beaty Szydło rozpoczął się w październiku 2018 roku. Kilka miesięcy wcześniej Prokuratura Okręgowa w Krakowie wystąpiła o warunkowe umorzenie postępowania. Ale oskarżony i jego obrońcy nie zgodzili się jednak na umorzenie sprawy.
Przed rokiem, w sierpniu 2019 roku, Beata Szydło uznana została za winną kolizji, do której doszło w centrum Krakowa. Byłą premier ukarano mandatem w wysokości 450 zł.
Wypadki rządowych aut na porządku dziennym
Wypadek, do którego doszło w Oświęcimiu, nie jest niestety jedynym, w jakim uczestniczyły samochody rządowe. Jak przypomniała wczoraj (środa 8 lipca) dziennikarka TOK FM Karolina Lewicka, w 2015 roku liczba zdarzeń drogowych z udziałem kierowców Biura Ochrony Rządu (dziś Służby Ochrony Państwa) wynosiła 25, z czego 10 nastąpiło z winy rządowych kierowców. W 2019 roku tych zdarzeń było już 74, z czego 43 z winy rządowych kierowców. - Strach wsiadać do rządowej limuzyny - skomentowała dziennikarka.
Przypomnijmy, że wypadek miał m.in. były szef MON-u Antoni Macierewicz, a kilka - kolumna prezydenta Andrzeja Dudy.
- Niesamowity park w Warszawie. Zgarnął prawie wszystkie nagrody
- "Usłyszałam, że wrócą po mnie i posadzą na butelkę". Uciekli do Polski z kraju "ludożercy"
- Kuriozalne prawo. Nie lekarz, a sędzia decyduje, czy obciąć nogę
- "Bezczelna kradzież". Wiceszef MON mocno o "aferze zegarkowej"
- Spór o budowę kościoła. "Nikt z mieszkańcami nie rozmawiał"
- Ważny dzień w Sejmie. Język śląski uznany za język regionalny
- Konsul zaskoczony zachowaniem Ukraińców. "Wszystkim nagle się kończą dokumenty?"
- "Splunięcie w twarz". Dosadnie o kandydatach PiS do europarlamentu
- Kaczyński o wyborczych "listach śmierci". "Wszystko, co mocne będzie włożone"
- Rekonstrukcja rządu. Wiadomo, kto może stracić stanowisko