Partnerzy portalu

Podwyżki ujawniły kolejny problem oświaty. Nauczyciele chcą zróżnicowania pensum

Podwyżki ujawniły kolejny problem oświaty. Nauczyciele chcą zróżnicowania pensum
Zróżnicowane pensum dla tzw. nauczycieli tablicowych może być dobrym rozwiązaniem (fot. shutterstock/Magdalena Galkiewicz)
Znaczna podwyżka wynagrodzeń uspokoiła środowisko oświatowe - nauczyciele są w końcu usatysfakcjonowani zarobkami. Wzrost pensji ujawnił jednak inny problem: wynagrodzenia nie różnicują nauczycieli pod względem nakładów pracy. A to budzi coraz większe zastrzeżenia.
  • Pensum polskiego nauczyciela jest najniższe spośród nauczycieli krajów europejskich i jest jednakowe dla poszczególnych grup nauczycieli.  
  • Z tego względu zmniejszenie tygodniowego wymiaru bezpośredniej pracy z dziećmi dla polonistów nie wchodzi w grę.
  • Natomiast zróżnicowanie tygodniowego czasu pracy przedmiotowców jak najbardziej. - Wystarczy tylko dostrzec ten problem - mówi dyrektorka Anna Sobala-Zbroszczyk.

Podwyżki wynagrodzeń nauczycielskich ujawniły ogromne dysproporcje w zarobkach nauczycieli przedmiotowców w relacji do zadań, jakie muszą oni realizować. Ci, którzy pracują w klasach np. 18-osobowych, zarabiają tyle samo, co ci, którzy pracują z klasami 36-osobowymi. Nauczyciele j. polskiego, którzy muszą sprawdzać duże ilości prac pisemnych, dostają za pracę tyle samo, co np. nauczyciele matematyki. Z tego powodu zbierają teraz podpisy pod petycją w sprawie obniżenia ich pensum do 15 godzin tygodniowo. Czy pani zdaniem pensum powinno być zróżnicowane? Czy postulat nauczycieli j. polskiego jest realny?

Anna Sobala-Zbroszczyk, dyrektorka 2 Społecznego LO im. Pawła Jasienicy (STO) w Warszawie: - To jest bardzo poważny problem. Przede wszystkim dlatego, że w polskim systemie wszystkich nauczycieli traktuje się tak samo. Tymczasem na przykład w Finlandii nauczyciele różnych przedmiotów mają różne pensum i jest ono na pewno wyższe niż 18 godzin.

Wprowadzenie zróżnicowanego pensum dla nauczycieli tablicowych może zburzyć ideę równości nauczycieli

W większości krajów europejskich pensum wynosi od 21 godzin do 24 godzin, przeciętnie 21, chociaż nigdy tego szczegółowo nie badałam. Więc polskie pensum jest stosunkowo niskie, dlatego nie wydaje mi się, żeby jego obniżanie do 15 godzin, jak chcą nauczyciele j. polskiego, w ogóle wchodziło w grę. Bylibyśmy jakimś ewenementem na skalę europejską, aczkolwiek faktem jest, że w Europie nauczyciele zarabiają więcej niż w Polsce, np. w Finlandii - 3,5 tys. euro. Z pewnością jednak zróżnicowane pensum byłoby tu jakimś rozwiązaniem.

Pytanie tylko, czy jest możliwe jego wprowadzenie w Polsce. Wielu nauczycieli twierdzi, w tym zwłaszcza związkowcy, że nie po to wprowadzano 18-godzinne pensum, żeby teraz to zmieniać.

- Tego nie wiem, bo to jest rozwiązanie, które burzy pewnego rodzaju ideę równości nauczycieli. Faktem jest jednak, że niektórzy nauczyciele są bardziej obciążeni pracą niż inni. W tym poloniści, którzy po prostu muszą sprawdzać prace. Oczywiście mogą ich nie zadawać i nie sprawdzać, i wtedy będą mieli mniej pracy, ale tu nie o to chodzi. Ten zawód polega na tym, żeby jednak czegoś nauczyć, więc również zadawać prace i je sprawdzać, omawiać. W dobie sztucznej inteligencji jest jeszcze oczywiście kwestia sensowności zadawania prac pisemnych, ale to inny problem.

Więc jak się spojrzy na obowiązki nauczycieli, to na pewno są tacy, którzy mają ich więcej niż inni i nie są za to w żaden sposób wynagradzani. I tak naprawdę o to tu chodzi.

Wysoka podwyżka zawsze daje szansę, żeby coś jeszcze zmienić. Przy okazji. Czyli podnosimy wam wynagrodzenia, ale chcemy coś więcej - zmieniamy wam zakres obowiązków albo stawiamy jakieś konkretne wymagania. Obecnie ta szansa nie została wykorzystana, ale przy następnej podwyżce można sobie różne rzeczy wyobrazić. Na przykład wprowadzenie zróżnicowanego pensum nauczycieli tablicowych lub ustanowienie dodatku dla polonistów za sprawdzanie prac.

Oczywiście zaraz odezwą się historycy czy nauczyciele matematyki, którzy też sprawdzają prace czy klasówki, ale byłby to jakiś sposób rozwiązania problemu, nad którym można by się zastanowić.

Poloniści mają poczucie krzywdy w związku z nadmiarem pracy. Chcą zmniejszenia pensum

Tylko że to wszystko się nie dzieje. A w związku z tym budzi się poczucie skrzywdzenia polonistów, którzy muszą sprawdzać te prace. Oni oczywiście mają rację - to jest konkretny wysiłek, to są dodatkowe godziny, które muszą spędzać, poprawiając prace, pisząc do nich komentarze.

Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że nauczyciel np. techniki czy w-f nie ma takich obowiązków. Czy ma inne? Czy są równie czasochłonne, jak sprawdzanie prac? To trzeba by jakoś zmierzyć, ocenić. Nauczyciel biznesu i zarządzania raczej robi tylko krótkie sprawdziany i nie musi sprawdzać wielostronicowych prac. Więc to jest problem, którego rozwiązanie zależy od tego, czy zechcemy go dostrzec, czy nie.

Jeśli go dostrzegamy, to może powinniśmy przy okazji kolejnej podwyżki ustanowić dodatek specjalny dla polonistów za sprawdzanie prac. Taka zmiana na pewno wiązałaby się ze zróżnicowaniem nauczycieli, z budowaniem świadomości, której w naszym kraju nie ma, że są nauczyciele, którzy muszą dużo czasu poświęcać na pracę w domu, czytanie prac z polskiego czy z historii - bo matura z historii ma część pisemną i jak się chce tego uczniów nauczyć, to trzeba żeby oni pisali.

Słyszałem taką opinię, że to, iż nauczyciele klas maturalnych mają więcej pracy, nie ma znaczenia, bo po maturze już nic nie robią, a pensja leci.

- Osoby, które tak mówią, być może nie wiedzą o tym, że pensje tych nauczycieli są uśredniane. Więc to nie jest prawda.

W szkole publicznej nie jest możliwe różnicowanie pensum bez zmian legislacyjnych

Moim zdaniem w sytuacji, kiedy zniknęła główna przyczyna niezadowolenia nauczycieli - niskie zarobki - należałoby się zastanowić nad wystandaryzowaniem na nowo pracy nauczycieli.

- Dokładnie tak. I tu idziemy do sedna sprawy. Do mnie też przyszli moi nauczyciele poloniści i powiedzieli, że chcą dodatku, bo muszą sprawdzać dużo prac. A ja im na to "dobrze, ale ja chcę standardu, tzn. chcę wiedzieć, ile prac pisemnych w danej klasie będzie przeprowadzonych i jak sprawdzimy, że to zostało wykonane". Wtedy taki dodatek wypłacę. Ja czekam, z czym moi nauczyciele przyjdą do mnie, ale jeśli chcą pieniędzy, to muszą coś zrobić.

Tylko że ja tak mogę mówić, bo prowadzę szkołę niepubliczną. W szkole publicznej to nie jest możliwe. Jak się daje podwyżki wszystkim, bez dodatkowych warunków, to te zarobki nigdy nie będą zróżnicowane. Ale można też inaczej - gdybyśmy mieli kontynuować trend podwyżkowy, to już nie w taki sposób, że dajemy po równo 1500 zł. Stwórzmy standard. I jeśli on będzie spełniony, będą pieniądze. To byłaby zupełnie nowa jakość w polskiej oświacie.

TAGI

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!