Ks. Roman Zapała

Tydzień temu spędziliśmy z Jezusem kilkanaście minut w Ogrodzie Oliwnym, by nauczyć się czym jest modlitwa i jak robić rachunek sumienia. Mieliśmy jednak każdego dnia w tym tygodniu, każdy indywidualnie, wchodzić do naszego domowego, rodzinnego ogrójca, by w obliczu Boga i Jego prawdy odkrywać, poznawać prawdę o nas samych. Mam nadzieję, że wielu z nas się to udało, że dziś już lepiej znamy samych siebie, nasze słabości ich przyczyny i powiązania. Komu się nie udało, niech w tym kolejnym tygodniu podejmie ten wysiłek. Pomocą do tego jest mała książeczka, Rachunek Sumienia, która dostępna jest także i dzisiaj.

Dziś zatrzymamy się na tajemnicy biczowania Pana Jezusa, by zobaczyć i zrozumieć, jak bardzo Jezus cierpiał, czym jest to cierpienie i jaki ono ma sens. Poprowadzi nas to do zrozumienia czym jest żal za grzechy i jak właściwie go odprawiać.

Biczowanie Pana Jezusa w opisach ewangelicznych zostało przedstawione bardzo krótko. Ma ono dwa szczególne etapy. Pierwszy, na który rzadko zwraca się uwagę, podczas sądu u Kajfasza. Gdy Pan Jezus odważnie odpowiedział, mówiąc prawdę na stawiane zarzuty, został spoliczkowany (J 18,22), a po osądzeniu przez Sanhedryn i wyroku, że jest winien śmierci, dokonało się pierwsze okrutne biczowanie: „Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: «Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył?»” (Mt 26,67-68). Drugi etap, ten o którym zazwyczaj myślimy, odbył się podczas sądu u Piłata, gdy Piłat „kazał Jezusa ubiczować i wydał na ukrzyżowanie” (zob. Mt 27,26). Niewiele pomaga nam ten opis, do zrozumienia czym było i jak wyglądało to drugie biczowanie. Z pomocą przychodzi jednak prorok Izajasz, któremu Bóg Ojciec odsłonił okrucieństwo męki Zbawiciela:

„Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53,2b-6).

Słowa te nieco bardziej pozwalają sobie wyobrazić skutek biczowania i jego okrucieństwo. Bóg Ojciec ukazuje nam Jezusa Zbawiciela po biczowaniu, jako tego, na którego trudno jest człowiekowi patrzeć, a nawet nie da się patrzeć, tak nieludzko został oszpecony, że przed Jego ubiczowanym obliczem człowiek zakrywa twarz, odwraca głowę. Nie jest wstanie nasza ludzka kondycja, nasz rozum pojąć, jak człowiek może oszpecić tak człowieka.

Z pomocą przychodzi nam jeszcze mistyczny opis tego wydarzenia, które zostawiła św. Katarzyna Emerich. Pan Jezus dał jej poznać minuta po minucie, co się tam wtedy dokonało. Kilka lat temu jako dar Boży dokonano ekranizacji Męki Pana Jezusa według wspomnianego opisu w filmie „Pasja”. Wielu z nas pamięta ten film. Przypomnijmy sobie, czy nie tak właśnie reagowaliśmy, a może i dziś reagujemy, gdy oglądamy ten film, a szczególnie moment biczowania,? Gdy pijani już żołnierze rzymscy bili gdzie popadnie, za każdym uderzeniem wyrywając z pleców Jezusa kawałki Jego świętego ciała? Pamiętam to jak dziś, gdy w kinie zakrywałem twarz nie mogąc patrzeć, a z oczu płynęły łzy. Tak nieludzko został oszpecony, nasz Bóg, nasza Prawda, nasze Życie, nasza Miłość.

Bóg odsłonił przed nami w przytoczonych słowach z Księgi Proroka Izajasza, że Jezus cierpiał za nas, że to przez nas Bóg dopuścił, aby tak Jezusa oszpecono: „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego”. Z drugiej strony, to ze względu na szczęście Boga Ojca, by On nie cierpiał, Jezus dobrowolnie poddał się temu okrutnemu biczowaniu, a także ze względu na nas, aby nas ocalić od Bożej Sprawiedliwości i wybłagać u Ojca dar Miłosierdzia: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”.

Abyśmy to mogli jeszcze lepiej zrozumieć, Pan Jezus w mistycznej wizji odsłonił przed św. Faustyną Kowalską moment swego biczowania. Uruchommy teraz swoją wyobraźnie, by głębiej przeżyć to wydarzenie, którego świadkiem była św. Faustyna: „Kiedy przyszłam na adorację, zaraz mnie ogarnęło wewnętrzne skupienie i ujrzałam Pana Jezusa przywiązanego do słupa, z szat obnażonego i zaraz nastąpiło biczowanie. Ujrzałam czterech mężczyzn, którzy na zmianę dyscyplinami siekli Pana. Serce mi ustawało patrząc na te boleści; wtem rzekł mi Pan te słowa: - cierpię jeszcze większą boleść od tej, którą widzisz. – I dał mi Jezus poznać za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste. O, jak strasznie Jezus cierpiał moralnie, kiedy się poddał biczowaniu. Wtem rzekł mi Jezus: - Patrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie. – I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana. Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu; wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie. Widząc to, serce moje popadło w rodzaj konania, i kiedy Go biczowali kaci, milczał i patrzył w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho, ale strasznie bolesny wyrywał się jęk z Jego serca. I dał mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezusa, ciężkość złości tych niewdzięcznych dusz: - Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć Moją. – Wtenczas zamilkły i usta moje i zaczęłam odczuwać na sobie konanie i czułam, że nikt mnie nie pocieszy, ani wyrwie z tego stanu, tylko Ten, Który mnie w niego wprowadził” (Dz 445).

Podobne doświadczenie mistyczne przeżyła Służebnica Boża Rozalia Celarkówna, pielęgniarka pracująca na oddziale chorób wenerycznych, które spowodowane były niemoralnym prowadzeniem się kobiet i mężczyzn, popełnianiem grzechów nieczystych: „Zdało mi się, że jestem na oddziale chorych wenerycznie i tam spełniam czynności koło chorych. Wtem przede mną zobaczyłam Pana Jezusa w postaci ubiczowanej, całego Krwią zbroczonego, tak że Krew Jezusowa płynęła na sali chorych. Chore wenerycznie pacjentki kolejno przystępowały do Pana Jezusa i zadawały Mu liczne rany, biczując Go” (zob. Pisma, s. 70).

Przywołane doświadczenia mistyczne uświadamiają nam, że biczowanie Jezusa będąc faktem historycznym sprzed dwóch tysięcy lat, jest faktem dzisiejszym ilekroć człowiek popełnia grzech ciężki. Uczy nas Pan Jezus, że każdy grzech ciężki, a szczególnie grzechy nieczyste, popełniane przez ludzi wszystkich stanów, a więc starszych, małżonków, duchowieństwo, młodzież, a także i dzieci jest biczowaniem Go, i że to biczowanie przez nas jest dla Niego niewymiernie boleśniejsze niż to biczowanie, które zadali mu żołnierze rzymscy, a nawet bardziej niż samo ukrzyżowanie. Pan Jezus jęczał z bólu, gdy w wizji biczowali Go ludzie, a do św. Faustyny powiedział: „Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć Moją”.

Warto w tym miejscu uświadomić sobie, jak wyglądały narzędzia biczowania. Historycy podają, że był to przede wszystkim „skórzany pas, często przetykany kawałkami kości, czy bryłkami ołowiu, albo zaopatrzony w kolce”(Glinka, Jezus z Nazaretu s. 368). Były to także narzędzia złożone z rękojeści drewnianej do, której umocowane były trzy rzemienie, a każdy z nich rozdzielał się jeszcze na trzy i zakończone były ołowianymi kulkami lub metalowymi haczykami. W najgorszym przypadku Panu Jezusowi w jednym uderzeniu zadawano 9 ran, ale ran rozszarpujących ciało.

Tradycja żydowska utrzymywała, że skazańcowi wymierzano 40 uderzeń bez jednego, gdyby liczący się pomylił, czyli 39 razy. Zróbmy zatem matematyczny rachunek 39 razy 9 daje 351 ran na ciele Jezusa. Trudno sobie to wyobrazić. Józef Flawiusz, żydowski kronikarz zapisał w „Dziejach Izraela”, że Jezus był „chłostany biczem, aż do kości”.

Wszystko to potrzebne nam było, żeby teraz zrozumieć czym jest i na czym polega żal za grzechy. Jest on owocem rachunku sumienia, w którym mieliśmy nie tylko nazwać grzechy popełnione ale także je policzyć, a szczególnie grzechy ciężkie.

Definicja żalu za grzechy mówi, że żal to wzbudzenie w sercu i duszy człowieka smutku, bólu, poczucia przykrości i winy z powodu ubiczowania Pana Jezusa swoimi grzechami. Nie wystarczy zatem odczytać z książeczki modlitwy zatytułowanej żal za grzechy. Definicja mówi o wzbudzeniu w sercu i duszy smutku. A zatem jest to akt nie tylko rozumu, ale i woli, które angażują sferę uczuciową człowieka. Akt żalu ma być przeżyciem wewnętrznym. Jak go zatem zrobić?

Trzeba policzone grzechy ciężkie, przygotowane w rachunku sumienia pomnożyć w tej najokrutniejszej wersji biczowania Pana Jezusa przez 9. Załóżmy, że ktoś popełnił 5 grzechów ciężkich, mnożąc je przez 9 zadał 45 ran rozrywających Jezusowi ciało. A jeśli ktoś popełnił 10 grzechów, zadał 90 ran, a jeśli 20 to 180 ran, a jeśli ktoś spowiada się raz na rok i może popełnił 100 grzechów ciężkich, to zadał 900 ran Jezusowi. Jakże okrutny jest wtedy człowiek w stosunku do żołnierzy, którzy zadali Jezusowi 351 ran.

Znając liczbę ran zadanych Jezusowi swoimi grzechami trzeba uruchomić wyobraźnie. Uczyńmy to teraz. Zamknij oczy i wyobraź sobie Jezusa przywiązanego do słupa. Zobacz jego ciało pokryte ranami, powyrywane kawałki ciała, krew spływa na ziemię. Zobacz siebie, który uderzasz biczem Jezusa zadając Mu kolejnych 9 ran. Jezus patrzy w twoje oczy i mówi: - Dlaczego mnie bijesz, co ja ci złego zrobiłem, przecież ja cię tylko kocham.

Żal za grzechy to właśnie to odczucie rodzące się teraz w sercu i duszy, to łzy napływające do oczu. To wyrywające się z głębi duszy i serca „przepraszam Cię Jezus, wybacz mi”.

Tak odprawiony żal za grzechy nazywamy żalem doskonałym, który wzbudzamy z miłości do Boga, przez uświadomienie sobie naszej niewdzięczności i okrucieństwa poprzez popełnione grzechy.

Może być też żal niedoskonały, który człowiek wzbudza z lęku przed karą piekła, za popełniane grzechy. Ten żal jest wystarczający do uzyskania rozgrzeszenia w konfesjonale.

Warto jednak za każdym razem wzbudzać żal dokonały, gdyż rozbudza on w sercu i duszy niechęć, a nawet nienawiść do grzechu, by Jezus tak przeze mnie nie cierpiał więcej, wzbudza większą czujność i pobudza do walki z pokusami szatana.

Jest jeszcze jedna wartość tego żalu doskonałego. I to trzeba zapamiętać, mówiąc potocznie, wbić sobie do głowy, że żal doskonały w niebezpieczeństwie śmierci człowieka, który ma grzech ciężki i nie ma możliwości się wyspowiadać, gładzi grzech ciężki, to znaczy, że Bóg ponieważ widzi ten żal, smutek, przykrość, poczucie winy czyli miłość człowieka do Siebie Boga, uznaje to jako spowiedź i gdy człowiek w takim stanie umrze uniknie kary piekła. Jeśli jednak przeżyje, musi się z tych grzechów wyspowiadać, bo Bóg mu ofiarował kolejny czas na ziemi, aby się nawrócił.

Kochani wiemy zatem, jak okrutne było biczowanie i jaki sens miało poddanie się Jezusa temu cierpieniu. Wiemy, że biczującymi Jezusa dziś jesteśmy my, gdy popełniamy grzechy ciężkie. Wiemy także czym jest i jak zrobić dobry i doskonały akt żalu. To wszystko po to, by w tym tygodniu, do rachunku sumienia, dodać akt żalu uświadamiając sobie, że Jezus cierpi przez mnie. W tym tygodniu odprawiajmy ponownie rachunek sumienia tym razem z całego życia. Podzielmy dotychczasowe życie na etapy dzieciństwo, lata młodzieńcze, narzeczeństwo czy dorosłość, małżeństwo itd. I w każdym z tych okresów dotknijmy jeszcze raz naszych grzechów wzbudzając na koniec akt żalu doskonałego. Być może odkryjecie, grzechy nie wyznane, bo zatajone, albo źle wyznane, albo zbyt ogólnie wyznane. To jest ważne zadanie, by nasze nawrócenie i wiara w ewangelie rozpoczęły się od uporządkowania przeszłości.

Zachęcam też by w tym tygodniu sięgnąć do filmu „Pasja”, obejrzeć Jego fragment od początku do chwili biczowania, by uświadomić sobie jego okrucieństwo, by pojawił się w duszy żal, by popłynęły łzy, by usłyszeć: „Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć Moją”. - Dlaczego mnie bijesz, przecież ja cię tylko kocham.

Amen

931674
Dzisiaj: 21
Wczoraj: 259
Ten miesiąc: 578