Drugie i trzecie co do wielkości afgańskie miasta – Kandahar i Herat – wpadły w ręce talibów. Rebelianci zajęli także stolice kilku innych prowincji i kontrolują już ponad połowę kraju. USA wyślą zaś żołnierzy, aby zabezpieczyć ewakuację swojej ambasady. Podobnie zrobi Wielka Brytania.
Ofensywa talibów to prawdziwy blitzkrieg. W ciągu zaledwie jednej dobry afgańscy rebelianci przeję kontrolę m.in. nad położonymi na południu ważnymi miastami Kandahar i Laszkar Gah, a także nad znajdującym się na północnym-zachodzie Heratem oraz nad Ghazni w środkowej części kraju, przez które przebiega ważna szosa w kierunku stołecznego Kabulu.
Talibowie mają pod swoją kontrolą 14 z 34 prowincji Afganistanu, bo wczoraj (12 sierpnia) zajęli również 95-tysięczne miasto Kala-je Nau, które jest stolicą północnej prowincji Badghis, graniczącej z Heratem.
I być może jeszcze dziś lub jutro zdobędą kolejne – ciężkie walki trwają m.in. o stolicę prowincji Balch – 470-tysięczne miasto Mazar-i-Szarif, które jest najważniejszym ośrodkiem miejskim na afgańskiej północy i największym poza Kabulem miastem jeszcze bronionym przez siły rządowe.
Biden: Nie żałuję decyzji o wyjściu z Afganistanu
Jeszcze w maju, gdy ruszała ofensywa talibów, amerykańskie agencje wywiadowcze w swoich raportach szacowały, że rząd prezydenta Aszrafa Ghaniego utrzyma się po całkowitym wycofaniu z Afganistanu wojsk USA i NATO przez sześć miesięcy.
W lipcu, wobec militarnych sukcesów talibów, zweryfikowano te szacunki do 90 dni, a wczoraj do 30 dni i to licząc… od teraz. Oznacza to, że według amerykańskiego wywiadu talibowie przejmą kontrolę nad Kabulem tuż po tym jak skończy się operacja wycofywania wojsk USA, które całkowicie mają opuścić Afganistan do 31 sierpnia oraz tuż przed przypadającą na 11 września 20. rocznicą zamachu terrorystycznego na nowojorskie World Trade Center.
Prezydent Joe Biden podkreślił jednak wczoraj, że jego decyzja o wyjściu amerykańskich wojsk z Afganistanu „nie podlega dyskusji”, a także, że „nie żałuje tej decyzji i nie rozważa jej zmiany”.
„Zrozumcie, wydaliśmy ponad bilion dolarów w ciągu 20 lat. Wyszkoliliśmy i wyposażyliśmy w nowoczesny sprzęt ponad 300 tys. członków afgańskich sił bezpieczeństwa. Afgańscy przywódcy muszą się zjednoczyć i wygrać tę wojnę” – powiedział Biden.
USA wyślą 3 tys. żołnierzy do Afganistanu
Waszyngton wyśle jednak awaryjnie do Afganistanu 3 tys. nowych żołnierzy. Ale oddziały te nie będą tam stacjonować, a jedynie osłaniać ewakuację amerykańskich dyplomatów i innych przebywających w Kabulu obywateli USA. 3,5 tys. kolejnych żołnierzy ma zaś czekać w odwodzie, gdyby sytuacja gwałtownie się pogorszyła.
Amerykańska ambasada w afgańskiej stolicy już wczoraj zaapelowała, aby wszyscy Amerykanie, którzy mogą to zrobić bezpiecznie, wyjechali sami, bo „w obliczu zaistniałej sytuacji będzie mieć ograniczoną możliwość niesienia im pomocy”.
Tymczasem rzecznik prasowy Departamentu Stanu Ned Price poinformował wczoraj wieczorem, że tymczasowy dodatkowy amerykański kontyngent będzie się przede wszystkim zajmował ochroną lotniska w Kabulu. To tędy opuszczać będą Afganistan amerykańscy dyplomaci. W ambasadzie pozostaną już tylko niezbędni pracownicy.
„Chcę się wyrazić bardzo jasno – ambasada pozostanie otwarta i planujemy kontynuować pracę dyplomatyczną w Afganistanie” – powiedział Price i zapewnił, że wszystko odbędzie się w porozumieniu z prezydentem Ghanim.
Amerykanie wywożą Afgańczyków
Amerykanie wywożą także swoich afgańskich pracowników, którzy otrzymują w tym celu specjalne wizy. Tylko wczoraj w ten sposób ewakuowano aż 1,2 tys. osób, a loty do bazy wojskowej Fort Lee w Wirginii będą się odbywać codziennie.
To sekretarz stanu Antony Blinken oraz sekretarz obrony Lloyd Austin rozmawiali telefonicznie z afgańskim prezydentem. Mieli go zapewnić, że „USA nie przestaną inwestować w bezpieczeństwo i stabilność Afganistanu”.
Według nieoficjalnych informacji mieli mu jednak także przekazać, że talibowie zgodzą się na rozmowy pokojowe jeśli Ghani i jego rząd najpierw ustąpią. Władze w Kabulu wczoraj, poprzez mediatorów z Kataru, przekazały dowództwu talibów ofertę, w myśl której podzielą się z nimi władzą w kraju – np. tworząc rząd jedności narodowej – jeśli rebelianci natychmiast wstrzymają ofensywę. Talibowie jednak, przynajmniej oficjalnie, na tę ofertę nie odpowiedzieli.
Wielka Brytania i Kanada też wyślą żołnierzy
Tymczasem żołnierzy do Afganistanu mają wysłać w najbliższych dniach także Wielka Brytania i Kanada. W przypadku obu tych krajów również chodzi o osłonę ewakuacji dyplomatów i innych własnych obywateli.
W Afganistanie pojawi się więc tymczasowo 600 nowych brytyjskich żołnierzy. „Poleciłem rozmieścić dodatkowy personel wojskowy, aby wspierać obecność dyplomatyczną w Kabulu, pomóc brytyjskim obywatelom opuścić kraj i wspierać relokację byłych afgańskich pracowników, którzy ryzykowali życiem służąc u naszego boku” – wyjaśnił minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace.
Personel brytyjskiej ambasady w Kabulu zostanie też ze względów bezpieczeństwa znacząco zredukowany, ale placówka pozostanie otwarta, a ambasador Laurie Bristow nie opuści na razie kraju.
Również kanadyjskie jednostki specjalne mają osłaniać ewakuację dużej części personelu ambasady Kanady w Kabulu. Kanadyjczycy mają podczas tej operacji współpracować z Amerykanami i Brytyjczykami.