artykuły
Plac Grzybowski wczesną wiosną (fot. Luka Łukasiak)
Plac Grzybowski wczesną wiosną (fot. Luka Łukasiak)

Przestrzeń zamknięta obecnie pomiędzy ulicami Twardą, Bagno, Grzybowską i Królewską była od połowy XVII w. centrum targowym. Dopiero pod koniec XIX w. powstał tu ozdobny skwer, otoczony bazaltową kostką. Okalały go okazałe budynki zaprojektowane przez wybitnych architektów, między innymi Antonia Corazziego i Henryka Marconiego, który jest autorem projektu kościoła Wszystkich Świętych. W czasie II wojny światowej świątynia znalazła się w obrębie getta, modlili się w niej Żydzi, których przodkowie przyjęli chrzest.

Architektowi Franciszkowi Braumannowi zawdzięczamy piękne, niedawno odnowione kamienice przy ul. Próżnej, w jednej z nich mieszkał fundator synagogi - Zalman Nożyk. Naprzeciwko jego domu stoi dzieło Majera Wolanowskiego - budynek czeka na remont, który najprawdopodobniej rozpocznie się w ciągu najbliższych dwóch lat. Obok mieści się jedna z najbardziej lubianych warszawskich kawiarni - Cafe Próżna.

W tej okolicy bywał często bohater "Złego" Leopolda Tyrmanda - Merynos, przystojny szef gangu, charyzmatyczny, ale i bezwzględny przestępca. Tutaj mieściła się siedziba jego spółdzielni "Woreczek", a w pobliżu przy ul. Bagno magazyny kooperatywy, pod której płaszczykiem kryła się organizacja przestępcza.

"Ulica Próżna wyglądała czyściej i zamożniej niż ulica Bagno; były tu większe sklepy prywatne i spółdzielnie usługowe zajmujące się handlem częściami samochodowymi, naprawą maszyn do pisania, sprzedażą opon i wulkanizacją dętek" - opisywał Leopold Tyrmand.

Kamienice przy ul. Próżnej (fot. Luka Łukasiak)

Ta część Warszawy była w PRL-u zagłębiem prywatnej inicjatywy, a ponieważ oprócz prywaciarzy roiło się tu od handlujących nielegalnie walutą cinkciarzy, cały obszar nazywany był Bagnem. W latach 60. XX w. w miejscu wyburzonych budynków wyrosły wieżowce, powstało tu zaprojektowane przez Bohdana Gniewiewskiego i Jana Bogusławskiego osiedle Grzybów I.

Widok z dachu kamienicy przy ul. Próżnej na Pałac Kultury i Nauki, wieżowce z ul. Bagno i blok z ul. Świętokrzyskiej (fot. Luka Łukasiak)

Jarmark na plac Grzybowski powraca w czasie organizowanego od 2004 r., z inicjatywy fundacji Shalom i jej dyrektorki Gołdy Tencer, Festiwalu Kultury Żydowskiej "Warszawa Singera". Koncerty, spektakle, wystawy i zabawy sprawiają, że plac tętni życiem. Warszawiacy i goście z różnych stron świata przybywają tu tłumnie, by wspólnie świętować. W tym roku festiwal rozpocznie się 22 sierpnia i potrwa dziewięć dni.

Nocą przy Teatrze Żydowskim (fot. Luka Łukasiak)
Pani Stefania (fot. Luka Łukasiak)

Pani Stefania ma 92 lata. Urodziła się na Pradze, ale po ślubie przeprowadziła się z mężem do Centrum, mieszka w jednym z okolicznych wieżowców. Spotykamy ją w miejscu, gdzie przed laty stała studnia z żeliwną obudową i syrenką, teraz nieopodal znajduje się granitowa, wielopoziomowa przestrzeń - z ławkami, roślinnością i niecką wodną. Zastąpiła ona "Dotleniacz", instalację Joanny Rajkowskiej, za którą artystka otrzymała Wdechę w kategorii Wydarzenie roku 2007 r. Zielona enklawa ze sztucznym stawem, z unoszącą się nad nim mgiełką i wonią ozonu, przyciągała spragnionych "oddechu" mieszkańców centrum. Niestety, mimo protestów miejskich aktywistów nie dało się jej utrzymać.

Z czasem nowy, bardziej zdyscyplinowany projekt został zaakceptowany przez warszawiaków. Pani Stefania opowiada, że lubi tu przesiadywać na ławce. - Mam widok na kościół Wszystkich Świętych, podoba mi się również ten olbrzym - wskazuje na górującego nad nami strzelistego Cosmopolitana. Zaprojektowany przez Helmuta Jahna luksusowy, czterdziestoczteropiętrowy drapacz chmur stoi na miejscu zniszczonej w czasie II wojny światowej synagogi Arona Serdynera.

- Mieszkam w bloku, na jedenastym piętrze. Mam piękny widok na Warszawę. Z moich okien widzę dach Teatru Wielkiego i Stadion Narodowy, a która jest godzina, sprawdzam, patrząc na zegar zawieszony na szczycie Pałacu Kultury i Nauki. Miasto ostatnio bardzo się zmieniło, jest coraz ładniej - dodaje pani Stefania. Na plac Grzybowski przychodzi zazwyczaj zaraz po obiedzie serwowanym w stołówce mieszczącej się w tym samym budynku co Teatr Żydowski.

Cosmopolitan - apartamentowiec ma 160 m wysokości (fot. Luka Łukasiak)
Wnętrze kościoła Wszystkich Świętych (fot. Luka Łukasiak)
Wojciech Popławski na dachu jednej z kamienic, w tle między innymi współprojektowany przez niego Hotel InterContinental (fot. Luka Łukasiak)

O różnorodnej architekturze placu Grzybowskiego opowiada nam Wojciech Popławski - współautor projektu rewitalizacji kamienic przy ul. Próżnej. Architekt zaprasza nas do wnętrza odnowionych budynków - Le Palais Office. Zrekonstruowane pomieszczenia od dobudowanej, nowoczesnej części oddziela symboliczna, świetlna linia, umieszczona w podłodze. - Najbardziej zależało nam na uzyskaniu efektu spójności między tym, co historyczne, a tym, co nowe. Zadbaliśmy o najmniejsze szczegóły: kolorystykę, materiały, wygląd balustrad, balkonów, kształt profili okiennych - mówi Wojciech Popławski. - W piwnicach znaleźliśmy wiele ciekawych przedmiotów, między innymi starą klamkę z wyrzeźbionym na niej herbem syrenki. Zrobiliśmy mosiężne odlewy i umieściliśmy przy drzwiach prowadzących do lokali na parterze budynku .

Idealnie odtworzony sufit w jednym z pomieszczeń w niegdysiejszym mieszkaniu Zalmana Nożyka (fot. Luka Łukasiak)

W kamienicach zachowane zostały stare elementy, w holu głównym widać umieszczony za szkłem fragment kuchennej klatki schodowej z 1882 r. Natomiast dwie klatki reprezentacyjne zostały precyzyjnie odbudowane i ozdobione zgodnie z oryginalną kolorystyką.

Klatka w kamienicy Zalmana Nożyka prowadziła do znajdującego się na pierwszym piętrze mieszkania właściciela i wyżej, do wynajmowanych przez niego lokali (fot. Luka Łukasiak)

W odrestaurowanych kamienicach przy ul. Próżnej 7 i 9 mieszczą się obecnie siedziby firm prawniczych i consultingowych, Austriackie Forum Kultury, włoskie delikatesy, bary, restauracja, a w podziemiach ma powstać klub.

Widok z placu Grzybowskiego na ul. Próżną (fot. Luka Łukasiak)

Budynki do rejestru zabytków zostały wpisane w połowie lat. 80. XX w. Tę adnotację zawdzięczają varsavianiście i społecznikowi Januszowi Sujeckiemu, autorowi książki "Próżna. Ocalona ulica żydowskiej Warszawy". To on wpadł na pomysł, by na rogu jednej z kamienic umieścić tablice z różnych okresów ich historii.

Tablice na Próżnej (fot. Luka Łukasiak)
Maciej Polański - dziennikarz muzyczny i realizator dźwięku - prowadzi portal muzyczny Musoneo. Na spacerze z mopsami - Mietkiem i Tobim (fot. Luka Łukasiak)

Macieja Polańskiego spotkaliśmy na spacerze z psami. Wraz z żoną współpracują ze stowarzyszeniem Mopsy w Potrzebie , które opiekuje się zwierzakami porzuconymi przez pseudohodowców. - Tobi, ten z niebieskimi szelkami, ma dopiero siedem miesięcy, już znaleźliśmy dla niego rodzinę. Mietek jest z nami od kilku lat. Mamy jeszcze starszą Stefcię - opowiada. - Mieszkanie mamy w pobliżu, na Królewskiej, w tej okolicy czuję się świetnie. Od urodzenia mieszkałem w Śródmieściu, potem przeprowadziliśmy się z rodzicami na Ursynów, ale wolę ścisłe centrum, które kojarzy mi się z Pałacem Kultury i Nauki, Domami Towarowymi Centrum, również z placem Grzybowskim.

Kasia - studentka rzeźby na ASP; kwiecień 2015 r. (fot. Luka Łukasiak)
Kasia ze swoimi współlokatorami; kwiecień 2015 r. (fot. Luka Łukasiak)

Lokalizację placu Grzybowskiego docenia również Kasia, studiuje na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jak mówi, choć mieszka na Ochocie, lubi przychodzić tu na spacery. - To miejsce jest ostoją spokoju w miejskiej dżungli. Podoba mi się jego architektura, choć teraz jego centrum wydaje się bardziej smutne niż kiedyś, gdy był "Dotleniacz" Joanny Rajkowskiej. Na szczęście, jak jest zielono, robi się znacznie przyjemniej - opowiada studentka rzeźby.

Plac Grzybowski; marzec 2015 r. (fot. Luka Łukasiak)

Nowe centrum placu Grzybowskiego spodobało się za to skejtom - rolkarze, deskorolkarze i jeżdżący na BMX-ach rowerzyści wykorzystują jego wielopoziomową konstrukcję do doskonalenia technik jazdy.

Marcin i Piotrek mają po 15 lat, od dwóch lat przyjeżdżają na plac, żeby ćwiczyć jazdę na deskorolce, z daleka, bo aż z Białołęki i Gocławia. - Są miejsca, gdzie regularnie przychodzi do nas policja, stawia nas w rzędzie i sprawdza, czy nie mamy narkotyków. Stąd też kiedyś nas wyganiano, ale od jakiegoś czasu jest lepiej. Nikt nam nie przeszkadza - opowiadają. Prawo jest po ich stronie. Specjalna tabliczka informuje o tym, że "jazda i triki na murku" są dozwolone od 10 do 17 od poniedziałku do soboty.

Marcin i Kuba Maciejasz; kwiecień 2015 r. (fot. Luka Łukasiak)

Zalety placu Grzybowskiego dostrzegają rodzice z małymi dziećmi. Marcin Maciejasz wybrał się na spacer z synem. - Niedawno wyprowadziliśmy się z Warszawy do Wrocławia. Czekam na żonę, poszła na chwilę coś załatwić do pracy - tłumaczy. - Tutaj jest spokojniej niż w innych częściach miasta. Przed przeprowadzką mieszkaliśmy w pobliżu i często przechodziłem przez plac w drodze do pracy. Mam do niego sentyment.

Przed Pardon, To Tu (fot. Luka Łukasiak)

Popołudniami z kawiarnianych ogródków dobiega gwar rozmów, a wieczorami ich wnętrza wypełnia muzyka. Światowej sławy mistrzów jazzu można posłuchać w popularnej klubokawiarni Pardon, To Tu.

- Wspólnie z Danielem Radtke założyliśmy ją kilka lat temu - opowiada Magdalena Dudek. - Pracował wcześniej w Teatrze Wytwórnia na Pradze. Gdy zapadła decyzja o zamknięciu sceny, postanowił stworzyć własne miejsce. Zgodziłam się mu pomóc. Wtedy nawet nie wyobrażałam sobie, że to będzie wymagało aż tyle energii - dodaje.

- Plac Grzybowski poznałem dopiero w momencie, gdy zaczęliśmy tworzyć Pardon, To Tu. Czasami odpoczywam na ławce w jego centrum, nie ma tu takiego pędu jak w innych częściach miasta - mówi Daniel Radtke.

Na zdjęciu założyciele Pardon, To Tu (fot. Luka Łukasiak)
Występ zespołu Luc Ex' Assemblée (fot. Luka Łukasiak)

- Gdy znaleźliśmy ten lokal, znajomi delikatnie dawali nam do zrozumienia, że nie ma szans na to, że na uboczu, gdzieś w podwórku rozkręcimy klubokawiarnię - wspomina Daniel Radtke. - Ale ja od razu poczułem, że to jest to. Od początku zakładaliśmy, że będziemy organizować koncerty. Choć nie spodziewałem się, że grać będą u nas znani na świecie jazzmani. Zaczęło się od występu muzyka z Chicago. Gdy wrócił do Stanów, opowiedział, że jest takie miejsce w Warszawie. Po nim zaczęli odwiedzać nas najlepsi. Gdy w końcu zaprosiliśmy Petera Brötzmanna, "Co Jest Grane" napisało, że po takiej gwieździe możemy już właściwie zamknąć Pardon, To Tu. A my gramy dalej. Brötzmann był już trzy razy.

Najważniejszy w Pardon, To Tu jest pies właściciela - Ykos (fot. Luka Łukasiak)

Różnorodność architektoniczna placu Grzybowskiego może zniechęcać tych, którzy są zwolennikami prostoty, ten nieporządek wynika jednak z chęci zachowania śladów historii miasta. Ci, którzy lubią tu przychodzić, cenią sobie kameralność tego miejsca. - Mamy przyjacielskie relacje z pracownikami okolicznych kawiarni i sklepów, podoba mi się ta sąsiedzka atmosfera - zauważa Magdalena Dudek z Pardon, To Tu. Jest tu tak, jakby w centrum metropolii skryło się miasteczko, którego mieszkańcy nie wydają się sobie obcy.

Pod koniec maja swoje 50. urodziny świętować będzie mieszczące się na Próżnej Austriackie Forum Kultury. Z tej okazji 29 maja o godz. 19.00 na placu Grzybowskim odbędzie się koncert Ulfa Lindemanna - mieszkającego w Wiedniu kompozytora, producenta i didżeja.

Luka Łukasiak. Urodził się i mieszka w Warszawie. Z wykształcenia jest kulturoznawcą, a od ponad 2 lat fotografem jednej z największych agencji fotograficznych w Polsce. W 2014 r. ukończył program kolektywu Sputnik Photos, jego mentorem był fotograf Jan Brykczyński. W tym samy roku dostał się na warsztaty AGM Magnum Masterclass w Nowym Jorku. Współpracuje również z Fundacją Krystyny Jandy, robiąc zdjęcia ze spektakli teatrów Och i Polonia. Publikuje dla wielu polskich i zagranicznych gazet. Miłośnik podróży, buddyzmu tybetańskiego, deskorolki i dobrego wina.

Edyta Borkowska. Dziennikarka i redaktorka weekendowego magazynu Gazeta.pl. Wcześniej m.in. prowadziła Serwis Kulturalny "Rzeczpospolitej" i pisała do "Przekroju". Potrafi godzinami oglądać fotografie, lubi ludzi ciekawych świata i wierzy w polskie młode kino. Kocha psy i współpracuje z warszawskim konceptem Pies Czy Suka.