Mija 100 lat od nawiązania przez Polskę i Szwajcarię stosunków dyplomatycznych. Z tej okazji Onet we współpracy z Ambasadą Szwajcarii publikuje w najbliższych dniach artykuły, które być może zachęcą Was do lepszego poznania i odwiedzenia alpejskiej krainy, z którą Polskę zaskakująco dużo łączy.

Lądując na lotnisku Bazylea-Miluza-Fryburg znajdziemy się na terytorium francuskim. W momencie możemy przenieść się do Niemiec albo do Szwajcarii - wystarczy podążyć za odpowiednim drogowskazem. Ja nie waham się nawet przez sekundę. I to nie tylko dlatego, że nie lubię zmieniać planów, ale przede wszystkim nie mogę się już doczekać, gdy zaszyję się w bazylejskich uliczkach i do woli będę mogła się w nich gubić, by odkrywać z pozoru nieważne detale, np. opatulone "sweterkiem" słupy latarni (serio!) czy mnóstwo różnej maści rowerów, z których żaden nie jest przypięty kłódką. Jako osoba przerażliwiona na punkcie kradzieży jednośladów, wzdycham z zazdrością. Nie tylko dlatego czuję się tutaj swobodnie - mimo kilkustopniowej temperatury ludzie nie biegną na złamanie karku (chyba, że akurat uprawiają poranny jogging), uśmiechają się i bardzo przepraszają (nawet nastolatkowie!), gdy niechcący potrącą cię torbą. Zresztą, na moje szczęście, nie ma tłumów. I wielu samochodów - po starówce w Wielkiej Bazylei (Grossbasel) i Małej Bazylei (Kleinbasel), dwóch częściach miasta rozdzielonych Renem oraz po Moście Środkowym je łączącym, nie można poruszać się autem. Dlatego wszyscy jeżdżą uroczymi tramwajami, na które zazwyczaj czeka się kilkanaście sekund. Biorąc pod uwagę ogromną częstotliwość ich przejazdu podejrzewam, że mieszkańcy nie wiedzą, co to marznięcie na przystanku.

Blisko, przejrzyście i baśniowo

Poznawanie Bazylei wypada zacząć od ratusza. Prezentuje się iście "na bogato" dzięki ozdobnej, czerwonej fasadzie, której daleko do taniego kiczu. Nic dziwnego skoro budując go w latach 1504-14 na cześć przystąpienia Bazylei do Konfederacji Szwajcarskiej (1501 r.) wydano na niego fortunę. Pewnie gdyby nie zdobiący fasadę dokładny zegar wielu turystów straciłoby poczucie czasu wpatrując się w Rathaus. A trzeba jeszcze znaleźć czas na to, by zapuścić się do środka. Mimo tego, że ratusz wciąż stanowi miejsce obrad rady miasta, jest otwarty dla zwiedzających. Tutaj trzeba już wziąć ze sobą zegarek (niekoniecznie szwajcarski), bo arkadowe wejścia, malowidła, bogate wykończenia, baśniowe budowle itd. mogą pochłonąć cały dzień.

Marktplatz, Bazylea trabantos / Shutterstock
Marktplatz, Bazylea

Ratusz znajduje się przy Marktplatz, gdzie od wieków rozkładają się stragany pełne smakołyków - głównie poruszających nozdrza turystów serów. Nie trzeba być ich miłośnikiem, by przechadzając się obok kramów ciekła nam ślinka. Na rogu, gdzie Marktplatz łączy się z Sattelgasse, znajduje się punkt startowy pięciu zabytkowych tras. Każda nazwana jest imieniem innego, historycznego obywatela miasta. Pierwsza z nich, półgodzinna, to "Erasmus walk" - renesansowa ścieżka krokiem Erazma z Rotterdamu, filozofa i religijnego reformatora. Możemy podążać również śladami humanisty Thomasa Plattera, XIX-wiecznego historyka kultury Jakuba Burckhardta, ojca nowożytnej medycyny Paracelsusa czy niemieckiego malarza, rysownika i grafika Hansa Holbeina. Doskonałe oznakowanie każdej ze ścieżek nie pozwoli się zgubić. Nawet jeśli pójdziemy samodzielnie zaplanowaną trasą, z powodzeniem zrealizujemy plan - Bazylea jest niewielka i przejrzysta, wszędzie jest blisko. A gdy nagle z emocji stracimy orientację w terenie, wystarczy zabrać mapkę z jednej z wielu informacji turystycznych.

Aura spokoju w samym centrum

Sankt Moritz - kurort sławnych i bogatych

Jedną z nich znajdziemy przy Barfüsserplatz, który pełnym blaskiem świeci głównie w okolicach Bożego Narodzenia. A wszystko to dzięki kolorowym straganom, z których dobiega do nas zapach przypraw korzennych i czekolady. Nie tylko miłośnicy trunków powinni spróbować tutaj Glühwein. Smak grzańca zapadnie nam w pamięci - jest tak intensywny, że rozgrzeje największego zmarzlucha. Barfüsserplatz to obowiązkowy punkt w planie zwiedzania nie tylko w grudniu. Przez cały rok jest tu przyjemnie gwarno ze względu na pchle targi. Jednak przecież nie tylko zakupami żyje turysta - najistotniejszym elementem placu jest gotycki kościół, a w nim Muzeum Historyczne Bazylei. Stąd warto przejść na Münsterplatz na wysokim brzegu Renu. W zimie wystarczy podążać wzdłuż straganów - świąteczny kiermasz rozciąga się bowiem od Barfüsserplatz do placu katedralnego. Przez Münsterplatz przebija się aura spokoju. Wpływ na niepowtarzany klimat mają barokowe kamieniczki i domy rzemieślników. Ciekawa jestem czy młodzi uczniowie wyłaniający się z głębi placu zdają sobie sprawę, w jak niepowtarzalnym miejscu znajduje się ich szkoła. Pewnie nie - są dziećmi i zamiast wpatrywać się w późnośredniowieczne budynki, wolą klikać w smartfony i słuchać Miley Cyrus na iPodach.

Katedra w Bazylei i widok na Ren Shutterstock
Katedra w Bazylei i widok na Ren

Romańsko-gotycka katedra, która zwraca na siebie uwagę głównie ze względu na dwie smukłe wieże (św. Jerzego i św. Marcina) zwieńczone ażurowymi elementami oraz dach mieniący się barwnymi płytkami, stanowi jedną z głównych atrakcji Bazylei. Wyróżnia się na tle panoramy, gdy spoglądamy na stare miasto od strony Renu. Gdy zapuścimy się do środka, pochłonie nas klimatyczny nastrój - nieco przygaszone światło i wyraziste witraże mogą odciągnąć nasz wzrok od ciekawych szczegółów. Na przykład - każde krzesło posiada inny wzór. Wszystko dlatego, że niegdyś miały przypisanych właścicieli, którzy wykupowali miejsca. Dzisiaj prostecka katedra stanowi dobro wspólne mieszkańców. Będąc w środku, nie zapomnijmy "odwiedzić" lewej nawy kościoła, gdzie znajduje się miejsce spoczynku Erazma z Rotterdamu. Z tego właśnie powodu katedra stanowi główny punkt ścieżki katolickiego filozofa ("Erasmus walk"), który w połowie XVI wieku, ze względu na wczesny okres reformacji, mógł jeszcze zostać pochowany w protestanckim kościele.

Fontanna winem płynąca

Na lewo od wyjścia z katedry, za rogiem, pole do popisu znajdą fotografowie. Tutaj wita Ren, a nad nim imponujące widoki - zarówno w dzień, jak i w nocy, niezależnie od pory roku. Miłośnicy wodnych i słonecznych kąpieli świetnie odnajdą się tutaj latem - Bazylea zaprasza wówczas na plażę z wydzieloną... częścią basenową. Przez cały rok można przepłynąć promem na drugi brzeg do wspomnianej już Małej Bazylei - Kleinbasel. Ta część miasta uznawana była niegdyś za tę plebejską, znacznie gorszą. Dowodem na to jest znajdujący się Starej Bazylei XV-wieczny gargulec Lällekönig, który... pokazuje język "gorszej" części. To symbol pogardy bogatych bazylejczyków wobec plebsu mieszkającego po drugiej stronie rzeki. Mijając paskudnego, ale na swój sposób urokliwego Lällekönig szybko można przejść na Marktplatz, potem na Freie Strasse (znaną ulicę handlową) i wreszcie na plac Teatralny, którego z pewnością nie ominiemy, gdy wybierzemy 45-minutowy plan zwiedzania Jacoba Burckhardta.

Fontanna Tinguelego na pl. Teatralnym, Bazylea trabantos / Shutterstock
Fontanna Tinguelego na pl. Teatralnym, Bazylea

Tutaj wydaje się, że celowo dla mocnego kontrastu wybudowano obok neogotyckiego kościoła św. Elżbiety dość awangardowy, nowoczesny budynek teatru. To miejsce jest wyjątkowe jeszcze z jednego powodu. Nie ma osoby, która, chociaż na chwilę nie zatrzymałaby się przy fotannie - instalacji Tinguelego, szwajcarskiego rzeźbiarza i malarza. Obracające się wokół własnej osi fikuśne figurki ni to ludzkie, ni to zwierzęce hipnotyzują turystów, szczególnie zimą, gdy rozpościerające się strumienie wody zamarzają, tworząc niezwykle lodowe wzory i kształty. Zresztą w Bazylei znajduje się niejedna fontanna - każda śmiało może pomóc zaspokoić pragnienie. Woda, nie tylko z wodotrysków, ale także z tradycyjnych kranów, w całej Bazylei jest zdatna do picia, Przy wspomnianej już Freie Strasse znajduje się oryginalna fontanna, z której 1 stycznia tuż przed południem... wypływa orzeźwiające wino musujące. Ten wodotrysk, podobnie jak wiele innych punktów w Bazylei, ozdobiony jest trzema bazyliszkami. Smok z ogonem węża i głową koguta stanowi przecież symbol miasta. Widnieje np. w herbie Bazylei. Do dzisiaj nie wiadomo na pewno czy to z racji swojej nazwy: "der Basilisk".Bliskie spotkanie z Pablo Picasso

Aspen - zimowa stolica gwiazd i najsłynniejszy ośrodek narciarski USA

Podążając śladami Thomasa Plattera ("Thomas Platter walk"), zobaczymy m.in. Zaułek Krawców (Schneidergasse) w dawnej dzielnicy rzemieślniczej, XIV-wieczną bramę miejską Spalentor (uznawaną za jedną z najpiękniejszych bram w kraju) czy uniwersytet z 1460 roku (który jak nietrudno się domyślić jest najstarszą szkołą wyższą w Szwajcarii) wraz z relaksującym ogrodem botanicznym. Równie interesujący "Paracelsus walk", m.in. z kościołem św. Marcina czy dawnym więzieniem Lohnhof kończy się zgodnie z profesją bazylejskiego lekarza Muzeum Historii Farmaceutyki. Na długiej, bo półtoragodzinnej ścieżce Hansa Holbeina odwiedzimy inne muzeum - Muzeum Sztuk Pięknych (Kunstmuseum).

swiss-image.ch

Miejsce to nie bez powodu znajduje się akurat na tym szlaku - to tutaj znajdziemy największą na świecie kolekcję Holbeinów. Z pewnością jednak nie te dzieła przyciągają tutaj najwięcej turystów, nawet tych, którzy wobec sztuki wykazują się dużą ignorancją. To właśnie w Kunstmuseum możemy zobaczyć prace Pablo Picasso. Będąc tutaj i wydając niemałą kwotę na wstęp (bilet dla osoby dorosłej na wystawę stałą i tymczasową kosztuje 26 franków, czyli ok. 100 złotych) warto poczuć powiew sztuki od XV wieku do współczesności. W ukulturalnieniu pomogą nam liczne obrazy i rzeźby, ale też bardziej nowatorskie formy jak fotografie, instalacje i prace wideo.

Aby jeszcze bardziej nasycić się sztuką, tym razem z dala od miasta, koniecznie trzeba odwiedzić muzeum przy Fundacji Beleyerów (Fondation Beleyer). Budynek odbijający w swoich licznych szybach mnóstwo kolorów otoczony jest ogrodem, który nawet zimową porą ma niepowtarzalny urok. W środku znajdziemy znowu obrazy Picassa, ale też Wasyla Kandinsky’ego czy Marka Rothki. A jeśli na swojej liście rzeczy, które musicie zrobić w życiu znajduje się zobaczenie prac Andy’ego Warhola w oryginale, to muzeum przy Fundacji Beleyerów pozwoli Wam spełnić marzenia.

Bazylea Shutterstock
Bazylea

Podobno internet przyjmie wszystko, mimo to, gdybym miała napisać o wszystkich muzeach w Bazylei, to z pewnością mój zapał szybko by zgasł. Jest ich tu bowiem... 40. I chociaż chciałabym powiedzieć: "Każdy znajdzie coś dla siebie", to jednak nie mogę, bo muzeum to miejsce specyficzne - nie zainteresuje każdego. Niemniej jednak warto spróbować się przekonać. Tym bardziej, jeśli do wyboru mamy tak wiele ich rodzajów - Muzeum Historyczne czy Muzeum Lalek. A jeśli wolimy bardziej nowoczesny klimat - proszę bardzo! Bazylea ma w swojej ofercie nowatorskie miejsca, np. Vitra Design Muzeum czy centrum targowe, w którym w czerwcu odbywają się najbardziej prestiżowe i największe światowe targi sztuki współczesnej Art Basel, które są składnikiem prężnie działających w Bazylei przedsięwzięć biznesowych.