Brudziński deklaruje, że włoży "sweter a la Kononowicz", jeśli "Batory" okaże się klapą. "Biorę na klatę"

Joachim Brudziński podkreślił, że "bierze na klatę" odpowiedzialność za projekt "Batory", w ramach którego stocznia w Szczecinie miała wybudować prom. - Jeżeli ten projekt zakończy się totalną klapą i totalną klęską, to (...) ubrany w turecki sweter a la Krzysztof Kononowicz powiem, że ten projekt się nie udał - powiedział europoseł.

W Polsat News wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości i deputowany do PE był pytany o swoje niedawne słowa dotyczące zapowiedzianej cztery lata temu budowy promu w Stoczni Szczecińskiej. Joachim Brudziński stwierdził w niedzielę, że nie będzie tłumaczył się "hołocie i popaprańcom". - Słowa skierowałem do naszych sejmowych oponentów. Oczywistą oczywistością, było, że to mocne słowa, ale w zestawieniu z tym, co często zdarza słyszeć się nam pod naszym adresem ze strony tzw. totalnej opozycji, można to porównać do szczebiotu niewinnej pensjonarki - tłumaczył Brudziński. - To mocne słowa, ale nie były kierowane do opinii publicznej, ale do naszych oponentów - dodał. 

Zobacz wideo Jak kupić mieszkanie w starym bloku, żeby nie żałować? Ekspert mówi o "teście nosa"

Joachim Brudziński: To nie ja miałem budować prom ani moi koledzy politycy

Zapytany, czy "weźmie na klatę" odpowiedzialność za zapowiadaną inwestycję, europoseł stwierdził: -Zawsze biorę i powtórzę moją deklarację: jeżeli prom nie powstanie, jeżeli ten projekt zakończy się totalną klapą i totalną klęską, to tak, jak zadeklarowałem to na Twitterze, ubrany w turecki sweter à la Krzysztof Kononowicz powiem, że ten projekt się nie udał.

Brudziński podkreślił, że nigdy nie miał problemu z tym, by "brać na klatę odpowiedzialność" za decyzje ekipy rządzącej. - Tylko też uporządkujmy, pan mówi o fiasku czy niespełnionej obietnicy. Skąd się to wszystko wzięło? Ktoś doprowadził do upadku całą branżę przemysłu okrętowego w Polsce. Ci politycy, którzy dzisiaj wzywają mnie do tego, bym dzisiaj się tłumaczył i ich przepraszał, jak w przypadku posła Sławomira Nitrasa, byli posłami sprawozdawcami specustawy stoczniowej, likwidującej de facto przemysł okrętowy w Polsce. Co proponowano stoczniowcom za rządów Donalda Tuska? Proponowano, żeby się przebranżowili na przykład na psich stylistów i fryzjerów - powiedział Brudziński. - Była wola polityczna i zgoda na to, aby przemysł okrętowy w Polsce odbudowywać i jest nadal. Natomiast wszystko w rękach stoczniowców. Przecież to nie ja miałem budować prom ani moi koledzy politycy. Od tego są stoczniowcy - dodał.

"Nie potrafię w 100 procentach zadeklarować"

Polityk przyznał, że "nie wszystko się udało". - Ale trudno odmówić nam determinacji i zaangażowania. Stąd te moje słowa, ostre, ale mieszczące się w ramach ostrego sporu politycznego. 

Dopytywany przez dziennikarza, czy może podać konkretną datę, kiedy możemy się spodziewać oddania promu do użytku, stwierdził: - Nie potrafię w 100 procentach zadeklarować, że są warunki techniczne do tego, by prom - który jest potrzebny, bo jest na to rynek - rzeczywiście powstał na pochylni Wulkan w Szczecinie.

Cztery lata od położenia stępki

W czerwcu 2017 r. na pochylni Wulkan Nowy w Szczecińskim Parku Przemysłowym odbyło się uroczyste położenie stępki (osi konstrukcyjnej szkieletu statku) pod budowę promu pasażersko-samochodowego (ro-pax), który miał powstać w Szczecinie dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Prom miała wybudować Morska Stocznia Remontowa Gryfia.

W uroczystości brali udział m.in. ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki, ówczesny wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński oraz ówczesny minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Rząd zapowiadał wówczas, że wodowanie promu planowane jest na 2019 r., a przekazanie armatorowi - na 2020 r. Budowa promu była elementem rządowego programu "Batory". Prom nie powstał jednak do tej pory.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.