Niedziela, 5 maja
Imieniny: Ireny, Waldemara
Czytających: 10833
Zalogowanych: 16
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: O pracy kominiarza i o szczęściu

Środa, 29 marca 2017, 8:24
Aktualizacja: Czwartek, 30 marca 2017, 8:09
Autor: TAB
Jelenia Góra: O pracy kominiarza i o szczęściu
Fot. TAB
Koniec sezonu grzewczego powinien zakończyć się wyczyszczeniem przewodów dymnych. Najlepiej zrobi to profesjonalista – kominiarz . Nie zawsze samodzielne czyszczenie kominów przynosi pożądany skutek.

Współczesny kominiarz różni się od tego, którego starsze pokolenie pamięta ze szkolnych podręczników. W swojej trudnej pracy wykorzystuje nowoczesne technologie, ale tradycyjne metody są także bardzo skuteczne. Bogusław Kamiński, mistrz kominiarski z trzydziestoletnim stażem, pracuje u swojego zięcia Rafała Peciaka. Paradoksalnie pan Bogusław jest nauczycielem Rafała, który tym szlachetnym rzemiosłem zajmuje się dopiero czwarty rok. Kiedy pomyślnie zda egzaminy, zostanie czeladnikiem, a jak szczęście dopisze po kolejnych czterech latach – mistrzem.

Mistrz ma prawo nosić cylinder, ale dziś rzadko można zobaczyć kominiarza w takim nakryciu głowy, chyba że na czyimś ślubie lub przy pozowaniu do zdjęcia. Najczęściej wszyscy – od pomocnika kominiarskiego poprzez czeladnika do mistrza – z przyczyn praktycznych noszą mniej twarzowe kepliki, coś w rodzaju toczka. Na terenie Jeleniej Góry działa około dziesięciu mistrzów kominiarskich, ale każdy z nich ma uczniów, są też czeladnicy. Zwykle, jak w przypadku panów Bogusława i Rafała, jest to rodzinny interes. Żeby zostać kominiarzem trzeba terminować u mistrza, tak jak to się dzieje w opisywanej sytuacji i zdać egzaminy albo ukończyć szkołę zawodową, ale pan Bogusław nie jest pewien, czy w Polsce obecnie takie działają. Kiedyś na pewno była w Gdańsku. Tylko niektóre czynności mogą wykonywać uczniowie, czy czeladnicy i zawsze pod okiem doświadczonego mistrza.

Na pytanie, czym palić w piecu czy kotle CO zimą, pan Bogusław poważnie odpowiada, że dobrej jakości paliwem. Jeśli to jest drewno, to powinno być sezonowane co najmniej dwa lata i nie iglaste. Owszem, jest to paliwo przyjazne dla środowiska, ale czasem źle spalane. Jeśli nie jest wystarczająco suche, zawarta w nim woda łączy się z dymem i tworzy bardzo niebezpieczną smołę, która potrafi skutecznie zaczopować przewód kominowy. Stąd tylko krok do tragedii: gazy mogą nawet go rozerwać, bo palący się komin osiąga temperaturę nawet tysiąca dwustu stopni Celsjusza.

Czasem trzeba wykonać tak zwane gracowanie komina, czyli szlifowanie od góry, aby go doczyścić i poszerzyć. Dotyczy to szczególnie domów starych, budowanych jeszcze w dziewiętnastym i dwudziestym wieku. Ówcześni budowniczowie projektowali nierzadko stropy drewniane, nie cementowane. Bardzo często jest to zarzewiem pożarów. Żeby czuć się bezpiecznie, należy w ciągu sezonu grzewczego przeprowadzić czterokrotne czyszczenie kominów dymnych: przed rozpoczęciem sezonu, dwukrotnie w trakcie sezonu grzewczego i na jego zakończenie. Mówi o tym prawo budowlane, ale jeśli ktoś pali mokrym drewnem, to częstotliwość tego procesu się zwielokrotnia. Jeden raz w roku powinniśmy sprawdzać kanały wentylacyjne i dwukrotnie w roku urządzenia gazowe podłączone do przewodów kominowych, na przykład piece z otwartą komorą spalania.

Pan Bogusław i pan Rafał odradzają samodzielne czyszczenie przewodów dymnych. Z prostej przyczyny – jest to niebezpieczne, poza tym nie każdy potrafi wykonać to poprawnie. Nie wystarczy ciężarek, czy kupiona w markecie szczotka. Często takie szczotki są przeznaczone tylko do wyczyszczenia pieca. Mają sztywne druty i w przewodzie mogą po prostu utknąć. Kominiarze mają szczotki, które są bardzo elastyczne, do tego kule o różnym ciężarze, liny, lusterka, latarki. Pozwala to na dotarcie do niemal każdego miejsca w kominie.

Na pytanie o to skąd wziął się przesąd o przynoszeniu szczęścia, pan Bogusław uśmiecha się. Przywołuje starą piosenkę o kominiarzu Johnnym, ale opowiada też inną historię. Przesąd ten przywędrował z Anglii – jak w okolicy pojawiał się kominiarz, to nie było odtąd pożarów i to było szczęściem. Taką anegdotę w podręczniku dla przyszłych czyścicieli kominów przytoczył Antoni Heryszek, niezwykle zasłużony w tym zawodzie.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (8)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy jeżdżę na rowerze?

Oddanych
głosów
66
Tak, regularnie
26%
Tak, od czasu do czasu
33%
Nie, ale uprawiam rekreacyjnie inny sport
14%
Nie, z jakimkolwiek sportem mi „nie po drodze”
27%
 
Głos ulicy
Złota rybka
 
Miej świadomość
Koniec CPK? Rząd ma „lepszy” plan!
 
Rozmowy Jelonki
Nie widzimy przeszkód do współpracy
 
Aktualności
Wystartował Bike Maraton
 
Piłka nożna
Wybitny reprezentant Polski przy Złotniczej
 
Inne wydarzenia
Parada Rowerów z drona
 
Aktualności
Rowerowe ściganie z Mają Włoszczowską
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group