styl mówienia i pisania polegający na wplataniu w wypowiedź licznych wyrazów, zwrotów i zdań obcojęzycznych, zwłaszcza łacińskich i barbaryzmów (innych wyrazów obcych). Styl ten stał się powszechny w polskiej literaturze XVII i XVIII wieku. Jest stosowany przez J. Ch. Paska w jego Pamiętnikach, np.: "Kościoły tam bardzo piękne, które przedtem bywały katolickie, nabożeństwo też piękniejsze niżeli u naszych polskich kalwinistów, bo są ołtarze, obrazy po kościołach. Bywaliśmy na kazaniach, gdyż umyślnie dla nas gotowali się po łacinie i zapraszali na swoje predykty - bo to tam tak zowią kazanie - i tak kazali circumspecte, żeby najmniejszego słowa nie wymówić contra fidem, rzekłby kto, że to rzymski ksiądz każe; i tym gloriabantur mówiąc to, że "my w to wierzymy co i wy, daremnie nas nazywacie odszczepieńcami". Ale po staremu ksiądz Piekarski łajał o to, cośmy tam bywali; drugi bardziej dlatego bywał, żeby widzieć piękne panny i ich obyczaje. Jest takie ich nabożeństwo, co Niemcy oczy zasłoniają kapeluszami, a białogłowy tymi swymi kwefami i schyliwszy się włożą głowy pod ławki, to im wtenczas nasi chłopcy najbardziej książki kradli, chustki etc. Postrzegł raz minister i okrutnie się śmiał, tak że kazania przed śmiechem nie mógł skończyć. I my także, cośmy na to patrzali, musieliśmy się śmiać. Stupebant luterani, że się śmiejemy i kaznodzieja się z nami śmieje. Przytoczył potem przykład o owym żołnierzu, który prosił eremity, żeby się za niego modlił; klęknął eremita na modlitwę, a on mu tymczasem porwał baranka, co za nim tłumoczek nosił, i uciekł. Przy dokończeniu tego przykładu exclamavit: "O devotionem supra devotiones! alter orat, alter furatur". Od tego czasu, kiedy już miały pokryć głowy, to pochowały wprzód książki i chustki, a po staremu i to nie było bez śmiechu, jedna na drugą spojrzawszy."