Z Karoliną Malinowską są szczęśliwym małżeństwem od 17 lat. Olivier Janiak o sekrecie udanego związku

2021-03-26 17:24

W nowym programie "Power Couple" OLIVIER JANIAK wystawi na niejedną próbę związki polskich gwiazd. Sam od 17 lat jest szczęśliwym mężem modelki Karoliny Malinowskiej. Jaka jest jego recepta na udane małżeństwo?

Olivier Janiak, Karolina Malinowska

i

Autor: archiwum se.pl Olivier Janiak (37 l.) z żoną Karoliną Malinowską (29 l.)
Piosenki o miłości dla zakochanych i nie tylko

- Takie formatu jak „Power Couple” w polskiej telewizji dotąd nie było. Czego widzowie mogą się po nim spodziewać?

- Myślę, że będzie to piękne emocjonalnie antidotum na otaczającą nas rzeczywistość, która nie jest łatwym czasem dla par. Pandemia sprawiła, że musimy nie tylko borykać się z różnego rodzaju problemami, społecznymi, ekonomicznymi, ale też, zamknięci w domach, jesteśmy ze sobą nieustannie. Jeszcze do nie dawna pary spędzały ze sobą głównie poranki i wieczory, za dnia zajęte pracą, dziećmi i innymi obowiązkami. Teraz są ze sobą cały czas i nie wszyscy z tej próby wychodzą obronną ręką. Okazuje się, że relacje międzyludzkie to coś więcej niż zjedzone w pośpiechu śniadanie, ale też uważność na siebie nawzajem, umiejętność dostrzegania nie tylko nastrojów, ale też potrzeb i możliwości drugiej strony. Ten program będzie takim lustrem, w którym zobaczymy prawdę o nas samych. O ludziach, o tym jak ważna jest prawdziwa miłość. To jest to cudowny, pełen wzruszeń format, który pokazuje, jak wielką wartością jest właściwy partner u boku. Uważny, czuły, słuchający i słyszący przede wszystkim.

- Formuła programu zakłada stawianie przed biorącymi w nim udział parami rozmaitych zadań i wystawianie ich relacji na niełatwe próby. Czego one mają szansę się w ten sposób o sobie dowiedzieć?

- Mamy tu siedem par, bardzo się od siebie różniących, wiekiem, stażem życiowym, doświadczeniami, które żyją pod jednym dachem przez kilka tygodni. Stawiane są przed nimi różne zadania, jedne sprawnościowe, inne intelektualne, ale wszystkie pokazują, w jaki sposób dana para potrafi ze sobą współgrać, na ile jedno docenia drugie i jak dobrze tak naprawdę się znają. Program jest tak bardzo autentyczny i prawdziwy. Sprawdzają się tutaj słynne słowa Wisławy Szymborskiej, która pisała: „tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono”. Choć wiersz dotyczył trudnych wojennych czasów, to jednak te słowa sprawdzają się też w przypadku związków. Pary w tym programie same zresztą przyznają, że po kilku dniach w tym projekcie miały poczucie, jakby przeżyły kolejne dwa lata razem. Ilość pytań, które miały okazję sobie dzięki spotkaniu na planie postawić, sytuacji wyzwań, była tak duża, jak doświadczenia, które w normalnych warunkach zbieraliby przez kilka lat.

- Uczestnicy tego programu sporo dowiedzą się o swoich relacjach. A czego mają szansę nauczyć się widzowie?

- Kiedy zbliżaliśmy się do końca zdjęć, jeden z kolegów na planie, który pracował nad realizacją programu, powiedział mi, że ze zdumieniem zauważył, jak inni członkowie ekipy, z którymi pracuje od lat - jak nigdy wcześniej - zaczęli dzwonić do swoich domów i mówić swoim partnerkom, że je kochają. A nigdy dotąd nie widział, żeby tak robili. To pokazuje, jak wielkie wrażenie ten program robi nawet na tych, którzy są z silnymi emocjami i ich obserwowaniem okiem kamery obeznani i często do nich zdystansowani. Nagle zobaczyli, że coś im w domu ucieka, że być może za rzadko mówią swojej partnerce, jak jest dla nich ważna, że za rzadko zauważają jej trud. Dlatego myślę, że „Power Couple” stanie się dla nas wszystkich, zwłaszcza uważnych widzów, okazją do tego, by inaczej spojrzeć na samych siebie i swoje związki. Przyjrzeć się sobie nawzajem wnikliwiej i z troską. To jest coś, czego nam dzisiaj bardzo brakuje. Ten program pokazuje, że razem jesteśmy w stanie dojść dużo dalej, piękniej i przyjemniej, a pary, które w nim zobaczymy, dają nam tego wspaniały przykład.

- Będziemy je też mogli zobaczyć z zupełnie innej strony, bo przecież są to pary dobrze widzom znane…

- Ująłbym to inaczej. Nam się tylko wydaje, że świetnie je znamy, ponieważ są osobami obecnymi od dawna w szeroko pojętych mediach. Ale tak naprawdę dotąd wiedzieliśmy o nich tylko tyle, ile sami nam o sobie chcieli powiedzieć. Nasze wyobrażenia o tym, kim są, bardzo łatwo dzięki temu programowi będzie można zweryfikować, bo nawet jeśli jego uczestnicy chcieliby przed kamerą udawać, to tak naprawdę po trzech dniach człowiek nie ma już na to siły, by grać. Nasi bohaterowie odsłonili nam w programie istotę ich relacji, i bycia razem w ogóle.

- Gwiazdy, które w nim możemy zobaczyć, to silne i barwne osobowości, ale jednocześnie bardzo różne żywioły. Na czas programu musiały żyć pod jednym dachem przez wiele dni. Jak sobie poradziły i jak się odnalazły się w tak nietypowych okolicznościach?

- Na początku jest fascynacja, poczucie, że zaczyna się jakaś przygoda. Jest więc też ciekawość drugiego człowieka, dużo wspólnie spędzanego czasu. Ale z biegiem dni okazuje się, że ludzie zaczynają zauważać nie tylko te dobre strony, lecz, że coś komuś zaczyna też przeszkadzać. Więcej nie chciałbym zdradzać, nie wszystko tez widziałem, jednak warto zaznaczyć, że aspekt wspólnego mieszkania pod jednym dachem to tak naprawdę jedno z najłatwiejszych wyzwań w tym programie, a znacznie większe dotyczą nie relacji pomiędzy parami, ale w samych parach. Każdy z tych związków tworzą ludzie, którzy przecież dobrze się znają, ale postawieni są tutaj w takich sytuacjach, w których nigdy dotąd siebie nie widzieli, a co za tym idzie, sami siebie odkrywają na nowo.

- Pan sam o budowaniu związku wie sporo, mając za sobą 17 lat małżeńskiego stażu. Co, pana zdaniem, stanowi o największej sile szczęśliwej relacji?

- Mam takie wrażenie, że w dzisiejszych czasach podchodzimy do małżeństwa trochę jak do sprzętu AGD. Kiedyś, gdy pralka się popsuła, to się ją po prostu naprawiało, a dziś kupuje się nową. I trochę tak jest z małżeństwem współcześnie. Za każdym związkiem, który się rozpada kryje się oczywiście inna historia, ale myślę, że w wielu takich przypadkach ludzie po prostu nie chcą wykonać tej pracy, której wymagałoby naprawienie relacji. W przypadku każdej pary jest inaczej i każdy musi to przepracować po swojemu. Wszyscy się zmieniamy. Gdy brałem ślub 17 lat temu, byłem innym człowiekiem niż dzisiaj, podobnie jak moja żona, ale najpiękniejsze w partnerstwie jest to, że potrafimy się w tych zmianach odnaleźć. Stworzenie trwałego związku jest cudowną, ale i trudną sztuką, która wymaga wielkich wyzwań, umiejętności kompromisu, ale też wzajemnego szacunku. To wartość, o którą w dzisiejszych czasach trzeba dbać szczególnie.

Emisja w TV:

Power Couple

sobota 20.00 TVN

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki