Do Polski została sprowadzona przez Marka Szatkowskiego, który przekazał ją Piotrowi Morsztynowi gdy miała 4 lata. Piotr przebywał wówczas na treningach, które prowadził  Heinrich - Wilhelm Johannsman. Była to dobra okazja, aby wspólnie z trenerem ocenić możliwości i plany treningowe dla młodej klaczy. Trener widząc rodowód Dywizji od razu stwierdził, że z biegiem lat może okazać się trudniejsza do jazdy. W konkursach dla młodych koni nie sprawiała problemów, była dość spokojna i stosunkowo łatwo było ją opanować. Jednak tak jak przewidział to niemiecki fachowiec w późniejszych latach okazywała się coraz bardziej nerwowa. W obejściu była normalnym koniem,  bardzo przyjazna i wrażliwa. Podczas treningów w domu była o wiele spokojniejsza niż na zawodach, chętnie współpracowała z jeźdźcem i wykonywała wszystkie polecenia. Same wyjazdy ją stresowały, wchodząc do koniowozu zawsze przeskakiwała trap i od razu ustawiała się na pierwszym stanowisku. Gdy wchodziła na parkur stawała się uważna i dokładna, nie chciała zrzucać przeszkód. W czasie swojej kariery wygrała wiele konkursów, często brała udział w Pucharach Narodów.

Do największych sukcesów opisywanej pary należą:

  • I miejsce GP Leszno w roku 2004 r.
  • III miejsce MP Starogard Gdański 2004 r.
  • I miejsce GP na CSI  Sopot 2005 r.
  • III miejsce GP Forst 2006 r.
  • I miejsce GP  CSI  Warka 2006 r.

   W 2005 r. na Mistrzostwach Polski w Warszawie Piotr na Dywizji był na najlepszej drodze po zwycięstwo. Po dwóch udanych dniach na prowadzeniu w klasyfikacji mistrzostw był on zdecydowanym faworytem. Niestety w ostatnim przejeździe wypadek pokrzyżował plany na wygranie medalu. Dywizja wywróciła się pokonując ostatni szereg i zdaniem Piotra rzutowało to również na jej dalszą karierę. Klacz miała duży uraz psychiczny i nie potrafiła już tak zaufać jeźdźcowi jak do tej pory

dywizja

   Rok później na zawodach CSIO 4* w Linz para miała udany start w GP gdzie wywalczyli 8. miejsce. Niestety w trakcie  niedzielnego konkursu o Puchar Narodów nastąpił kolejny wypadek. Z powodu złych warunków pogodowych zawody zostały przeniesione do hali. Tam przy ścianie ustawiony był niemal identyczny szereg jak na MP. Klacz zbyt nerwowo atakowała przeszkodę, odbiła się foule za wcześnie i nie zdołała bezpiecznie wylądować. Ten upadek przyniósł niestety kontuzję, która na tyle zaniepokoiła zawodnika, że postanowił wycofać ją z poważnych startów. Pan Marek Szatkowski, który w dalszym ciągu pozostał właścicielem klaczy, zdecydował o próbie zaźrebienia jej i w tym celu wywiózł Dywizję do Niemiec.

Dywizja

Wróciła ona do Polski jednak po pewnym czasie okazało się, że zresorbowała ciążę. Właściciel sprzedał klacz Pani Agacie Mijas, która miała już wcześniej kontakt ze swoim nowym nabytkiem ponieważ pomagała Piotrowi zajmować się końmi w domu.
Pani Agata użytkowała Dywizję pod siodłem, jeździła dla przyjemności. Brała udział w treningach z siostrą Piotra - Małgorzatą Morsztyn, które według niej odmieniły jej relacje z koniem. Dywizja ufna i zadowolona spędza czas dalej będąc własnością Pani Agaty, która postanowiła zatrzymać ją na szczęśliwą emeryturę.

dywizja

Piotr Morsztyn poproszony o kilka słów o Dywizji bardzo ciepło wypowiadał się o klaczy. "Był to dla mnie szczególny koń i szkoda, że moja przygoda z nią nie mogła trwać dłużej. Pamiętam jak na zawodach w Aachen zapisałem ją do konkursu dla koni 7- letnich i po obejrzeniu parkuru miałem wątpliwości czy podjąć to wyzwanie, ponieważ parkur był bardzo wymagający. Hubert Szaszkiewicz namówił mnie do startu. Klacz spisała się bardzo dobrze, pokonała parkour z jedną zrzutką. Ten start pokazał mi z jakim wspaniałym koniem mam do czynienia. Gdybym dzisiaj dostał szansę jeszcze raz poprowadzić Dywizję, wyglądałoby to inaczej. Zdobyta wiedza i doświadczenie pozwoliłyby mi na lepszy kontakt z nią i może nasza przygoda nie  zakończyłaby się tak szybko."

dywizja