Faktyczność i rozmyślność               
                czyli
factfulness & thoughfulness

Faktyczność i rozmyślność czyli factfulness & thoughfulness

Nie przeczytałem (jeszcze) książki Hansa Roslinga „Factfulness” o nieco przydługim, ale dobrze opowiadającym treść podtytułem „Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą”. Nie mogę więc bezpośrednio odnieść się do jej treści i przytoczonych w niej faktów. Mogę jednak wyrazić niepokój, który zasiały we mnie niektóre jej recenzje.

Oczywistości

Oczywiście powinniśmy w naszych ocenach rzeczywistości kierować się sprawdzonymi faktami. Oczywiście błędem jest przyjmowanie generalnej prawdziwości założeń na podstawie samodzielnych obserwacji zjawisk ograniczonych do terytorium naszego funkcjonowania. Tym bardziej nie wolno bezkrytycznie opierać się na relacjach osób, które „wiedzą” o czymś od znajomego, któremu o sprawie opowiedział krewny osoby dobrze poinformowanej. Oczywiście nie trzeba ulegać breaking news różnych mediów, w szczególności mediów o bardzo wyraźnie określonym przechyleniu światopoglądowym, religijnym czy politycznym. O mediach społecznościowych z ich zdolnością pandemicznej infekcji memami nawet nie warto wspominać.

Chciałbym dodać, że nie warto pisać książek o oczywistościach, ale to byłaby oczywista nieprawda. Warto przypominać o oczywistościach... ale ostrożnie.

Nadmiar i dostępność

Chcąc mieć na jakiś temat opinię, nawet o oczywistościach, trzeba najpierw poznać fakty. Raczej prawdziwe niż te inne, drugiej jakości, postprawdziwe… Żeby się nie pomylić, należałoby odpowiednio przefiltrować wszystkie dostępne informacje. Czy to realne? Musimy wybierać źródła poznania, a dokonywanie preselekcji natychmiast skutkuje brakiem obiektywizmu. Jeśli wierzymy jednej stacji telewizyjnej i nie oglądamy innych, ograniczamy swój dostęp do informacji. Nie bierzemy pod uwagę, że nawet zwykle niewiarygodne wiadomości mogą czasem okazać się prawdziwe. A jeśli nie oglądamy telewizji w ogóle? A co jeśli nie damy rady przeczytać całego Internetu, bo akurat musimy iść do sklepu po chleb?

Nie zawsze też wszystkie istotne informacje są dostępne. Nie ma oficjalnej cenzury, ale osoby dysponujące wiedzą nie zawsze chcą się nią chcą dzielić, bywa że nie umieją przekazać jej w przystępny sposób (w przeciwieństwie do oszustów), a czasem nie mogą – funkcjonuje przecież i ma się dobrze pojęcie informacji zastrzeżonej czy tajemnicy państwowej, nie wspominając o tajemnicy firmy. Wznosząc budowlę swoich przekonań na fundamencie faktów, trzeba wiedzieć, że najprawdopodobniej jest w nim wiele dziur i elementów z defektami zagrażających stabilności postawionej na nim konstrukcji.

Weryfikacja

Następną kwestią budzącą moje wątpliwości jest oczywisty brak możliwości sprawdzenia wielu powszechnie dostępnych faktów oraz przyjmowanie za fakt opinii, hipotez czy teorii.

Teoria ewolucji nie jest faktem, dlaczego wierzyć jej, a nie koncepcjom kreacjonistycznym? Przykład teorii grawitacji Newtona, świetnie udokumentowanej oraz potwierdzonej pomiarami i obserwacjami (faktami?), może wskazywać, że przez analogię ewolucja nie musi być całą prawdą i tylko prawdą. Czy są teorie, którym można w pełni ufać?

Faktem jest natomiast, że wśród zaszczepionych dzieci zdarzają się przypadki autyzmu. Czy to powód, by uznać szczepienia za szkodliwe, a może nawet za spisek reptilian przeciw rasie ludzkiej? Czy to taki sam fakt, jak to, że dzieci muzyków mogą nie czuć bluesa? Jak sprawdzić poziom istotności faktów?

Osobiście jestem optymistą i uważam, że nawet jeśli nie rozumiemy w pełni wszystkich naukowych aspektów jakiejś teorii, nawet jeśli nie potrafimy matematycznie rozstrzygnąć fałszywości jakiejś korelacji, np. obliczjąc             

No alt text provided for this image

to jeśli dysponujemy przeciętnym intelektem, jesteśmy też w stanie w wystarczającej większości przypadków prawidłowo ocenić informacje jako faktyczne, spreparowane, istotne, nieważne, wiarygodne, niepełne itd. Wystarczy pomyśleć. Ale czy mój optymizm można podeprzeć faktami?

Sensualizm?

Rozstrzyganie problemów dotyczących jakości życia, kondycji człowieka, stopnia rozwoju cywilizacji i innych podobnych kwestii nie może abstrahować od emocji, naszych osobistych wrażeń i subiektywnych odczuć oraz naszych wartości. Wyższa oczekiwana długość życia homo sapiens nie dla każdego przedstawiciela tego gatunku oznacza wyższą jakość życia. Liczba dziewczynek z wykształceniem podstawowym może wydać się manipulacją osobie wiedzącej jaki odsetek nagród Nobla w naukach ścisłych przyznano kobietom. Jeśli żyję w biednym kraju, to mało istotny dla mnie będzie fakt, że większość ludzi na Ziemi żyje „średnio”, szczególnie jeśli w ostatnim czasie liczba biedaków w moim slumsie się podwoiła. Jeśli niektóre zwierzęta są dzisiaj mniej niż 20 lat temu zagrożone wyginięciem, nie oznacza to, że przyszłość dzikich zwierząt wygląda lepiej niż wówczas. Nie warto bezkrytycznie godzić się z tezą książki mówiącą, że świat nie jest taki zły, jak się może wydawać. Teza nie może przejść testu faktyczności, nie jest dowodliwa. Każdy może ją zastąpić słowami: świat jest dokładnie taki, jakim mnie się wydaje, nie tobie, nie jej, nie im... Dla niektórych świat jest lepszy, dla niektórych gorszy, dla jeszcze innych zły. Może być wspaniały dla mieszkańca slumsów, może być scenariuszem horroru dla miliardera. Pamiętać też trzeba, że to jakim się on wydaje zależy w dużym stopniu od nas samych – od tego ile wiemy i ile wysiłku włożymy w interpretację tego, co wiemy, ale też od naszych oczekiwań „od świata”, od umiejętności czerpania radości i sposobu przeżywania żalu.

Małpizm prakseologiczny Miałem zakończyć trawestując słowa Poety stwierdzeniem, że czucie i wiara równo mówią do mnie, jak mędrca szkiełko i oko, a od faktów ważniejsza jest prawda, która nie jest własnością faktualną. Ale przypomniałem sobie o szympansach...

Pan Rosling przeprowadził z ich udziałem swoje wiele mówiące badanie. Kilka lat temu podobne przeprowadził renomowany brytyjski uniwersytet. Okazało się, że giełdowe inwestycje szympansów (symulowane) przewyższyły rezultatami wzrosty (realnych) indeksów giełdowych. Niby wiadomo, że emocje na giełdzie są ważnym czynnikiem, ale profesjonalni inwestorzy instytucjonalni mający przemożny wpływ na poziom indeksów fakty znają, nie ignorują ich, a z szympansami przegrywają… Skoro szympansy mają od ludzi mniej rozumu i są mniej skomplikowane emocjonalnie, a osiągają lepsze wyniki, to może powinniśmy się cieszyć globalnymi trendami spadającego IQ (zmierzonymi w kilku badaniach) i degradacji emocjonalnej (to już moja, daleka od factfulness, nienaukowa, niesprawdzona i oby nieprawdziwa hipoteza). Obniżając loty intelektualne i emocjonalne nie tracimy skuteczności, więc po co nam #factfulness i #thoughtfulness?

A książkę przeczytam, może się dowiem.

Marta Smyrska

Agile PR I Content for tech I ESG I Co-founder @Contelia

4 lata

W mojej branży mówi sie: Perception is Reality. Ale co z faktami? Przeczytałam ostatnio definicje prawdy, która bardzo mi się spodobala: prawda to powtarzalne, możliwe do zweryfikowania prawidłowości. Dostrzeganie prawidłowości daje nam bezpośredni dostęp do prawdy, bo nasze przewidywania okazują się trafne lub fałszywe. A więc zamiast weryfikowania pojedyńczych faktów - szukanie prawidłowości. U mnie działa:)

Aby wyświetlić lub dodać komentarz, zaloguj się