Rekompensaty za prąd dziś oznaczają nawet 100 proc. podwyżki za rok. "To mamienie obywateli"

Patrycja Wszeborowska
Prąd nieuchronnie drożeje, lecz z pomocą rządowych rekompensat ceny za energię elektryczną w 2019 r. mają nie różnić się od tegorocznych. Jednak w przyrodzie nic nie ginie, więc podwyżki i tak nas czekają. Kiedy minie „okres ochronny”, nasze rachunki wzrosną nie o 30 proc., tylko nawet o 100 proc.
Ceny za prąd mogą wzrosnąć nie o 30 proc., a o 100 proc. z powodu rządowych rekompensat. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Mamienie obywateli
– Zamiatanie sprawy pod dywan nie rozwiąże problemu – alarmuje Krzysztof Kilian, były prezes Polskiej Grupy Energetycznej w rozmowie z portalem money.pl. Twierdzi, że konsekwencje bezzasadnego zamrożenia cen na minimum rok poniosą wszyscy, a obecne „działania rządu to mamienie obywateli”.

Nadwyżki od uprawnień do emisji CO2, zrzutka wśród największych spółek energetycznych, środki budżetowe - w taki sposób Ministerstwo Energii zamierza zebrać pieniądze na rekompensaty za drożejący prąd. Przewiduje się, że pomysł resortu będzie kosztować 4-5 mld zł.


– Koszty wzrosły obiektywnie i nie można zachowywać się jak dyrektor dyspozycji mocy, który ręcznie wszystkim sterował. Tak było do 1989 r. Teraz mamy rynek kapitałowy, te firmy są spółkami akcyjnymi, będącymi na Giełdzie Papierów Wartościowych. Dajemy sygnał rynkowi, że nie interesuje nas bezpieczeństwo obrotu handlowego, bo mamy inne cele, czyli bezpieczeństwo polityczne, a nie energetyczne – ostrzega Kilian.

Budżet pęknie
Podkreślił, że zamrożenie cen prądu może zdać egzamin na maksymalnie dwa lata. Później budżet tego nie wytrzyma i obywatele będą zmagać się z podwyżkami nie 30 proc., a nawet 100 proc. Dodał, że rozkazywanie prezesom spółek energetycznych, by dorzucili się do rekompensat jest arogancją i zniechęci inwestorów do inwestowania w polski rynek kapitałowy.

Słowa Kiliana potwierdza powołanie przez ministra energii, Krzysztofa Tchórzewskiego, Funduszu Rekompensat Wzrostu Cen Energii Elektrycznej. Będzie to nowy organ, łagodzący skutki podwyżek cen prądu, jednak…. tylko przez rok. Co będzie potem, najwidoczniej nie jest już zmartwieniem Tchórzewskiego.