Parafianie stoją murem za księdzem, który jechał kabrioletem na procesji. "Jestem oburzony złośliwymi ludźmi"

Piotr Burakowski
Wierni z parafii pod wezwaniem św. Jadwigi Śląskiej stoją murem za swoim księdzem – proboszczem Alojzym Bokiem. To jedyny kapłan, jakiego mają w Starej Wsi pod Pszczyną w województwie śląskim. Duchowny zasłynął w internecie filmem, na którym widać, jak przewodzi procesji Bożego Ciała... jadąc czerwonym kabrioletem. Sprawa wywołała oburzenie. Na księdza spłynęły negatywne komentarze – procesję określono jako komiczną, zarzucono też kapłanowi epatowanie pieniędzmi. Parafianie bronią jednak duchownego jak tylko mogą.
Proboszcz Alojzy Bok z Nowej Wsi przewodził procesji Bożego Ciała w czerwonym kabriolecie. Fot. YouTube / pszczynatv
Okazało się, że oryginalna procesja była spowodowana chorobą kapłana, którego nie był w stanie zastąpić inny duchowny. – Jak można zrobić taką aferę, jak ksiądz proboszcz ma poważne problemy z łękotką w kolanie i czeka go zabieg. Termin ma wyznaczony chyba za dwa tygodnie. Był dylemat. Ksiądz zwrócił się do mnie, żebym mu pomógł w przygotowaniu procesji. Nie wiem, czemu wynikła z tego afera – przekonuje w rozmowie z naTemat radny ze Starej Wsi Marian Szwarc. Wierny nie zorganizował auta z otwieranym dachem dla księdza, ale zrobił to inny parafianin – załatwił czerwony kabriolet z wypożyczalni swojego wujka.


– Proszę sobie wyobrazić, że nasz ksiądz jest naprawdę przykładnym katolikiem i kapłanem. Nie obnosi się tam niczym. Żyje tu z nami i stara się pomagać – dodaje Szwarc. Kiedy dopytuję, jakie auto ma proboszcz, słyszę, że jeździ trzyletnią skodą. – Jestem oburzony tym, co zrobili złośliwi ludzie – podsumowuje ze sprzeciwem w głosie przewodniczący zarządu osiedla, któremu nie spodobało się wideo i komentarze pod nim. Osobę, która wrzuciła nagranie do sieci, nazywa "typowym złośliwcem".
Proboszcz Alojzy Bok z Nowej Wsi przewodzi procesji Bożego Ciała.
Do wieczora można umrzeć
Pani z kancelarii parafialnej, która odebrała nasz telefon, też broni księdza Alojzego Boka. – Każdy ma prawo zachorować, do wieczora można umrzeć. Takie jest życie człowieka – przekonuje. Nadmienia, że parafianom bardzo podobała się procesja. Cieszyli się, że ksiądz nie cierpi i przejedzie drogę. – Ja panu powiem, to była długa procesja, i jeszcze po dziurach, i proboszcz po prostu bał się, że będzie miał zupełną kontuzję tego kolana. A procesja była już dawno zaplanowana. Choroba przyszła znienacka – zaznacza. Internautów, którzy negatywnie skomentowali film, nazywa zaś tymi, "którzy trochę wierzą, trochę nie wierzą". Kiedy wspomniałem, że nieprzychylne reakcje wynikały w sporej mierze z tego, że księża są często postrzegani jako ci, którzy rozbijają się luksusowymi autami, usłyszałem w odpowiedzi: "A jakie to jest luksusowe auto? Ksiądz musi mieć auto, bo jest mu potrzebne".


– Jestem przewodniczącym rady parafialnej i organizuję większość rzeczy. Procesja była od miesiąca w pełni zorganizowana. Jeżeli ksiądz dobrze by się czuł, to by szedł pieszo: przejazd autem był tylko ewentualnością – tłumaczy. Od Damiana Wagstyla dowiaduje się też, kto jest autorem filmu z księdzem. Zdradza mi, że zrobił go kierowca białego mercedesa, który akurat wracał z myjni i sam nie był uczestnikiem procesji. Parafianie powiedzieli w rozmowie ze mną, że kapłan już na długo przed nią zapowiadał, że będzie miała ona nietypowy charakter. Dla nikogo nie było więc niespodzianką, że duchowny zasiadł w czerwonym kabriolecie.

Radna Rady Miasta Marcelina Leki wyjaśnia natomiast, dlaczego wybrano auto zamiast na przykład wózka inwalidzkiego czy dorożki. – Szliśmy wąskimi dróżkami, prawie że polnymi. Nie po asfalcie, tylko po drodze szutrowej. Nie było więc możliwe, by ksiądz jechał chociażby wózkiem inwalidzkim, jak komentują to internauci – argumentuje. Przekonuje, że jej zdaniem proboszcz nie zrobił niczego złego i jest oburzona nagraniem wrzuconym do internetu. Parafianie jak jeden mąż stoją murem za kapłanem, który potwierdza, że sytuacja była spowodowane chorym kolanem.