• Na przełomie lat 90. i 2000 "Kulawy" miał kierować gangiem, zajmującym się przemytem papierosów, spirytusu i narkotyków
  • Miał też zlecić zabójstwo dwóch, współpracujących z nim biznesmenów ze Szczecina. Ciał do dziś nie odnaleziono
  • Wyroki wobec "Kulawego" i jego gangu kilkakrotnie uchylano
  • W listopadzie ub.r. poinformowano, że proces w sprawie podwójnego zabójstwa znów rozpocznie się przed sądem w Elblągu
  • Ze szpitalnego łóżka na sali sądowej odpowiadać będzie "Kulawy", a obok niego na ławie oskarżonych zasiądzie Radosław H. ps. "Amigos"
  • Więcej najważniejszych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu 

Lokalne układy

Jan R., pseudonim "Kulawy", był znaną postacią w liczącym niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców mieście Kisielice w powiecie iławskim, w województwie warmińsko-mazurskim. Choć na początku lat 80. w wypadku samochodowym doznał urazu kręgosłupa, a w jego efekcie paraliżu dolnej części ciała, był człowiekiem bardzo aktywnym. Posiadał odpowiednie znajomości, a do tego spory majątek.

Prowadził gospodarstwo rolne, własną masarnię, sprzedawał maszyny rolnicze. Był też radnym miejskim i zasiadał w komisji do spraw bezpieczeństwa. Chciał uruchomić rafinerię biopaliw, co ostatecznie nie doszło jednak do skutku. Wspierał finansowo biedne dzieci i rodziny. Tymczasem funkcję szefa tamtejszej policji pełnił jego bliski krewny, noszący to samo nazwisko.

Papierosy, alkohol, narkotyki

Pod koniec lat 90., jak później ustalili śledczy – co najmniej od 1998 r. – razem ze swoją żoną, Elżbietą R., z zawodu pielęgniarką, "Kulawy" stanął na czele grupy przestępczej. Zajmowała się początkowo przede wszystkim przemytem nielegalnych papierosów ze wschodu na zachód Europy. Później dołączył do tego alkohol, a także przemyt i handel środkami odurzającymi.

Tym ostatnim zajmował się w grupie m.in. Radosław H. ps. "Amigos". Głównymi krajami, do których dokonywano przemytu, były Dania, Niemcy, Norwegia i Szwecja. Podobno, jak mówił kiedyś były już detektyw Krzysztof Rutkowski, w tamtym czasie pięciu na dziesięciu zatrzymywanych na lotnisku w Londynie polskich przemytników narkotyków podróżujących z Ameryki Południowej, pochodziło właśnie z okolic Iławy, w tym z Kisielic.

Inną gałęzią działalności gangu były kradzieże samochodów, a także wyłudzenia kredytów i odszkodowań komunikacyjnych na podstawione osoby, czyli tak zwane słupy. Szacowano, że tylko na tym procederze grupa "Kulawego" zarobiła co najmniej 2-3 mln zł.

Dla Jana R. organizacja takiego przedsięwzięcia była o tyle łatwa, że w Kisielicach wiele osób coś mu zawdzięczało – czy to pracę, czy pomoc finansową. Odwdzięczali się choćby udostępniając swoje dane, właśnie jako "słupów". Co więcej, miał on skorumpować funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie, pod którą wówczas podlegały Kisielice, aby ułatwić sobie fałszowanie dokumentacji kolizji drogowych. Pod takimi zarzutami w maju 2012 r. zatrzymano zresztą trzech policjantów, w tym zastępcę komendanta policji z Kwidzyna.

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo:

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Sparaliżowany szef gangu

Pomimo paraliżu, "Kulawy" potrafił skupić wokół siebie grupę kilkunastu mężczyzn, zwykle dość młodych, w wieku od 20 do 30 lat, którzy bezwzględnie wykonywali jego polecenia. Przenosili więc go do samochodu, zawozili, gdzie sobie życzył, a jeśli ktoś był dla gangu kłopotem – na polecenie "Kulawego" przesłuchiwali go i udzielali brutalnego "pouczenia".

Być może tak potraktowano dwóch biznesmenów ze Szczecina, Jerzego O. i Stanisława B., którzy mieli sobie dorabiać przy przemycie papierosów dla "Kulawego". W maju 2003 r. wybrali się do niego do Kisielic samochodem marki audi, należącym do jednego z nich. Chcieli odzyskać 50 tys. euro, które "Kulawy" miał im być winien za jeden z transportów papierosów, który zniknął w okolicach Essen w Niemczech. Jeden z mężczyzn, już będąc w Kisielicach u Jana R., powiedział przez telefon żonie, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Potem kontakt się urwał.

Żony zaginionych mężczyzn, z obawy przed ujawnieniem udziału ich mężów w przemycie papierosów, początkowo próbowały szukać ich na własną rękę. Udały się nawet do "Kulawego". Przybyły jednak na miejsce wcześniej niż były umówione. Jak potem ustalono, to najprawdopodobniej uratowało im życie.

W końcu, 2 czerwca 2003 r., zgłosiły zaginięcie Jerzego O. i Stanisława B. na policję. Tłumaczyły funkcjonariuszom, że mężczyźni pojechali do Jana R. w sprawie kupna samochodu. Policjanci, weryfikując te informacje, nie wiedzieli jeszcze, że sprawa ma drugie dno. "Kulawy" powiedział tylko, że mężczyźni faktycznie u niego byli, ale wyruszyli w drogę powrotną do Szczecina.

Traf chciał, że jakiś czas później synowie jednego z zaginionych, kiedy rozwieszali plakaty informujące o poszukiwaniach mężczyzn w Malborku, na tamtejszej stacji benzynowej zobaczyli samochód z charakterystycznymi felgami, które miało audi ich ojca. Dzięki kierowcy udało się ustalić, w jakim warsztacie je kupił. Tam natomiast wyszło na jaw, że do warsztatu faktycznie trafiło audi, które miało zostać zniszczone i zatopione w Wiśle. Tyle że mechanicy postanowili wymontować z samochodu i sprzedać dość drogie reflektory oraz właśnie charakterystyczne felgi. Auto w końcu wyłowiono – spalony pojazd leżał na dnie Wisły. Nie znaleziono tam ciał Jerzego O. i Stanisława B.

Wszystkie drogi prowadzą do "Kulawego"

Coraz więcej tropów prowadziło jednak do Jana R. ps. "Kulawy". Latem 2003 r. ówczesny zastępca Komendanta Głównego Policji, generał Adam Rapacki, powołał specjalny zespół do rozpracowania tego gangu, składający się z funkcjonariuszy policji z Iławy oraz Centralnego Biura Śledczego z Gdańska, Olsztyna i Szczecina.

19 listopada 2003 r. "Kulawy" został zatrzymany w swoim domu przy ulicy Nadjeziornej w Kisielicach, który swoją drogą dziś niszczeje – zajęty przez komornika. W działaniach brali udział antyterroryści i kilkudziesięciu policjantów. Na miejscu zabezpieczono trzy sztuki broni palnej, blisko 500 sztuk amunicji i 8 kg materiałów wybuchowych, a także trotyl z zapalnikami.

Niespełna rok później, 5 października 2004 r., zatrzymana została także żona "Kulawego", Elżbieta R. Podejrzewano ją o współkierowanie gangiem. Dopiero po jej aresztowaniu świadkowie, którzy obawiali się zemsty przestępców, zaczęli powoli zeznawać.

Wkrótce sam tylko Jan R. usłyszał 32 zarzuty, dotyczące m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym oraz organizacji zabójstwa biznesmenów Jerzego O. i Stanisława B. Choć do dziś nie odnaleziono ich ciał, poszlaki wskazywały na to, że zostali zamordowani. Jedna z hipotez zakładała, że ich torturowano, a inna, że zastrzelono ich na posesji "Kulawego". Potem ciała wrzucono do maszynki do mięsa (tzw. wilka) albo zakopano.

Funkcjonariusze, szukając śladów, przeszukali z użyciem georadaru wiele lokalizacji – m.in. groblę w Goryniu przy stawach należących do Jana R., stary cmentarz poniemiecki w Szonowie, las w Jakubkowie, żwirownię w okolicy Limży czy działkę budowlaną w miejscowości Krusze. Policja oficjalnie weryfikowała także informacje przekazane śledczym przez jasnowidza.

Proces za miliony

19 kwietnia 2006 r. do Sądu Okręgowego w Elblągu trafił akt oskarżenia przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej, na której czele stać mieli Jan R. ps. "Kulawy" i jego żona Elżbieta R. Na ławie oskarżonych poza nimi miało zasiąść jeszcze czternaście innych osób. Tymczasem do tego momentu w różnych wątkach sprawy "Kulawego" aresztowano już 33 osoby, wobec 35 zastosowano dozory policyjne, a względem 26 zakazy opuszczania kraju. Przyjęto poręczenia majątkowe w kwocie przeszło 158 tys. zł i zabezpieczono mienie o wartości szacowanej na ponad 1,2 mln zł.

We wrześniu 2006 r. do procesu jako oskarżyciel posiłkowy włączyła się żona zaginionego Stanisława B. W tym samym miesiącu proces ruszył – trwał kolejne pięć lat. "Kulawy", będący już około sześćdziesiątki, łysiejący i z dość długą, siwą brodą, na salę sądową przyjeżdżał na specjalnym łóżku szpitalnym. Zawsze asystowali mu ratownicy medyczni. Stosowano też wzmożone środki bezpieczeństwa – sądu pilnowali antyterroryści.

Jan R. wielokrotnie próbował torpedować proces. Uskarżał się na złe samopoczucie, składał wnioski o odroczenie rozpraw czy wnioski, które sąd musiał rozpatrzeć i odczytać razem z aktami sprawy. Tylko te działania przedłużyły proces o ponad rok. W międzyczasie "Kulawego" w 2010 r. skazano na sześć lat pozbawienia wolności za rozbój, groźby karalne i znieważenie funkcjonariusza policji.

W sądzie "Kulawy" często zresztą ubliżał wszystkim dookoła – od policjantów, przez prokuratora, po sędziów. Miał też dowiedzieć się od skorumpowanego funkcjonariusza, jak nazywa się policjantka CBŚ, która prowadziła czynności w jego sprawie. Ponoć zapowiadał wtedy, że wybije jej rodzinę do dwudziestego pokolenia. Gdy w październiku 2011 r. zapadał wyrok w sprawie kierowania gangiem i zabójstwa dwóch biznesmenów ze Szczecina, Jan R. zasnął i zaczął głośno chrapać.

"Kulawy" usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności za organizację wspomnianych zabójstw, kierowanie zbrojną, zorganizowaną grupą przestępczą i kilka innych przestępstw. Już wtedy szacowano, że organizacja procesu kosztowała Skarb Państwa blisko 4 mln zł.

Na tym jednak nie koniec, bo w maju 2013 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok w części dotyczącej zabójstw i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Utrzymał jednak orzeczenie w zakresie pozostałych przestępstw, w tym kierowania zbrojnym gangiem, co oznaczało dla "Kulawego" prawomocny wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Wobec trzech osób uchylono kary więzienia.

Pod koniec 2014 r. miał ruszać ponowny proces, ale zabrakło jednego z głównych oskarżonych – Marcina K. ps. "Kacper" stojącego na czele podgrupy elbląskiej, który skazany na 2 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności za uprowadzenie, rozbój i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem otrzymał 12-miesięczną przerwę w odbywaniu kary ze względu na stan zdrowia. Wcześniej, zanim trafił za kratki, ktoś postrzelił go w nogę. "Kacper" zapadł się pod ziemię.

W maju 2015 r. za pośrednictwem swojego pełnomocnika poinformował, że chce brać udział w procesie, ale pod warunkiem, że cofnięta zostanie wobec niego decyzja o tymczasowym aresztowaniu. Wpłacił nawet w tym celu w kilku ratach poręczenie majątkowe – 200 tys. zł. Decyzję o areszcie faktycznie cofnięto, ale od listopada 2014 r. "Kacpra" wciąż poszukiwano Europejskim Nakazem Aresztowania. Pełnomocnik "Kacpra" zakładał, że ten ukrywa się w Meksyku. Ostatecznie proces miał rozpocząć się w lipcu 2015 r.

Po niemal dwóch latach, 31 maja 2017 r., Sąd Okręgowy w Elblągu skazał ponownie "Kulawego" za organizację zabójstw Jerzego O. i Stanisława B., ale tym razem nie na dożywotnie pozbawienie wolności, a na 25 lat więzienia. Wszystko dlatego, że poszlaki to jednak za mało, by stosować najsurowszą karę. "Kacper", a także Marcin G. ps. "Grzywek" i Dariusz L. odpowiadali za uprowadzenie dwójki biznesmenów. Pierwszy usłyszał karę 10 lat pozbawienia wolności, a pozostałych dwóch – 8 lat za kratkami.

Za więzienne mury miał trafić także Radosław H. ps. "Amigos" – skazany na 6,5 roku za przemyt narkotyków do Skandynawii. Pozostali z dziewiątki oskarżonych w ponownym procesie otrzymali kary od grzywny do 5 lat pozbawienia wolności za przemyt papierosów i wyłudzanie odszkodowań komunikacyjnych. Apelację zapowiedzieli obrońcy oskarżonych, prokurator oraz oskarżycielka posiłkowa – żona Stanisława B.

Sądowa telenowela

Na kwiecień 2019 r. wyznaczono aż pięć terminów rozpraw apelacyjnych, które Sąd Apelacyjny w Gdańsku miał prowadzić ze względów logistycznych (m.in. stan zdrowia "Kulawego") w budynku Sądu Okręgowego w Elblągu. Sąd II instancji częściowo znów uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi I instancji, a więc Sądowi Okręgowemu w Elblągu. Uchylenie orzeczenia wobec "Kulawego" dotyczyło uznania go za winnego podżegania innej osoby do zabójstwa dwóch szczecińskich biznesmenów, wobec Radosława H. ps. "Amigos" – uniewinnienia od zarzutu udziału w pozbawieniu wolności i zabójstwach dwóch osób, a wobec Zbigniewa R. – całości postępowania ze względu na jego śmierć.

W listopadzie 2021 r. akta sprawy rzeczywiście znalazły się już w elbląskim sądzie okręgowym. W procesie na ławie oskarżonych łącznie pod trzema zarzutami zasiądzie tylko "Kulawy" i "Amigos". Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

Źródła: Policja, "Fakt", "Gazeta Elbląska", info.elblag.pl, "Gazeta Wyborcza", gs24.pl, "Gazeta Olsztyńska", Kobiety i mafia (2016, 13 ulica), online-mafia.pl, YouTube – Podejrzani, informacje własne

(mt, km)

Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści