Na pierwszy rzut oka, ochotkowate faktycznie przypominają komary. Dopiero, gdy przyjrzymy się im bliżej, możemy dostrzec kilka różnic, które zdecydowanie różnią je od tych natrętnych krwiopijców. Czasami można je zauważyć, jak przesiadują na liściach, ścianach budynków, a nawet na naszych oknach. Z reguły jednak widuje się je w pobliżu zbiorników wodnych, gdzie unoszą się tuż nad wodą i to często w naprawdę dużych rojach!
Systematyka i wygląd
Rodzina ochotkowatych (Chironomidae) jest jedną z najliczniejszych w gromadzie owadów i ogólnie w królestwie zwierząt. Na całym świecie liczy sobie nawet 10 tys. gatunków! W naszym kraju jest reprezentowana przez znacznie mniejszy skład, ale i tak mamy ich około 500 gatunków. Taka liczba w zupełności wystarczy, aby przyprawić o ból głowy każdego, kto będzie chciał się połapać w należących do niej gatunkach.
Oznaczanie ochotkowatych jest niezwykle trudne i bez gmerania im w narządach kopulacyjnych, często nie da się tego zrobić. Najgorsze jest to, że poszczególne gatunki tych muchówek potrafią się ze sobą krzyżować, w efekcie czego powstają swego rodzaju „musze kundelki”. Właśnie dlatego zdecydowałem się omówić całą rodzinę, bez skupiania się na jakimś konkretnym gatunku.
Większość ochotkowatych to malutkie owady, które osiągają od kilku milimetrów do najwyżej 1-1,5 cm. Budową ciała przypominają komary, ale jak już wcześniej wspomniałem, jest między nimi kilka różnic. Najważniejsza jest taka, że ochotki nie posiadają kłujki, która służy komarom do wysysania krwi i nektaru. Co więcej, aparat gębowy ochotek często jest w dużej mierze uwsteczniony. Właśnie dlatego nie musimy się obawiać, że będą chciały nas kąsać, gryźć czy krzywdzić w jakikolwiek inny sposób. Na głowie ochotek znajdują się dobrze wykształcone oczy oraz czułki.
O właśnie, tutaj dochodzimy do ważnej kwestii dymorfizmu płciowego, który u ochotek przejawia się w budowie czułków. U samców, czułki są pierzaste i wyglądają trochę jak pióropusze. Taki wygląd nie jest oczywiście przypadkowy, ale więcej o tym napiszę w dalszej części tekstu. Teraz przejdźmy do samic, których czułki są „zwykłe”, czyli proste, nitkowane i dość krótkie. Na tułowiu ochotek znajduje się jedna para skrzydeł (przeźroczystych, pozbawionych małych łuseczek, które występują u komarów) oraz trzy pary długich, cienkich odnóży. Pierwsza para nóg często jest o wiele dłuższa niż pozostałe. Odwłok ochotek jest stosunkowo długi i smukły.
Na koniec zostało nam jeszcze ubarwienie, które jest u ochotek bardzo zmienne. Zazwyczaj są czarne, szare, żółtawe lub zielonkawe.
Gdzie je można spotkać?
Ochotki są związane przede wszystkimi ze środowiskiem wodnym. Najłatwiej można je spotkać w pobliżu jezior, rzek, stawów i innych zbiorników wodnych. Chętnie też zalatują nad wilgotne łąki i leśne polany. Pojawiają się także w miastach. Ochotki występują w zasadzie przez cały rok, a niektóre mogą się pojawiać nawet zimą, kiedy jeszcze leży śnieg.
Tryb życia
Ochotkowate uaktywniają się wraz z nadejściem wieczoru i właśnie wtedy zaczynają tworzyć duże roje. W ich skład wchodzą głównie samce, które uważnie nasłuchują całe otoczenie, przy pomocy swoich pierzastych czułków. Z ich pomocą mogą odbierać fale dźwiękowe o wysokiej częstotliwości. Jest to przydatne, ponieważ samice podczas machania skrzydłami, są wstanie wywołać fale mające właśnie taką częstotliwość. Gdy w pobliżu roju pojawi się jakaś samica, samce momentalnie rzucają się w jej kierunku. Tylko jednemu adoratorowi uda się jednak do niej dotrzeć i z nią kopulować. A reszta? Będzie musiała dalej nasłuchiwać i liczyć na to, że któremuś z nich uda się powtórzyć wyczyn szczęśliwca.
Po kopulacji, samica zrzuca do wody jajeczka, które mają formę galaretowatych kulek, po czym ginie. W ogóle tryb życia dorosłych ogranicza się w zasadzie jedynie do godów. Większość z nich żyje dość krótko (około tygodnia), dlatego zazwyczaj nie tracą czasu na pobieranie pokarmu, a te które to robią, ograniczają się tylko do niektórych płynów (rosy, spadzi itp.). Same ochotki bardzo często padają łupem nietoperzy, ptaków, pająków i ważek.
Znacznie ciekawsze, a do tego dłuższe życie wiodą larwy ochotek. Jak bardzo dłuższe? Ano tak, że ich rozwój może trwać od kilku tygodni do nawet kilku lat. Znaleźć je można w rozmaitych zbiornikach wodnych, zarówno stojących jak i płynących. Często pojawiają się masowo i to do tego stopnia, że mogą stanowić od 50 do nawet 70% całej fauny głębinowej jeziora. Na jednym metrze kwadratowym dna, może żyć nawet do 3 tyś osobników!
Jeśli chodzi o wygląd, to larwy ochotek są podłużne, wyraźnie segmentowane i ogólnie „robakowate”. W oczy mogą się rzucić króciutkie, częściowo ze sobą zrośnięte kikuty stóp, znajdujące się na pierwszym segmencie tułowia oraz specjalne wyrostki na końcu ciała. Dzięki ich pomocy, larwy potrafią się całkiem sprawnie przemieszczać. Pod względem ubarwienia, są najczęściej zielonkawe lub szarawe, ale najbardziej znane są duże (mierzące około 1,5-2 cm), krwistoczerwone, należące do rodzaju Chironomus.
Za czerwoną barwę tych larw odpowiada zawarta w ich ciałach hemoglobina, którą u owadów spotyka się bardzo rzadko. Odgrywa ona bardzo ważną rolę, ponieważ pomaga rozprowadzać tlen po całym organizmie larwy. Jest to niezwykle ważne, tym bardziej, że larwy z tego rodzaju często żyją na dużych głębokościach, w miejscach bardzo ubogich w tlen. A jak w ogóle oddychają te larwy? Ano tak, że wymiana gazowa odbywa się przez ich oskórek.
Larwy ochotek spędzają swój czas zagrzebane w mule, lub też przeciskając się przez szpary w zatopionych konarach, pniach czy też deskach. Istnieją również gatunki, które mogą minować liście roślin wodnych.
Generalnie, nawet w tak niekorzystnym środowisku, jak dno jeziora, larwy ochotek potrafią się urządzić, poprzez zbudowanie sobie własnego lokum. Większość gatunków buduje proste, rurkowate oprzędy, które są pokryte drobinkami mułu i świetnie się nadają, aby ukryć je przed niektórymi drapieżnikami. Są jednak i takie, które budują dużo bardziej złożone konstrukcje, mogące śmiało konkurować z tymi, tworzonymi przez larwy chruścików. Dotyczy to zwłaszcza niektórych gatunków, które żyją w wodach płynących.
Przykładem jest tu rodzaj Rheotanytarsus, którego larwy tworzą domki w kształcie kielichów, z pięcioma, rozgałęziającymi się „wyrostkami”. Całość przypomina trochę potwornego robaka, wyposażonego w macki, którymi może w każdej chwili porwać nieostrożnego pływaka w swoje potworne trzewia… no dobra, bo już zaczyna mnie tutaj ponosić fantazja. Wracając do sedna, larwy żyjące w takich domkach, co jakiś czas wychylają się na zewnątrz, by chwytać różne, smakowite drobinki. Ich głównym pokarmem jest detrytus, spróchniałe drewno oraz glony planktonowe. Gatunki minujące liście odżywiają się żywą tkanką organiczną. Istnieje także rodzaj Tanypodinae, którego larwy nie tworzą domków, lecz są aktywnymi drapieżnikami, polującymi na różne, drobne organizmy.
Larwy ochotek stanowią ważne źródło pożywienia wielu zwierząt, zwłaszcza ryb, o czym dobrze wiedzą wędkarze oraz miłośnicy akwarystyki. Poza tym, mogą również padać ofiarą innych bezkręgowców np. larw ważek, czy wodnych pluskwiaków. Z tego względu odgrywają ogromną, pozytywną rolę w przyrodzie. Co więcej, nie są tak dokuczliwe jak komary, chociaż ich ogromne roje mogą powodować pewien dyskomfort (nie jest to zbyt przyjemne, gdy rój takich „muszek” zaczyna pełzać po twarzy). Dodatkowo, często przylatują do mieszkań, ponieważ wabi je sztuczne światło naszych żarówek (podobny problem mogą mieć miłośnicy samochodów).
Mimo to, myślę, że ze względu na ich znaczenie w przyrodzie, można im wybaczyć te drobne przewinienia.
Wiele ochotek pewnie już zginęło przez pomylenie z komarem… 😉 Nie wiedziałam, że larwy znajdują sobie schronienia, cały czas byłam przekonana, że unoszą się w toni wodnej.
W Krynicy Morskiej jest zatrzęsienie tych ala komarów całe stada nie można w ogóle spacerować wieczorem bo całe chmary latają.
Może jakieś olejki eteryczne działałby, żeby je odstraszać?
Każdego wieczoru mi po dwie, trzy sztuki do pokoju wlatywały. Chciałem sprawdzić czy to mnie w nocy nie zabije 🙂 .
ja zawsze psikam sie Muggą przed wyjściem z domu bo mam uczulenie. Po ich preparatach nic mnie nie gryzie na szczęście
Pingback: To szkodnik, czy przyjaciel siedzi na moich ziołach? - A Napiszę