Recenzja filmu

Inkarnacja (2010)
Björn Stein
Måns Mårlind
Julianne Moore
Jonathan Rhys Meyers

Filmu osobowość mnoga

Julianne Moore jest aktorką wybitną. Niedocenioną póki co, jednak jej dzień w końcu nastąpi. Konsekwentnie unika kina komercyjnego. Zazwyczaj mądrze wybiera repertuar ambitny, w którym może
Julianne Moore jest aktorką wybitną. Niedocenioną póki co, jednak jej dzień w końcu nastąpi. Konsekwentnie unika kina komercyjnego. Zazwyczaj mądrze wybiera repertuar ambitny, w którym może pokazać pełen wachlarz emocji, jakim dysponuje. Cóż, w przypadku filmu "Inkarnacja" musiała nie doczytać scenariusza do końca.

Moore gra w nim dr Carę Harding, psychologa specjalizującego się w przypadkach mnogiej osobowości. Ojciec przedstawia jej ciekawy przypadek Adama (Jonathan Rhys Meyers), którego każde kolejne alter ego okazuje się ofiarą tajemniczego morderstwa. Początkowo sceptyczna pani doktor wciąga się w ryzykowną grę, narażając na niebezpieczeństwo siebie i swoich bliskich.

"Inkarnacja" jest diabelnie porywającym i ciekawym filmem, ale tylko do pewnego momentu. Potem wydaje się, jakby scenarzysta, Michael Cooney, stracił wątek i zaczął opowiadać zupełnie inną, bladą i denną historyjkę. Tak jakby nie tylko główny bohater, ale i cały film miał swoje alter ego. Niestety dużo gorsze. Początkowo historia Adama bardzo zmusza do myślenia, jest naprawdę nieprzewidywalna, zaskakująca i przede wszystkim ciekawa, o czym już wspomniałem. Jednak im dalej w las...

Ostatecznie w filmie zawodzi nie tylko brak konsekwencji. Nie do końca sprawdza się również obsada. O ile Julianne Moore robi, co może i z płaskiej nieco postaci wydobywa dużo więcej, niż przewidywał chociażby autor scenariusza, o tyle skomplikowana rola, w którą wcielał się Meyers, przerosła aktora zupełnie. Jego kolejne wcielenia ciężko było odróżnić, bez wyraźnych cech charakterystycznych (wózek inwalidzki itp).

"Inkarnacja" szwedzkiego duetu Måns Mårlind i Björn Stein miała na prawdę duży potencjał. Twórcy jednak postarali się, aby z początkowo bardzo dobrego thrillera psychologicznego zrobić anemiczną papkę dla średnio wymagających. Okrasili ją nawiedzonymi pastorami, zupełnie niepotrzebnym okultyzmem i w rezultacie zaserwowali jako typowy, gotowy produkt instant w stylu Hollywood. Co prawda, niestrawność nikomu nie grozi, ale niesmak pozostanie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Osobowości mnogie, schizofrenia, traumy dzieciństwa i inne psychologiczne dolegliwości – wydawać by się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones