Na Facebooku pisze do ciebie zakochany 'amerykański żołnierz'? Jeśli mu zaufasz, możesz sporo stracić

Oszuści podający się za amerykańskich żołnierzy znowu szukają naiwnych Polek. Najpierw udają uczucie, a potem proszą o pieniądze.

Choć w sieci co jakiś czas krążą ostrzeżenia przed podobnymi oszustami, ci wciąż działają. Nasza czytelniczka właśnie dostała na Facebooku aż sześć zaproszeń od „amerykańskich żołnierzy”. Kiedy weszła na profile, okazało się, że na każdym było już po kilka znajomych kobiet z całej Polski.

- Z jednego zdjęcia profilowego uśmiechał się John F.C., dojrzały przystojniak w mundurze amerykańskiej armii. Rzekomo generał na misji w Afganistanie. Gdy przyjęłam jego zaproszenie, jedna po drugiej zaczęły pojawiać się wiadomości, często kopiowane ze stron z gotowymi listami miłosnymi. „Jesteś taka piękna, gdy cię zobaczyłem, moje serce zabiło szybciej i zrozumiałem, że cię kocham”. I kolejne: „Obudziłem się szczęśliwy, bo moje serce wypełniła miłość do ciebie. Chciałbym cię bliżej poznać. Czy masz męża, dzieci?”  - opowiada Agata, 35-latka z Warszawy.

„Dostaniesz 25 procent od zysku”

– W pierwszej chwili pomyślałam, że może rzeczywiście spotkałam miłość swojego życia. Troskliwie pytał, czy coś dzisiaj jadłam, czy dobrze spałam. Pisał o swoich pasjach, o zmarłej parę lat temu żonie. Odpisywałam mu, opowiadając o sobie – przyznaje Agata.

Być może złapałaby haczyk, gdyby John nie zaczął zadawać jej dziwnych pytań: „Gdzie pracujesz?”,  „Jak długo?”, „Czy byłaś kiedykolwiek za granicą?”. Kiedy zapytała, czemu go to interesuje, odparł, że po prostu jest jej ciekaw. „Wydajesz mi się dobrą i uczciwą kobietą, a ja właśnie takiej szukam. Niedługo kończę misję i chciałabym zainwestować w Polsce. Prześlę ci pieniądze, a gdy wszystko się uda, dostaniesz 25 procent od zysku” – zaproponował, wysyłając jednocześnie zdjęcie dokumentu z rozkazem wysłania na misję.

Wtedy Agacie zapaliło się czerwone światełko. Zerwała kontakt.

Romans się skończył

Oszukać nie dała się też inna mieszkanka Warszawy, którą inny „amerykański żołnierz”, krótko po wyznaniu miłości, poprosił o pożyczkę na leczenie chorego syna. „Potrzebuję 45 tysięcy dolarów” – napisał. Odpowiedziała, że nie może pomóc. I tak wirtualny romans się skończył, bez strat dla Ewy. Ale policjanci w całym kraju mają sygnały od kobiet, które uwierzyły „amerykańskim żołnierzom”. Pewien czas temu mieszkanka Krapkowic straciła w ten sposób 20 tys. zł, a mieszkanka Częstochowy 13 tys. zł. Z kolei pewna kobieta z Gogolina, mężczyźnie podającemu się za amerykańskiego żołnierza stacjonującego w Afganistanie, przelała na konto ponad 10 tys. zł. Jak ustaliła policja, ofiarą tego samego oszusta padła mieszkanka Rybnika, która wysłała mu w sumie ponad 40 tys. zł. Podobną sumę straciła w ten sam sposób pewna białostoczanka.

- Oszust, gdy tylko wzbudził zaufanie kobiety, poprosił o pożyczenie ponad 40 tys. zł na cło za złoto, które rzekomo dostał w nagrodę za służbę poza granicami kraju. Kobieta pieniądze wysłała, a potem adorator już się nie odezwał – opowiadają policjanci.

Jak działają oszuści

Schemat działania oszustów udających amerykańskich żołnierzy jest zawsze podobny. Czułymi listami zdobywają zaufanie ofiary, obiecują małżeństwo, a potem albo proszą o pomoc finansową albo symulują wysłanie pieniędzy. Mieszkanka Opolszczyzny miała rzekomo dostać paczkę z 850 tys. dolarów na zakup wspólnego domu. Ale paczka nie dotarła, a z kobietą skontaktował się „kurier”. – Alarmował, że paczkę zatrzymali brytyjscy celnicy i potrzebne jest wykupienie specjalnego certyfikatu za około 20 tys. zł, by przesyłka bez otwierania przeszła przez odprawę. Kobieta zapłaciła. Kilka dni później „kurier” zadzwonił ponownie. Tym razem potrzebne było około 13 tysięcy złotych na  tzw. opłatę antyterrorystyczną oraz inną związaną z zapobieganiem praniu brudnych pieniędzy. W tę historię kobieta już nie uwierzyła, ale 20 tys. zł przepadło bezpowrotnie, a adorator już się nie odezwał – mówi policjant.

Straszył, że zabije

Z kolei mieszkanka powiatu elbląskiego straciła przez swoją łatwowierność aż 200 tysięcy złotych – „amerykański żołnierz” wyłudził od niej pieniądze na transport prywatnym samolotem złota, które miał jej przywieźć z Afganistanu do Polski. Za to kobieta ze Starachowic nie tylko straciła ponad 3 tys. zł, ale jeszcze najadła się strachu. Kiedy bowiem paczka od „amerykańskiego żołnierza” z milionem dolarów w środku rzekomo utknęła w Indonezji, a kobieta nie chciała zapłacić za jej odblokowanie, oszust zaczął straszyć, że ją zabije.

Szantażują intymnymi zdjęciami

- Serwisy społecznościowe i portale randkowe to nowa przestrzeń dla oszustów. Bywa też, że najpierw namawiają ofiary do wysłania im intymnych zdjęć, a potem je nimi szantażują domagając się pieniędzy – przyznaje komisarz Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji.

Trudno oszacować, jaka jest skala wyłudzeń, bo policjanci nie prowadzą oddzielnych statystyk oszustw w internecie. – Poza tym wiele pokrzywdzonych po prostu się do nas nie zgłasza, bo się wstydzą – dodaje Kuc.

Na niektórych forach można znaleźć ostrzeżenia przed „amerykańskimi żołnierzami”, nazwiska i stopnie, jakie podają oraz metody, jakimi się posługują. Są też wpisy, że pojawiły się również oszustki, podające się za lekarki z amerykańskiej armii. Te z kolei polują na panów i także wyłudzają pieniądze „na paczkę”.

- Zalecam czujność i ostrożność w sieci. Łupem oszustów padają nie tylko pieniądze, ale i cenne dane osobowe. Pod żadnym pozorem nie podawajmy numerów kart czy polis ubezpieczeniowych – mówi policjantka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.