Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk o związkach partnerskich: przesada przyniesie skutki odwrotne do zamierzeń

0
Podziel się:

Jeśli ktoś będzie przesadzał w kwestii związków partnerskich, przyniesie to
odwrotne od zamierzonych skutki - ocenił w sobotę premier Donald Tusk, występując podczas V
Kongresu Kobiet. Podkreślił też, że jest zwolennikiem utrzymania obecnych przepisów prawa
aborcyjnego.

*Jeśli ktoś będzie przesadzał w kwestii związków partnerskich, przyniesie to odwrotne od zamierzonych skutki - ocenił w sobotę premier Donald Tusk, występując podczas V Kongresu Kobiet. Podkreślił też, że jest zwolennikiem utrzymania obecnych przepisów prawa aborcyjnego. *

Premier przedstawił "raport" z realizacji postulatów poprzedniego Kongresu. "Wiem, że to jest za mało, żebyście się panie cieszyły. Uwierzcie, że to jest dużo, jak się bierze pod uwagę przyzwyczajenia niektórych, nie tylko facetów, ale wielu urzędników, polityków i posłów" - powiedział Tusk podsumowując działania rządu.

Sala Kongresowa, gdzie toczyły się obrady, żywo reagowała na wystąpienie premiera - kilkukrotnie przerywano je okrzykami, buczeniem lub brawami. Kiedy Tusk pojawił się na scenie, Anna Zawadzka, działaczka LGBT znana, jako Anka Zet, zaczęła wykrzykiwać przez megafon swoje pytania i zarzuty wobec premiera. Sala próbowała ją wyklaskać, usiłowano odebrać jej megafon, w końcu dopuszczono ją do głosu - spytała m.in., kiedy premier wprowadzi związki partnerskie.

Tusk odniósł się do tego pod koniec wystąpienia - przyznał, że początkowo nie zamierzał poruszać tej kwestii. "Nie jestem zdeklarowanym zwolennikiem najbardziej progresywnych projektów z różnych względów. Przede wszystkim z tego tytułu, że bardzo obawiam się także skutków społecznych i publicznych" - powiedział Tusk.

Jego zdaniem prace nad zmianami ustawowymi powinny być prowadzone tak, by nie powodowały agresji, a obecnie w Polsce kluczowe jest "wychowanie wszystkich Polaków do maksymalnej tolerancji i zrozumienia dla faktów odmienności, nie tylko o charakterze seksualnym". "Wydaje się, że zbyt forsowne tempo niektórych zmian może doprowadzić do skutków odwrotnych. Ja się tego obawiam" - powiedział premier.

Apelował, by rzetelnie oceniać to, co naprawdę można uzyskać. Ustawa o związkach partnerskich - podkreślił szef rządu - wymaga nie tylko większości w parlamencie, lecz również "faktycznej i to przygniatającej większości wśród Polaków".

"Nie jest sztuką rozpętać bój o dość radykalne projekty po to, żeby ten bój w parlamencie przegrać, ale co gorsza, żeby przegrać pewną ideę wychowania do szacunku dla odmienności, także wśród innych ludzi" - mówił Tusk. "Jeśli ktoś będzie przesadzał w tej kwestii, to przyniesie to odwrotne od zamierzonych skutki" - podkreślił.

Powołując się na rozmowy z sędziami Trybunału Konstytucyjnego, Tusk ocenił też, że wprowadzenie związków partnerskich jest skomplikowane ze względu na konstytucyjny zapis, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. "Nie byłoby gorszego scenariusza, niż radykalny projekt dotyczący związków partnerskich uznany przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczny z konstytucją, bo to by zamroziło ten problem nie na lata, a być może na dziesiątki lat" - ocenił szef rządu.

Podkreślił przy tym, że nie widzi żadnej szansy, by w ciągu 10-15 lat znalazła się w parlamencie większość zdolna zmienić konstytucję na rzecz radykalnych rozwiązań dla związków partnerskich. "Powiem więcej, jeśli można się czegoś obawiać, także wtedy, jeśli będziemy przesadzali z tempem, że będzie dokładnie odwrotnie - że znajdzie się w parlamencie większość konstytucyjna, która da tak do wiwatu, że będziemy żałowali, że się w ogóle podjęliśmy tego wysiłku, do końca życia" - ostrzegał Tusk.

Przedstawiając "raport", Tusk mówił też o przepisach dotyczących przerywania ciąży. "Jeśli chodzi o liberalizację ustawy aborcyjnej, to tutaj bez bicia przyznawałem się, że nie jestem i nie będę zwolennikiem liberalizacji ustawy aborcyjnej. Ja nie będę w tej kwestii się angażował. Jestem zwolennikiem utrzymania status quo" - oświadczył premier. Po tych słowach na sali rozległo się głośne buczenie.

"Nie przyjechałem tutaj po to, aby oszukiwać w tej kwestii" - odparł szef rządu i przypomniał, że Sejm odrzucił niedawno projekt, który miał zaostrzyć rygory. "Myślę, że sporo pracy w to włożyłem, aby zaostrzenie ustawy aborcyjnej nie stało się faktem. Bo to status quo uważam za optimum i za dowód realnego podejścia do tego, co dziś w Polsce możliwe" - zaznaczył.

Chwilę później Tusk dostał brawa, gdy przypomniał, że od 1 lipca ruszy refundacja zabiegów zapłodnienia in vitro. Program rządowy jest ograniczony ze względów finansowych, ale jest to na pewno krok do przodu - zaznaczył premier.

Również brawami sala zareagowała na deklarację kroczących podwyżek świadczenia pielęgnacyjnego dla rodziców rezygnujących z pracy, by zajmować się niepełnosprawnym dzieckiem - w ciągu pięciu lat świadczenie ma osiągnąć wysokość płacy minimalnej.

Poprzedni Kongres postulował m.in. szybką i bez zastrzeżeń ratyfikację konwencji Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet. Tusk przypomniał, że Polska podpisała ten dokument w grudniu 2012 r., sprawa trafiła do konsultacji, a teraz "jesteśmy uczestnikami pewnej rutyny", która "wymaga obiegu pewnych papierów". "Ale sprawa w mojej ocenie jest rozstrzygnięta i to zgodnie z naszą wspólna intencją" - zapewnił Tusk.

Premier mówił też o zmianach dotyczących ścigania gwałtu z urzędu, ustawie żłobkowej oraz wchodzącej w życie w poniedziałek ustawie wprowadzającej roczny urlop rodzicielski. W tym kontekście Tusk wyraził nadzieję, iż nie stanie się on wyłącznie urlopem macierzyńskim.

Przypomniał też działania na rzecz zagwarantowania dla każdej z płci kwot dotyczących miejsc w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Zapowiedział prace nad eliminacją z podręczników szkolnych stereotypów płci i kontrole różnic płac kobiet i mężczyzn w instytucjach publicznych. Obiecał, że jeśli sytuacja budżetowa się poprawi, znajdą się pieniądze na budowę świetlic w gminach. Deklarował, że będzie przekonywał swoją partię, by poprzeć stosowanie na listach wyborczych metody suwakowej, czyli umieszczania na przemian kandydatów i kandydatek. (PAP)

ral/ rbk/ akw/ par/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)