Jacek Gmoch dla „Wprost”: Z taką grą reprezentacja Polski nie powinna się nigdzie pokazywać

Jacek Gmoch dla „Wprost”: Z taką grą reprezentacja Polski nie powinna się nigdzie pokazywać

Jacek Gmoch
Jacek Gmoch Źródło:Newspix.pl / Tomasz Jastrzębowski / Foto Olimpik
– Styl gry, który przyjął trener, był absolutnie nijaki. Drużyna Santosa wyglądała, jakby wyszła z założeniem, że taka ekipa dostanie 5:0 i będzie sprawa załatwiona. Oni to pokazali. Pozwoliło to nam budować atak pozycyjny, a w drugiej połowie Mołdawianie nie mieli nic do stracenia. Wyszli na ten pressing, który stał się kluczem do zwycięstwa i zdemolował nas zespół – mówi Jacek Gmoch w rozmowie z „Wprost”.

Karol Osiński „Wprost”: Panie Trenerze, trudno doszukiwać się jakichkolwiek pozytywów po meczu w Kiszyniowie. Gdzie Fernando Santos popełnił błąd?

Jacek Gmoch: Przeciwnicy zaczęli grać inaczej. Wyszli wysokim pressingiem na naszą linię obrony i to zablokowało rozgrywanie piłki pomiędzy przestrzeniami. To jest nasza słabość od dawna. Nie jest to wina Fernando Santosa. Linia obrony jest zawsze najsłabsza, przynajmniej w ostatnim czasie. Mołdawia dziwnie zaczęła ten mecz.

Piłka nożna to jest gra zespołowa. Trzeba pamiętać, że przeciwnicy też mają swoje strategie i muszę zaznaczyć, że gra drużyny Mołdawii w pierwszej połowie była spowodowana dwoma rzeczami: wynikiem i pierwszą połową meczu z Niemcami, który był analizowany przez trenera, ale też mecz z Albanią, który Polacy wygrali 1:0. Styl gry, który przyjął był absolutnie nijaki. Drużyna Santosa wyglądała, jakby wyszła z założeniem, że taka ekipa dostanie 5:0 i będzie sprawa załatwiona. Oni to pokazali. Pozwoliło to nam budować atak pozycyjny, a w drugiej połowie Mołdawianie nie mieli nic do stracenia. Wyszli na ten pressing, który stał się kluczem do zwycięstwa i zdemolował nas zespół.

To kolejny słaby mecz, który stawia nas w bardzo złym położeniu przed następnymi. Stracone bramki spowodowane były błędami indywidualnymi.

Oglądałem mecz z Albanią, to jest dobra drużyna, która gra fizycznie, na pograniczu faulu, ale potrafi naprawdę dobrze zagrać w ataku. Tam jest trzech zawodników, którzy nadają ton. Natomiast Mołdawia pokazała swoją wartość i nie zasługiwała na wiele słów krytycznych opinii publicznej. To jest dobra drużyna, która umie walczyć, ale źle zagrali w pierwszej połowie, co obniżyło ich wartość i pozwoliło nam konstruować akcje, konstruować atak pozycyjny. Dwie stracone przez nich bramki spowodowały, że ta drużyna utraciła swój poziom wykonania.

Oczywiście nie można popełniać na tym poziomie reprezentacji takich błędów indywidualnych, jakie popełnili nasi zawodnicy. Z taką grą reprezentacja Polski nie powinna się nigdzie pokazywać. Santosa naprawdę nie ma, o co obwiniać, bo wystarczy spojrzeć na naszą reprezentację i ocenić jej wartość, czego ma, a czego jej brakuje. Ona jest przeceniona. Naprawdę nie ma sensu zastanawiać się nad błędami popełnionymi przez selekcjonera, tylko tego, co robili zawodnicy.

Wynik tym bardziej zadziwia, jeśli cofniemy się do sparingu z Niemcami. Pierwsza połowa bardzo dobra w naszym wykonaniu, po czym gra całkowicie „siadła”.

W meczu z Niemcami pierwsza połowa pokazała nową wartość, którą mają zawodnicy z najwyższej półki. Drużyna grała bardzo dobrze w defensywie jako kolektyw. Słabość naszej linii obrony nie była tak widoczna. Z kolei w drugiej Niemcy zaczęli grać inaczej i szczęście spowodowało, że wygraliśmy 1:0. Szczęście nam pomagało, czego zabrakło w meczu z Czechami. Nasza drużyna gdzieś się gubi i to jest element, który na tym poziomie bardzo trudno określić i wskazać, że te wyniki wyglądają tak, a nie inaczej.

Wygrywa drużyna i przegrywa drużyna. Błędy się zdarzają, ale na takim poziomie takich błędów się nie popełnia. Nie można mówić wyłącznie o błędzie Zielińskiego przy pierwszej bramce, ale przy każdej. Jego nie wolno mieszać z błotem, ale jednocześnie trzeba spojrzeć na to, że w dalszym ciągu ta drużyna nie jest zespołem i nie dlatego, że trener jest temu winien. Jest coś takiego, że w pewnym momencie jest zapaść. Gra się toczy, a w pewnym momencie te bramki tracimy. Tu jest zespół i każde ogniwo charakteryzuje wartość zespołu. Jeśli jedno jest słabe, to cały łańcuch źle funkcjonuje.

Rozumiem, że zawiodły indywidualności?

Najpierw skupmy się na właściwym charakteryzowaniu zespołu, który ma indywidualności, ale trzeba zbudować z nich zespół piłkarski. Można powiedzieć, że to jest bardzo charakterystyczne dla nas. Wyśpiewywanie, że mamy wspaniałą drużynę jest niewłaściwe. Owszem, mamy kilku bardzo dobrych zawodników, ale trudno jest z nich zbudować zespół i nad tym trudzą się poszczególni selekcjonerzy od lat. Adamowi Nawałce poniekąd się to udało, więc te mistrzostwa Europy z 2016 roku mają niepodważalną wartość, ale potem pojawił się problem odmładzania drużyny, z którym do dzisiaj nie można się uporać. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę i poszukać elementów, które mają wpływ na przyszłość, ale też takich, które nie powinny.

Ludzie przed meczem określają wartość reprezentacji niewłaściwie, a potem są tego efekty. Przychodzą takie spotkania, jak to z Niemcami, a potem Mołdawią i choć oba różniły się od siebie poziomem oraz stylem gry naszej kadry, to wszystko widać. W tym pierwszym nie mogliśmy pozwolić sobie na utratę bramki i potrafiliśmy grać nowoczesną strategię wysokim, średnim i niskim pressingiem. To było bardzo dobrze prowadzone w pierwszej połowie, co utrudniło działanie drużynie niemieckiej. A potem już tego nie było, ale tak już w piłce bywa. Ja spoglądam się na piłkę w ten sposób po latach doświadczeń, żeby nie oceniać z góry, że mamy coś wspaniałego, bo ktoś, z jakiegoś powodu wywinduje wartość tej reprezentacji.

Osobiście uważam, że reprezentacja Polski zmaga się z problemem mentalnym. W drugiej połowie meczu z Mołdawią zobaczyliśmy drużynę odmienioną, przestraszoną, jakby role się odwróciły. Psychika nie jest mocną stroną naszej kadry, zgodzi się Pan?

Tak, to jest prawda. Mamy dwóch, czy trzech dobrych zawodników na wysokim poziomie, ale nie mówię, że inni są źli, ale są słabsi. Potrzebne jest zbudowanie z tego zespołu, który ma wykonalność działania na poziomie powyżej średniej, bo to jest kluczem do dobrych wyników. W obecnej fazie budowania piłki nożnej psychologia odgrywa główną rolę i jak widać ten mental, jest decydujący. To było widać na mundialu i innych turniejach. W moich publikacjach określałem poznawczo, że piłka nożna opisana jest przez cztery wartości. Najważniejsze są cechy motoryczne, potem jest technika, następnie taktyka i psychologia. Jeśli człowiek rodzi się z talentem, to posiada te wszystkie wartości. Lewandowski ma talent, ale te cechy w sobie wypracował. Uważam, że psychologia odgrywa najważniejszą rolę w piłce nożnej i ona buduje rezultaty, wyniki, ale też wyznacza trendy i najlepszych zawodników. Psychologia jest elementem decydującym jeśli chodzi o wyniki i dlatego stworzyła się potrzeba mentalnego treningu. Trzeba też poszukać rezerw, które kryją się w treningu mentalnym i psychologii.

Martwi mnie jedno, od wielu lat reprezentacja Polski ma problem z odmłodzeniem kadry, z czym zmagało się już kilku selekcjonerów. Problem tkwi w braku talentu, czy może złym systemie szkoleniowym?

Ja analizuję sytuację i staram się nie oceniać indywidualnych występów zawodników. Odmłodzenie reprezentacji rozpoczął się zaraz po mistrzostwach Europy 2016. Nie udało się to Adamowi Nawałce i każdemu następnemu trenerowi. To był temat naczelny, ale taka jest kolej rzeczy. Paulo Sousa starał się to wprowadzać i taki miał też cel, Jerzy Brzęczek podobnie. Fernando Santos został zmuszony do tego, żeby sprawy postawić inaczej i to zrobić. Całym problemem naszej reprezentacji jest brak odpowiednich fundamentów i nie chodzi tylko o linię obrony, ale to musi funkcjonować, co było widoczne w meczu z Niemcami. To była najlepsza rzecz, która zaprezentowała drużyna Santosa. W tych trzech meczach to było coś, na czym można było budować naszą reprezentację.

Czytaj też:
Kompromitacja na stadionie w Kiszyniowie. Oceny po meczu Mołdawia – Polska
Czytaj też:
Antoni Piechniczek wypunktował klęskę z Mołdawią. Mocne słowa o Fernando Santosie