Jak się podróżuje kuszetką? "Poczuliśmy się trochę bajkowo"

Planując podróż z małym dzieckiem do rodziny w Szczecinie po przerwie spowodowanej covidem, chciałam, aby w pociągu było jak najmniej ludzi. Dlatego postawiłam na podróż nocą, o wybitnie dziwnych godzinach i jazdę w wagonie z miejscami do leżenia, czyli kuszetką.

Kuszetka, wagon sypialnyPKP Intercity / Archiwum prywatne
Kuszetka, wagon sypialny

Z Warszawy wpakowaliśmy się do pociągu grubo po godzinie 22.00, by bladym świtem zawitać na docelową stację. Na dworcu był spory ruch, szczególnie że nie ma obostrzeń dotyczących zajętych miejsc w pociągu. Wyglądało na to, że i tym razem będzie pełen skład. Dlatego właśnie kupiłam miejsca typu kuszetka, bo nie ma nimi dużego zainteresowania podróżnych.

Na peronie nikt nie przejmował się tym, że większość z potencjalnych pasażerów nie miała maseczki. Czułam się zestresowana, jak pomyślałam, że spędzimy noc z kimś, kto nie przestrzega noszenia masek, ale z drugiej strony spać w masce też sobie nie wyobrażam… Przewoźnik, czyli pani w kasie zapewniała, że "wagony będą czyszczone podczas jazdy na całej trasie. Dezynfekowane będą newralgiczne elementy, z którymi podróżni mają bezpośredni kontakt, m.in. klamki, poręcze, uchwyty, wyposażenie toalet". Recytowała chyba z pamięci tę deklarację. Niestety, już w czasie podróży, w czasie kilkakrotnej wizyty poza przedziałem nie widziałam nikogo przecierającego wyżej wymienione rzeczy.

reklama

Wracając do początku podróży…

Pociąg podjechał z lekkim poślizgiem (10 minut), więc w napięciu popędziliśmy, w mniejszości, pod wejście do wagonu z napisem "z miejscami do leżenia". Większość pasażerów zapakowała się do wagonu bezprzedziałowego.

Aby odbyć podróż w wagonie sypialnym, oprócz standardowego biletu na przejazd, musiałam dodatkowo kupić miejscówkę na miejsce do spania za 59 zł. Pewnie i cena powoduje, że kuszetki cieszą się mniejszym zainteresowaniem. Przed wejściem do wagonu ku naszemu zaskoczeniu i radości przywitał nas pan steward w uroczej czapeczce na głowie. Poczuliśmy się trochę bajkowo, jakbyśmy jechali w podróż jakimś magicznym pociągiem, ale może to odczucie było spowodowane nagromadzonym stresem związanym z podróżą i dość późną porą, ale…

Mimo ogarniającej nas senności (było dobrze po godz. 22.00), rozbudzeni widokiem pana w czapeczce, szybko odnaleźliśmy swój przedział. Póki co pusty i tak było aż do Poznania, gdzie przysiadła się miła pani w maseczce, w której przespała całą drogę (często na nią zerkałam).

Wagon nie był najnowszy, ale za to czysty. Tak jak pomieszczenia z umywalką i toaletą znajdujące się po obu stronach wagonu sypialnego. W pozostałych przedziałach z kuszetkami było mało pasażerów. Z naszych wyliczeń wynikało, że po dwie-trzy osoby w każdym (jest sześć kuszetek w przedziale).

Nasza kuszetka (z fr. coucher – położyć się spać), czyli niewielka kanapa, rodzaj leżanki, była czysta. Znaleźliśmy na niej poduszkę, koc i prześcieradło oraz dwie saszetki żelu antybakteryjnego. Na wszelki wypadek mieliśmy swoje śpiwory, ale ich nie użyliśmy. Jak podróż to podróż w klimacie z charakterystycznym zapachem pociągu. Każdy przy swojej leżance miał lampkę do czytania, a w wejściu na wyżej położone łóżko pomogła nam drabinka.

Co ważne… był też działający zamek do zamknięcia drzwi od środka. Zamknęliśmy się szybko i poszliśmy spać. W wagonie sypialnym od 22:00 do 6:00 obowiązuje cisza nocna i to jest genialne rozwiązanie. Nikt z pasażerów nie kręcił się nad głową ani nie zapalał światła w najlepszym momencie snu. No i konduktor nie chodził kilka razy sprawdzać biletów. Można spać, nie martwiąc się, że przegapi się swoją stację, bo pan steward budzi pasażerów 30 minut przed ich miejscem docelowym.

reklama

Jedynie słabe było to, że pojawiliśmy się na dworcu w Szczecinie bladziutkim świtem (nie było innych opcji w rozkładzie jazdy pociągu) i zapłaciliśmy za taksówkę, która dowiozła nas na miejsce jeszcze jak za nocną taryfę.

Niektórzy mówią, że formuła pociągów nocnych powoli się wyczerpuje wraz ze skracaniem czasów przejazdu, że w wielu relacjach można odbyć podróż w ciągu dnia i dużo szybciej, no i w lepszym standardzie.

Ale czy nie jest warto czasem udać się w powolną podróż, pozwolić się uśpić bujaniu pociągu, zawiesić gdzieś pomiędzy kolejnymi stacjami i pozwolić obudzić się panu w zabawnej czapeczce…

Zakres cenowy biletów:

Miejsce sypialne w przedziale jednomiejscowym (Single) 299 zł.

Miejsce sypialne w przedziale dwumiejscowym (Double) 159 zł.

Miejsce sypialne w przedziale trzymiejscowym (Triple) 79 zł.

Miejsce sypialne w przedziale dla osoby na wózku inwalidzkim 79 zł.

Miejsce do leżenia w przedziale trzymiejscowym albo czteromiejscowym 69 zł.

Miejsce do leżenia w przedziale dla osoby na wózku inwalidzkim 69 zł.

Miejsce do leżenia w przedziale sześciomiejscowym 59 zł.

reklama
reklama

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło: oludziach.pl
Data utworzenia: 2 lutego 2022, 07:00
reklama
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.