Polskie rzeki będą renaturyzowane. Rusza nowy program

Renaturyzacja rzek to przywracanie im naturalnego stanu. Taki program inicjuje właśnie Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Ekologom kierunek się podoba.
  • Projekt krajowego programu renaturyzacji wód powierzchniowych (KPRWP) ma być gotowy do końca marca 2020 r.
  • W ramach prac opracowany zostanie również poradnik dobrych praktyk.
  • Wody Polskie: renaturyzacja rzek nie będzie oznaczać rezygnacji z żeglugi czy budowy elektrowni wodnych, wyznaczania kąpielisk.

Renaturyzacja rzek to przywrócenie im naturalnego stanu. W programie opracowywanym przez Wody Polskie obejmie ona poprawę retencji korytowej, dolinowej, normalizację stosunków wodnych w zlewni, renaturalizację mokradeł i torfowisk, przywracanie ciągłości i różnorodności hydromorfologicznej cieków i jezior. Tego typu działania wpływają na poprawę odporności, czyli adaptację ekosystemów i ciągłość dostarczanych przez nie usług ekosystemowych. Renaturyzacja wód wpływa na zmniejszenie ryzyka powodziowego, łagodzi skutki suszy, redukuje niezbędne koszty prowadzenia prac utrzymaniowych i tworzy miejsca atrakcyjne turystycznie.

– W ramach obecnie tworzonego planu renaturyzacji nie będziemy jednak proponować całkowitej zmiany charakteru rzek. Celem jest poprawa funkcjonowania ekosystemów. W dokumencie zostaną określone obszary, które wymagają odpowiednich działań i wskazane konkretne metody naprawcze – mówi Przemysław Gruszecki, dyrektor Departamentu Zarządzania Środowiskiem Wodnym PGW Wody Polskie.

Prezes PGW Wody Polskie Przemysław Daca w rozmowie z PortalSamorządowy.pl doprecyzowuje: – W opracowaniu planu renaturyzacji bierzemy pod uwagę stan ekologiczny rzek, a ściślej jednolitych części wód, które te rzeki tworzą. Wisła w Ustroniu i w Toruniu to ta sama rzeka, jednak na tych odcinkach ma zupełnie inny charakter. Inna jest na przykład struktura jej dna, charakter przepływu czy wahania. Chcemy przywrócić naturalny charakter dolin rzecznych tam, gdzie jest to możliwe, przy jednoczesnym zachowaniu możliwości dotychczasowego korzystania z wód. Obecnie koncentrujemy się m.in. na zapewnieniu odpowiednich warunków do bytowania, migracji ryb i innych organizmów wodnych.

Czytaj też: Miną lata, nim z wodą w Polsce będzie lepiej

Ratujmy Rzeki

Artur Furdyna z Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy, organizacji wchodzącej w skład Koalicji Ratujmy Rzeki, od 30 lat zaangażowany jest w kwestię ochrony przyrody. Przypomina, że raport Europejskiej Agencji Środowiska z 2018 roku ujawnia, iż większość wód powierzchniowych w Europie wykazuje stan poniżej dobrego. Tymczasem głównym wymogiem Ramowej Dyrektywy Wodnej jest to, by osiągnąć stan co najmniej dobry. – Niemałej części wód dużo do tego stanu nie brakuje, ale konieczne są szybkie działania na rzecz poprawy, bo czasu jest coraz mniej – mówi Furdyna. Ramowa Dyrektywa Wodna wprowadza obowiązek poprawy stanu ekologicznego do 2027 roku. 

– Żaden z krajów europejskich w pierwszym terminie, czyli do 2015 roku, nie osiągnął stanu zakładanego, ale w większości z nich podjęto dużo więcej niż w Polsce działań ze skutkami pozytywnymi – dodaje ekspert. – U nas wydatkowano ogromne środki na poprawę stanu środowiska, w tym wód, ale trudno tu dopatrzyć się poprawy, widać raczej pogorszenie. Tym bardziej że monitoringowi państwowemu umyka wiele zdarzeń incydentalnych, lokalnych małych zatruć itp. – zaznacza Furdyna. 

Duża różnorodność morfologiczna i wynikająca z niej biologiczna, czyli stan maksymalnie zbliżony do naturalnego, podnoszą odporność cieków na różnego rodzaju presje. W rzekach bliskim naturalnych proces samoistnego oczyszczania się zachodzi szybciej. Trudniej jest z jeziorami, szczególnie tymi zamkniętymi, które cechuje tendencja do starzenia się. – Nawet w formie naturalnej z czasem zamieniają się w ląd, więc pogarszanie ich stanu przez człowieka (eutrofizacja spowodowana spływem nawozów czy ścieków) często bywa nieodwracalne. Jednak ograniczając czynniki presji, można ten proces spowolnić – mówi Furdyna.

Czy to będzie rewolucja?

Koalicja Ratujmy Rzeki krytycznie ocenia działania podejmowane dotąd w celu poprawy jakości stanu polskich wód. Furdyna zaznacza jednak: – Nie łączę tego absolutnie z obecnymi układami politycznymi, bo niestety ten proces psucia naszych rzek i jezior trwa od dekad.

Tym bardziej docenia, że w końcu pojawia się program odwracający dotychczasowe modele myślenia o rzekach, działania na rzecz "wykorzystania ich", zwiększenia ich żeglowności np. przez pogłębianie koryt etc. Wskazuje na już wdrażane w niewielkiej skali programy dla takich rzek jak Drawa, Ina, Reda, Wisłoka, Biała Tarnowska czy Raba, dowodzące skuteczności innych od dotychczas stosowanych w gospodarce wodnej, łączące cele społecznie oczekiwane (redukcje ryzyk suszy i powodzi) z poprawą stanu ekologicznego wód.

Czasami wystarczy w nich po prostu zrezygnować z pewnych form utrzymania. – Jeśli damy rzece spokój, pewne rzeczy odbędą się samoistnie, ale są ingerencje, które trzeba zdecydowanie naprawić, np. gdy dno się opuszcza na skutek erozji i zmian z cieku, woda ucieka z gleby, przesusza się – mówi Furdyna i dodaje: – Utrwaliło się w społeczeństwie przekonanie, że możemy krajobraz dowolnie zmieniać, dostosowując go do naszych potrzeb. Skutki jednak są bardzo poważne: pogłębiający się problem suszy, jak i incydentalnych powodzi to w głównej mierze efekty zmian w zlewniach dokonanych przez człowieka: wylesiania, zwiększania powierzchni uszczelnionych i innych czynników przyspieszania spływu powierzchniowego.

Ekspert Koalicji Ratujmy Rzeki odnosi się też do kwestii żeglowności polskich rzek. Uważa, że jeżeli w zlewniach uspokoi się sztucznie przyspieszony spływ i odtworzy się retencję, to rzeki odzyskają funkcję żeglowną, w skali, jaka jest możliwa na dziś stosunkowo do ich rozmiarów. Dotyczy to jego zdaniem np. Odry, która nie potrzebuje wielkich inwestycji. - Dziś problemy z żeglownością na niej występują tylko w pewnej części roku i wywołane są katastrofalną redukcją naturalnej retencji zlewni. W naturze woda nie odpływa ze zlewni tak szybko, w sztucznym systemie i odpływa, i paruje, a potem brakuje jej. I dla ludzi, i dla rolnictwa, i dla żeglugi, i dla przyrody – mówi. 

Wody Polskie: to tylko dopełnienie działań

Wody Polskie nie traktują jednak planu renaturyzacji jako zmiany polityki. Przemysław Gruszecki, dyrektor Departamentu Zarządzania Środowiskiem Wodnym, mówi: – Plan renaturyzacji jest dopełnieniem działań, które są już realizowane przez Wody Polskie. Uzupełnia się z innymi programami, jak np. z planem zarządzania ryzykiem powodziowym, planem przeciwdziałania skutkom suszy. Każdy z nich jest ukierunkowany na konkretne cele, natomiast finalnie tworzą merytoryczną całość i znajdują swoje odzwierciedlenie w planach gospodarowania wodami. Plan renaturyzacji będzie stosowany w części planów, które dotyczą działań środowiskowych. Na bazie tego, co zostanie w jego ramach wypracowane, powstaną wskazówki do realizacji na kolejne lata.

I podaje przykład zbiornika włocławskiego. – Dla nas, planistów w gospodarce wodnej, nie jest to sztuczny zbiornik, a silnie zmieniona rzeka – Wisła – mówi. – I z definicji taka ona ma być, tego nie będziemy modyfikować. W takich przypadkach chcemy natomiast, w miarę możliwości, poprawić warunki funkcjonowania wykształconego ekosystemu, bo trzeba pamiętać, że przyroda dostosowuje się do działalności człowieka. Wiele gatunków ptactwa wodnego, roślin zasiedla silnie zmienione rzeki czy sztuczne zbiorniki. 

Zdaniem Wód Polskich zatem renaturyzacja rzek nie będzie oznaczać rezygnacji z żeglugi czy budowy elektrowni wodnych, wyznaczania kąpielisk itp. – Istotą działań jest to, aby te inwestycje były maksymalnie przyjazne środowisku. Są na to odpowiednie procedury, obwarowania prawne. Nie renaturyzuje się rzek za wszelką cenę. W klasycznym modelu zarządzania środowiskiem pojawiają się analizy ekonomiczne, gospodarcze i społeczne, kwestie migracji ludności oraz przepływu pieniądza. Jednym błędnym programem można doprowadzić do zapaści gospodarczej w danym regionie. Na to też trzeba zwracać uwagę. Zawsze trzeba zachować równowagę pomiędzy szeroko rozumianymi potrzebami człowieka a potrzebami środowiska, czyli mieć na uwadze tzw. zrównoważony rozwój – mówi Gruszecki.

Ryby będą mieć się lepiej

Celem programu renaturyzacji jest zapewnienie drożności cieków, głównie pod kątem dostępu dla ryb. Chodzi o zapewnienie im odpowiednich warunków funkcjonowania. – Tak, aby ryby dwuśrodowiskowe, takie jak np. troć, mogły się dostać na tarło. Oczywiście mamy też na uwadze pozostałe gatunki, organizmy denne, bezkręgowce. Innymi słowy, rzeki mają zapewnić różnym gatunkom odpowiednie miejsce bytowania i swobodnego przemieszczania się, zgodnego z ich cyklem życiowym – mówi Przemysław Gruszecki.

Ryby na swojej drodze spotykają różne przeszkody, zwykle w postaci jazów i zapór. Ma to wpływ na ich liczebność, skład gatunkowy, strukturę wiekową. Projekt ma na celu odnalezienie miejsc, gdzie nie ma drożności i zaproponowanie działań naprawczych. Rozwiązanie to np. przepławki dla ryb, umożliwiające im wędrówkę w górę lub dół rzeki. Możliwe jest także rozbieranie starych i niepełniących już żadnych funkcji budowli piętrzących.

Renaturyzacja to korygowanie błędów popełnionych w przeszłości: likwidacja zbędnych przekształceń cieków, zmniejszanie skutków przekształceń niezbędnych, ale których negatywny dla środowiska efekt można ograniczyć. – Być może kiedyś taki kolejny program renaturyzacji nie będzie w ogóle potrzebny, jeśli planując inwestycje, będziemy pamiętać, że wybór rozwiązań najprostszych, bez patrzenia na konsekwencje dla środowiska, jest złym wyborem. Tu lepiej zawsze wybrać metody i rozwiązania z pozoru droższe, ale w efekcie lepsze, bo powodujące mniejsze straty dla środowiska – podkreśla Gruszecki.

Ile to będzie kosztować?

Wody Polskie nie odpowiedziały na nasze pytanie, jaki jest przewidywany koszt programu. Jednak podczas debaty towarzyszącej drugiemu czytaniu projektu ustawy budżetowej Anna Moskwa, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, wymieniała program renaturyzacji wód powierzchniowych jako istotny element w ponad dwumiliardowym budżecie Wód Polskich na inwestycje w gospodarce wodnej. 

Czytaj też: 2 mld zł na inwestycje przeznaczą Wody Polskie w 2020 r.

W pracach nad programem uczestniczą przedstawiciele ministerstw, Wód Polskich, parków narodowych i krajobrazowych, nadleśnictw, regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, instytutów naukowo-badawczych, uczelni, firm projektowych oraz organizacji pozarządowych. Zakończenie prac  planowane jest na koniec I kwartału 2020 r. Opracowany zostanie również poradnik dobrych praktyk.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!