We wtorek nad ranem na warszawskim lotnisku Okęcie wylądował wyjątkowy samolot. Jak już informowaliśmy An-225 Mrija przywiózł do Polski 100 ton środków ochrony z Chin. Na pokładzie było między innymi 76 ton kombinezonów, 11 ton osłon na twarz i 9 ton masek. Ładunek trafił do kraju w związku z epidemią koronawirusa - sprzęt trafi do szpitali.
Wśród wielu komentarzy pojawiły się pytania dotyczące wagi ładunku. Antonov może bowiem zabrać na pokład 225 ton. Dlaczego zatem do Polski trafiło znacznie mniej towarów?
O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy firmę Chapman Freeborn Airchartering Ltd. To broker, za pośrednictwem, którego wynajęto wyjątkową maszynę.
Codziennie wykonujemy rejsy z Chin innymi samolotami. Tu nie chodzi o wagę a objętość
- stwierdził w rozmowie z next.gazeta.pl przedstawiciel spółki. Potwierdził jednocześnie, że to jego firma zrealizowała przelot wyjątkowego ładunku.
Do kwestii transportu z wykorzystaniem największego samolotu świata odniósł się też Jacek Sasin, szef resortu aktywów państwowych.
- Dzięki temu jednemu lotowi mogliśmy zastąpić do ok. 10 lotów czarterowych samolotów LOT-u. Następne transporty będą realizowane przy użyciu samolotów LOT-u, które spełniają rolę samolotów cargo - zapewnił. - To już nie będą loty z użyciem tego "supertransportowca", bo on był do wykorzystania incydentalnie - dodał.
Poprosiliśmy Ministerstwo Aktywów Państwowych, które nadzorowało organizację transportu, o informacje dotyczące kosztów. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy - szacunki ekspertów wskazują jednak, że wynajęcie maszyny mogło kosztować ok. 3 mln dolarów.
Czytaj też: "Niespełnione marzenie ZSRR" przywiozło nam maseczki. Powstało do znacznie ambitniejszych celów
Premier Mateusz Morawiecki określił wtorkowy transport jako wyjątkowy. - O taki transport starało się kilka państw, u nas to były długie dni negocjacji. To bezprecedensowy transport - stwierdził premier Mateusz Morawiecki. Dodał jednocześnie, że wtorkowa dostawa sprzętu ochronnego nie jest ostatnią, która dotrze do naszego kraju