Rituale Mendittorosa dla kobiet i mężczyzn

Czuć w nich jakość składników, dla mnie jest ciężko, słodko, odurzająco i duszno. Lubię wytrawne zapachy, więc to po prostu nie mój typ i nie mogę zachować obiektywizmu ;) Najłatwiej chyba opisać je jako kwiatowo-miodowe? Dla mnie typowo damski zapach. Nie moja bajka, choć podobnie jak w Veleno Dore doceniam jakość przy jednoczesnej nieodpartej chęci zmycia perfum z siebie jak najszybciej :DDD

W otwarciu czuć lawendę i cytrusy. Nie jest jednak ostro, ale już słodko. Taką ''ambrową'' słodyczą. Trochę kandyzowaną. Jakby ta skórka mandarynki poddana była temu zabiegowi.
To dosyć szybko przechodzi w słodycz kwiatową. Miodną i upojną. Trochę jak nalewka. Aromatyczna, słodka, ciężka i taka co to potrafi uderzyć do głowy. Lecz w ten przyjemny sposób. Omamić, ale i sprawić, że czujemy się błogo i dobrze. Jest balsamicznie i dosyć gęsto.
Za sprawą miodu, który spowija wszystkie składniki niczym pająk w lepki kokon. Zapach jest bogaty i złożony. Z czasem w tą kwiatową idylle wprowadzony zostaje drzewny niuans. Nadaje szyku i elegancji. Pewnej rasowości.
Nie jest ulepnie, a jest ciekawie. Tym bardziej, że wszystko osnute jest delikatnym, intrygującym kadzidłem.

Wygasanie jest bardziej kremowe. Ze sporym zmysłowym pierwiastkiem.
Lekko piżmowe. Nie w sensie czystości praniowej, a raczej miękkości i puszystości. Gdzieś w tym wszystkim przeplata się żywicza nuta. Nadając delikatnej chropowatości.

Zapach z tych raczej jesienno/zimowych.
Co to otulą, rozgrzeją.
Myślę, że i ta wczesna, chłodna wiosna też będzie dobrym czasem.

Mając je na sobie mam wrażenie, że znam ten zapach, coś mi przypomina. Brzmi znajomo, ale co to, niestety nie kojarzę.

Mimo wspaniałych opisów w rozmaitych miejscach, Rituale okazał się na mnie małym potworkiem, w którym nie wyczuwam większości podanych nut. Nie ma na mnie ani porzeczki, ani miodu, ani właściwie nic poza kopą suchego siana, ostrej nuty narcyza oraz swądu jakiegoś dymu. Uwielbiam dobre kadzidło, wędzonki, dym, ale Rituale jest ostre, nieprzyjazne, nieprzyjemne, drażniące. Trochę jak spanie na sianie właśnie, gdzie słomki wbijają nam się w ciało, albo czytanie książki na plaży przy cięższym wietrze. Zapach-dziwak, i mimo że dziwaki często lubię, z tym wyjątkowo mi nie po drodze. Niestety dla mnie- trwałość niesamowita.

oj kwiatowo, pierwiastek męski nie stwierdzony niestety, ciekawe jak pachnie na żeńskiej skórze ?

Dla mnie Rituale kompletnie nie jest kwiatowym zapachem. Najbardziej czuję w nim kadzidło, po prostu tony kadzidła. Nie kadzidło kościele, lecz typowe kadzidełka ze sklepu indyjskiego. Cały czas widzę smużkę dymu unoszącą się nad okopconym bukietem suszonych kwiatów (a jednak coś tam z kwiatków jest) i może też kandyzowanych owoców. ów bukiet spowija mgła pajęczyn. Pajęczyna jest tutaj niemalże namacalna:)
Zapach jest dość słodki, ale przechodzi w gorycz, co bardzo lubię w perfumach - podobnie skontruowany jest Lancome Tresor, choć to inna bajka. Nie powiedziałabym więc, że Rituale jest słodko-mdły, bo nie jest, jest własnie kadzidlano-gorzkawy na tle kandyzowanej słodyczy. Być może nieco zakurzony, omotany pajęczynami niczym suche liście babim latem.

W przeciwieństwie do zapowiedzi i premiery Archetipo tego "kołtuna" specjalnie nie wyczekiwałam. Opisywany jako zapach kwiatowy, nie był tym co byłoby skutecznym wabikiem dla osoby o takich gustach jak ja. Nie mniej próbki są w duecie i tak jakoś przyleciała i Rituale- świetlista siostra mrocznego Archetipo. Po obwąchaniu epruwetki pierwsze co mi przyszło na myśl, że
siostra owa jest już nieco leciwa. To co dna początku dało się wyczuć to tzw "old lady scent" czyli coś, co zaleciało jakimś kwiatowym klasykiem sprzed dekad. "Oho" myślę sobie będzie ciekawie ale testy bez pośpiechu odłożyłam na sporo, sporo później. Trochę mnie w końcu
zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia, że tak po macoszemu traktuję było nie było obecny hit sprzedażowy marki. Przetestowałam i bardzo się zdziwiłam. Rituale jest przepięknym, pogodnym i świetlistym zapachem, nuty głowy fakt dodają mu powagi, gdyż na początku miodna słodycz połączona została z nutą narcyza i skontrowana
chłodną lawendą. Kwiatowy początek to zaledwie start potem zapach dryfuje nieśpiesznie w rejony woskowo miodnej słodyczy podbitej drzewną bazą i aromatem kandyzowanych owoców, czasem pojawia się do tego malina ( tak jak z niektórymi nutami Archetipo tak i tutaj czasem jest czasem jej brak jednak nawet jeśli jest nie trwa długo kilkanaście minut zaledwie). Jest słodko, drzewnie, klimatem bardzo przypomina Botrytis, Escadę Collection czy Hedonist.
Słodycz podana tak, że wychodzi niebanalnie i z dużą klasą. Mimo, iż nie jest to typowo "mój" zapach nie sposób nie podziwiać jego urody- ta która wydawała się być leciwą damą okazała się urodziwą kobietą pełną młodzieńczego wigoru. Fani niebanalnej słodyczy w perfumach powinni nanieść Rituale na listę do testów.