Recenzja filmu

Blisko (2022)
Lukas Dhont
Eden Dambrine
Gustav De Waele

Boys Dhont Cry

Pomimo operowania kliszami Dhont robi spory krok na swojej artystycznej drodze. Jego autorski styl nabiera coraz wyraźniejszych kształtów, a reżyser udowadnia, że czasem nie potrzeba ani
Boys Dhont Cry
"Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka" – przekonywał w jednym ze swoich esejów Jean Cocteau. A Lukas Dhont wszystko, co w dzieciństwie, gwiazdach i kwiatach niebiańskie zamienia w ziemskie i zwyczajne. "Close" to film o granicach bliskości i dziecięcej przyjaźni, który mimo baśniowych krajobrazów brutalnie odmitologizowuje dzieciństwo, odziera je z jakiejkolwiek niewinności. Gdy trzynastoletni Leo podziwia, jak jego przyjaciel, Rémi, daje popisowy występ gry na oboju, z jego oczu bije szczera i wierna miłość. Tytuł nie kłamie – Dhont w "Close" naprawdę jest blisko swoich bohaterów, z ogromną precyzją odmalowując ich rozterki oraz skomplikowane emocjonalnie stany. Skupia się na drobnych gestach i grymasach, bo to właśnie w głębokich spojrzeniach czy rumieniących się policzkach Dhont dostrzega formujące między chłopcami się uczucie. W pewnym momencie Leo spogląda na widza i jest to wzrok tak przeszywający, że wydaje się, jakby chłopak zaglądał w najgłębsze zakamarki naszej duszy. Czwarte ściany padają, szyby pękają, a łzy płyną po dwóch stronach ekranu. 

Rodzice Leo są właścicielami hektarów ziem, zajmują się hodowlą kwiatów. Na tle bajkowej scenerii reżyser kreśli obraz dziecięcej przyjaźni, wpisując chłopięcą relację w rytmiczny cykl życia natury. Rémiego i Leo poznajemy w czasie leniwego lata, gdy wolny czas spędzają na gonitwach po kwiecistej łące lub na zabawach w chowanego w opuszczonym bunkrze. Pąki kwiatów już dawno rozkwitły, podobnie jak i przyjaźń dwojga bohaterów, którzy każdy dzień i noc spędzają razem, oczekując pierwszych dni nauki w nowej szkole. Wkrótce, za sprawą presji otoczenia, sielanka dobiega jednak końca. Podobnie jak w swoim poprzednim filmie, "Dziewczynie", Dhont znajduje oprawców w innych dzieciach i nastolatkach – pokazuje że słowa, nawet nieintencjonalne, potrafią zranić bardziej niż czyny. Koleżanki z klasy, obserwując przyjaźń chłopców, sugerują, że Leo i Rémiego łączy romantyczna, homoseksualna relacja. Wkrótce zaś trzynastolatkowie staną się przedmiotem regularnych kpin i prześladowań, a Leo zrobi wszystko, by odciąć się od "dwuznacznej" relacji z dawnym przyjacielem. 

Chłopiec za namową kolegi z klasy dołącza do drużyny hokejowej, starając się podkreślić przy tym swoją "męskość". Wyczerpujące treningi okazują się ucieczką od codziennych zmartwień. Każdy bolesny upadek Leo przyjmuje z pokorą, traktując ból jako karę za świadome odizolowanie się od Remiego. Gdy jednak drogi chłopców rozchodzą się w skutek tragicznego wydarzenia, zapada melancholijna jesień. Z upraw znikają sadzonki, ziemia staje się jałowa i zimna, a po wspomnieniach witalnej młodości nie pozostaje nawet ślad. Przez kolejne miesiące Leo całkowicie poświęca się pracy na polu. Uczy się obsługi maszyn, dogląda sadzonek i dba, by z dopiero co wyklutych pączków zakwitły kolorowe płatki. Gdy dni robią się coraz cieplejsze, a wieczory dłuższe, chłopak wraca wspomnieniami do poprzedniego lata – żałuje, że swojej przyjaźni z Remim nie pielęgnował tak troskliwie jak popękanej ziemi. Śpi na skraju łóżka, zostawiając wolne miejsce dla przyjaciela, a nagła tęsknota i niewypowiedziany żal sprawiają większy ból niż złamana podczas gry w hokeja ręka. 

Zarówno w "Dziewczynie", jak i w "Close" Dhont nie stosuje wobec swoich bohaterów taryfy ulgowej. W optyce reżysera 13-letni chłopcy to już w zasadzie dorośli, którzy sielankowe dzieciństwo mają dawno za sobą – zwłaszcza, że ich bierni i nieobecni rodzice spędzają dnie na lekceważeniu swoich wychowawczych obowiązków. Mimo że belgijski reżyser doskonale wie, jak opowiadać o tak subtelnych emocjach, w "Close"  bywa nieco zbyt powierzchowny – ułożenie całej fabuły z kostek domina i zasada dramaturgicznej eskalacji to momentami droga na skróty. Nie brakuje tu również banałów i wałkowania tabuizowanych społecznie tematów, o których Dhont nie mówi w zasadzie nic nowego. Jednak, pomimo operowania kliszami, Dhont robi spory krok na swojej artystycznej drodze. Jego autorski styl nabiera coraz wyraźniejszych kształtów, a reżyser udowadnia, że czasem nie potrzeba ani poetyckich monologów, ani patetycznych gestów, by mówić o wielkich uczuciach. Zniuansowana gra gestów i spojrzeń, poezja cielesnej mikroekspresji – to jego najsilniejsze strony, gdy przychodzi do portretowania bohaterów i pracy z młodymi aktorami. 

W prostej historyjce o przyjaźni kaczki z jaszczurką, którą Leo opowiada Rémiemu do snu, Dhont zawiera bezpretensjonalną prawdę o tym, jak z biegiem lat wyzbywamy się prostoduszności, niewinności i jak przestajemy słuchać podszeptów serca. Być może Leo i Rémi to właśnie niedopasowana para bratnich dusz, które miały wielkie szczęście na siebie trafić. Niestety, prawa natury to nie prawa kultury, dlatego pełna niedopowiedzeń relacja chłopców potraktowana zostaje jako anomalia, na którą w społecznym ekosystemie nie ma po prostu miejsca. Mimo pesymistycznego wydźwięku "Close", w przeciągniętych chwilach zawieszenia i ciszy, Dhont daje i bohaterowi, i nam nadzieję na katharsis. Podobnie jak Leo, czasem musimy po prostu wyciągnąć wnioski, otrzeć łzy i ruszyć przed siebie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones