Cesarskie Chiny: Szanghaj dzień 1 (Shanghai)

Ostatnio moją relację z wycieczki do Chin skończyłem w Suzhou, stamtąd ruszyliśmy prosto do Szanghaju. Nie ukrywam, że był to jeden z punktów wycieczki z którym wiązałem największe oczekiwania. I nie rozczarowałem się. Co ciekawe już pierwszego dnia (a właściwie to pół dnia, które zostało nam do zagospodarowania po przyjeździe) dosyć nieoczekiwanie pokazało nam bardzo różne oblicza tej metropolii.

W encyklopedycznym skrócie, Szanghaj to najludniejsze miasto Chin (cała metropolia ma ponad 23 mln mieszkańców), największy ośrodek gospodarczy, finansowy i komunikacyjny, a także trzeci co do wielkości port na świecie.

Pierwsze wzmianki o Szanghaju pojawiają się ponad 1000 lat temu, ale za datę założenia miasta uznaje się rok 1553 kiedy to zostało ono otoczone murami mające chronić je przed japońskimi piratami. Przez długi czas nie wyróżniało się ono na tle innych chińskich miast. Najpierw było w cieniu Suzhou, a później Nankinu. Dopiero po przegranych przez Chiny wojnach opiumowych, w ramach układu pokojowego z 1842 roku, zagwarantowano otwarcie portu w Szanghaju dla handlu międzynarodowego. Kolejne traktaty zapewniały Wielkiej Brytanii, Francji, USA i Japonii eksterytorialne koncesje w samym mieście. To otwarcie na świat spowodowało, że na początku XX wieku Szanghaj stał się największym centrum finansowym na Dalekim Wschodzie. W 1927 został uznany specjalną, osobną prowincją.

W 1949 roku miasto zostało przejęte przez komunistów, a od lat 80. do 1991 roku zostało zamknięte dla obcych kapitałów, co negatywnie wpłynęło na jego rozwój.  Od 1992 roku Szanghaj jest promowany na oficjalną wizytówkę Chin, stąd jego dynamiczny rozwój generujący prawie 4% chińskiego PKB.

Po przyjeździe pierwsze kroki skierowaliśmy do tak zwanego Starego Miasta, jednak zanim dotarliśmy do najczęściej odwiedzanego przez turystów Yuyuan Bazaar i znajdujących się przy nim Ogrodów Yuyuan, przespacerowaliśmy się przez obszar do którego nie dociera większość wycieczek. Była to bowiem trasa biegnąca wzdłuż ulic zamieszkanych przez biedniejszych Chińczyków, a to co tam zobaczyliśmy znacznie odbiegało od typowych obrazków widzianych na pocztówkach z Szanghaju.

Tak przywitał nas Szanghaj… nie tego pewnie się spodziewaliście po najnowocześniejszym chińskim mieście…

Szanghaj z codziennej perspektywy
Fragment ulicy z mniej reprezentacyjnej części Starego Miasta… tutaj rzeczywiście wygląda na stare…

Lokalne przysmaki

Co ciekawe obszar ten znajduje się tylko kilkaset metrów od skomercjalizowanej części starego miasta zwanej Yuyuan Bazaar. Tutaj to znajduje się kompleks stylizowany na starą zabudowę, z wąskimi uliczkami przypominającymi skansen z czasów cesarskich Chin.

Powoli wkraczamy w obszar bardziej turystyczny

Oczywiście uliczki wypełnione są sklepami, restauracjami i licznymi herbaciarniami, gdzie możemy degustować ten napój według tradycyjnych obyczajów. Unosząc jednak wzrok nieco wyżej zobaczymy górujące w oddali drapacze chmur przypominające, że jesteśmy jednak w centrum XXI-wiecznej metropolii.

Wąskie uliczki wypełnione sklepikami dla turystów

Miejsce to oczywiście odwiedzają tłumy turystów robiących sobie zdjęcia… szczególnie z Europejczykami.

W pobliżu znajdują się również słynne Ogrody Yuyuan, ale jako że ogród chiński widzieliśmy już w Suzhou odpuściliśmy sobie jego pobieżne zwiedzanie (dla przeciętnego Europejczyka zobaczenie jednego ogrodu Chińskiego to podobno zobaczenie ich wszystkich… nie jest on po prostu w stanie wyłapać i docenić niuansów, którymi one się różnią).

Dzięki wskazówkom naszego pilot postanowiliśmy wejść do jednej z droższych herbaciarni w okolicy, które znajdują się na najwyższym piętrze jednego z otaczających budynków. Zasugerowano nam jednak aby herbaty tam jednak nie zamawiać, bo cena mogłaby nas mocno zaszokować.

Sam lokal posiada jednak taras widokowy, z którego można podziwiać cały kompleks z góry. Jest to więc bardzo atrakcyjna miejscówka dla fotografów, której żal byłoby nie odwiedzić.

Widok z tarasu bardzo drogiej herbaciarni…

Po raz kolejny okazało się jak dobrze mieć przewodnika, który zna lokalne ciekawostki (pozdrowienia dla Konrada ;)). Tysiące turystów, którzy codziennie odwiedzają Yuyuan nie są świadomi tych spektakularny widoków całego kompleks.

Chenghuang Miao (City of God Template)

W kompleksie tym znajduje się również Chenghuang Miao (City of God Template). W chińskich wierzeniach ludowych Chenghuang to bóstwo opiekuńcze miasta. Każde miasto posiadało swojego ducha opiekuńczego chroniącego przed działaniem złych mocy. Towarzyszyło mu dwóch pomocników Niutou i Mamian pełniących funkcję sędziów umarłych (najczęściej ich postacie wzorowane były na szanowanych mieszkańcach). W Szanghaju (podobnie jak wielu innych miastach) również znajduje się specjalna świątynia z posągiem Chenghuanga. Niestety trafiliśmy na moment gdy jej wrota były zamknięte.

Brama do świątyni
Świątynia niestety okazała się zamknięta…
stąd tylko zdjęcie przez szpary w bramie

Opuszczając już część handlową zaszliśmy za namową naszego pilota do małego barku serwującego tutejsze pierogi gotowane na parze. Xiao Long Bao choć są znane w całych Chinach, a nawet Azji pochodzą właśnie z Szanghaju. Dlatego właśnie tutaj warto ich spróbować.

Rejs po Błotnej Rzece (Huangpu)

Atrakcją wieczoru, a nawet całego dnia, miał być rejs po Błotnej Rzece (Huangpu), która dzieli miasto na dwie części. Rejs ten jest o tyle wyjątkowy, że z wody można podziwiać wizytówkę Szanghaju, położoną we wschodniej części miasta, nowoczesną dzielnicę Pudong. Posiada ona status specjalnej strefy ekonomicznej, stanowiącej finansowe i komercyjne centrum Chin. Pierwszy projekt Nowej Dzielnicy Pudong powstał w 1990 roku. Dzielnica ta słynie z nowoczesnych wieżowców i najbardziej rozpoznawalnych budynków Szanghaju jak Oriental Pearl Tower, Jin Mao Tower czy Shanghai World Financial Center.

Futurystyczne budynki podświetlone nocą, prezentują się nad wyraz spektakularnie. Zresztą popatrzcie sami.

Pudong
Po drugiej stronie jest natomiast nie mniej słynny Bund… gdzie znajdują się budynki z czasów kolonialnych… o których nieco więcej w kolejnym wpisie

Oba brzegi

Po zakończeniu rejsu i przybyciu do hotelu postanowiliśmy jeszcze zrobić sobie mały spacer po Szanghaju już na własną rękę. Przeszliśmy się kilkoma ulicami i dotarliśmy nad Błotną Rzekę popatrzeć jeszcze na Pudong z perspektywy drugiego brzegu.

To akurat widok z okna naszego pokoju hotelowego
i jeszcze raz Pudong tym razem z drugiego brzegu
Oriental Pearl Tower

Street photo 😉 w drodze powrotnej do hotelu

W kolejnym odcinku, nadal zostajemy w Szanghaju gdzie czeka nas dzień pełen atrakcji i adrenaliny. Spojrzymy bowiem na Pudong z góry, a konkretnie z 100. piętra Shanghai World Financial Center. Przejedziemy się koleją magnetyczną z prędkością ponad 430 km/h, odwiedzimy Świątynię Nefrytowego Buddy, przespacerujemy się po Bundzie, odwiedzimy koncesję francuską oraz ulicę Nankińską (najsłynniejszą ulice handlową). A na koniec dnia czeka nas widowiskowy występ jednej z najsłynniejszych grup akrobatycznych świata – Era.

Pełna galeria (87 zdjęć)

Wszystkie wpisy poświęcone wycieczce do Chin znajdziecie pod tagiem Cesarskie Chiny

6 myśli w temacie “Cesarskie Chiny: Szanghaj dzień 1 (Shanghai)

  1. Z Szanghaju pamiętam kilka rzeczy. MASA ludzi w środku nocy na ulicy, która prowadziła do tego punku widokowego na którym wszyscy robią sobie zdjęcia. (robiłem i ja :). Pamiętam też, że jako szedłem sam z kolegą w nocy to byliśmy zaczepiani średnio 2 x minutę z ofertą masażu (wiadomo co się kryło pod tym masażykiem). No i na tym się nie skończyło, bo jak dotarliśmy do jakiegoś miejsca z fajnymi lokalami, to siedzieliśmy pod parasolkami na zewnątrz i kupiliśmy sobie po jednym małym piwku na głowę (ceny były zawrotne. Zresztą po mojej pierwszej wizycie w Chinach już nigdy nie powiedziałem, że tam jest tanio). No i siedząc z tymi piwami, to ponownie 2 x minutę próbowałby się dosiąść dziewczyny. Interesy oparte na sex-turystyce muszą się tam prężnie rozwijać.

    1. Akurat w Szanghaju w nocy nie poszaleliśmy… była opcja wyjścia do modnego lokalu Fever (bodajże) ale po całym dniu zwiedzania i perspektywy następnego dnia równie intensywnego nie zdecydowaliśmy się na wyprawę…

Dodaj komentarz