Europa. Polska. Katowice-Nikiszowiec. Na czerwono i zielono 13.06.2021

Z dużą przyjemnością od kilku lat obserwuję przeobrażenia, jakich z wielkim zapałem dokonuje się w Katowicach – w czasach komunistycznych okropnym, brudnym, zaniedbanym do granic przyzwoitości mieście, z zaledwie trzema godnymi uwagi miejscami: Teatrem Śląskim im. St. Wyspiańskiego, w latach 40. i 50. ubiegłego wieku jedną z wiodących scen dramatycznych, na której występowali m.in. Tadeusz Łomnicki, Irena Kwiatkowska, Gustaw Holoubek, Centrum Kultury – siedzibą Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, z którą związana była cała plejada świetnych nazwisk polskiej dyrygentury z Janem Krenzem, Kazimierzem Kordem, Jerzym Maksymiukiem, Jackiem Kaspszykiem i Michałem Klauzą na czele, oraz symbol komunistycznego zadęcia, ale też kultowy wręcz obiekt, czyli Hala Widowiskowo-Sportowa Spodek – miejsce wielu świetnych koncertów rockowych i nie tylko. A teraz? Najpiękniejsza sala koncertowa w Polsce, czyli ceglany budynek Narodowej Orkiestry Polskiego Radia, równie zachwycający z zewnątrz, co wewnątrz – wystrojem świetnie łączącym surowość betonu i ciepło drewna, wzniesiony dzięki zabiegom Joanny Wnuk-Nazarowej, w l. 2000-2018 jej dyrektora, wybitnej dyrygent, kompozytor i pedagog, Muzeum Śląskie, któremu dyrektorowała przez 6 lat od 2014 r. Alicja Knast, światowej sławy muzealnik, obecnie dyrektor Galerii Narodowej w Pradze, Międzynarodowe Centrum Kongresowe – to fantastyczne oblicze współczesnych Katowic.

Natomiast historyczną wizytówką nadal pozostają secesyjne kamienice w centrum oraz Nikiszowiec, od 1960 r. dzielnica tego wzniesionego na węglu miasta. Zbudowana w l. 1908-1918 wg projektu stryjecznych braci Emila i Georga Zillmanów z Charlottenburga, rozsławiona dzięki filmom Kazimierza Kutza, największe wrażenie robi podobno z lotu ptaka, bo tonie w zieleni i jest niezwykle symetryczna. Trzypiętrowe budynki z czerwonej cegły, o strażackim kolorze parapetów i ram okiennych, zostały zbudowane z przeznaczeniem na mieszkania dla pracowników kopalni, na planie czworoboków z wewnętrznymi dziedzińcami. P0wstało 9 takich czworoboków, o symetrycznym układzie ulic i wiodących do nich bram. W centralnym punkcie osiedla wzniesiono w latach dwudziestych ubiegłego wieku neobarokowy kościół p.w. św. Anny. W sąsiadujących z nim podcieniach, ul. Krawczyka 5, mieści się Piekarnia i Byfyj Michalski, której świetny bezowy tort kawowy znam z Placu Miarki 2, innego punktu należącego do tego samego właściciela. Tym, czym Nikiszowiec najbardziej mnie zaskoczył jest duża, wolna przestrzeń między domami. Na wewnętrznych dziedzińcach dawniej mieściły się chlewiki, komórki, pralnie i piece do wypieku chleba, zaś obecnie głównie trawniki, place zabaw dla dzieci. Nikt nie zagląda tu sąsiadowi w okno, bo odległości za duże na podglądanie, poza tym od czego są gardyny?

Obowiązkowym punktem programu zwiedzania Nikiszowca jest obiad w restauracji Śląska Prohibicja, ul.Krawczyka 1. Jak tutaj smakuje niedzielny rosół z 3. gatunków mięs i domowym makaronem! A śląski klasyk (rolada, modra kapusta i kluski śląskie, których dokładki są nieograniczone, a w zasadzie ograniczone jedynie apetytem jedzącego)! Restauracja kontynuuje dobrą sławę poprzedniczki, wcześniej mieściła się tutaj restauracja odwiedzana głównie przez górników. Wnętrze jest bardzo przestronne, wysokie i gustownie urządzone, może pomieścić wielu gości; latem przyjemnie siedzi się w kwitnącym ogródku. Nazwa Nikiszowca pochodzi od barona Nikisch von Rosenegk, będącego członkiem rady nadzorczej spółki Spadkobiercy Jerzego Giesche, właściciela położonej nieopodal kopalni o współczesnej nazwie „Wieczorek”, obecnie w likwidacji. Mam nadzieję, że ktoś kupi jej ceglane zabudowania, zanim ta świetna architektura industrialna kompletnie zniszczeje, bo potencjał tkwi w niej ogromny.

Gwara, poczucie humoru, serdeczność i gościnność Ślązaków to jest coś, czego jeśli zasmakuje się chociaż raz, chciałoby się zachować już na zawsze. Ja to mam dzięki przyjaźniom , w tym jednaj towarzyszącej mi od kołyski. Dzięki niej właśnie trafiłam do Nikiszowca, miejsca, w którym mimo niedalekiego sąsiedztwa nigdy wcześniej nie byłam, a bezgranicznie mnie zauroczyło. I już wiem, że ponownie odwiedzę je zimą, w okolicach górniczego święta barbórki, gdy odbywa się Jarmark na Nikiszu.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Wszystkie komentarze
0
Would love your thoughts, please comment.x