Jeden wiatrak wystarczy 20-30 tys. osób. Przez 10H straciliśmy już tyle energii, ile zużywamy w ciągu dwóch lat

Energia pozyskiwana z wiatru jest czysta, a jej pozyskiwanie bardzo tanie. Cóż z tego, skoro budowę nowych wiatraków blokuje zasada 10H. Jak wylicza think tank Ember, gdyby nie ona, udałoby się nam pozyskać z wiatru do tej pory 60 terawatogodzin (i oszczędzić nawet 30 mln ton węgla). - To tyle, ile wszystkie gospodarstwa domowe w Polsce zużywają w ciągu dwóch lat - mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Ile energii dostarczy jedna turbina i jak długo trwa jej budowa?

Jak informowaliśmy na początku października, silne powiewy wiatru sprawiły, że w tym okresie wiatraki zapewniły nam 30 proc. energii. To ogromna ilość, a do tego była to energia najtańsza w Europie. Ile energii może dać jeden wiatrak? Ile gospodarstw domowych można by zaopatrzyć w energię, stawiając jedną turbinę?

- Pojedyncza nowoczesna turbina wiatrowa o mocy 5-6 megawatów mogłaby zaopatrzyć w energię rocznie 6-7 tysięcy gospodarstw domowych - mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, który wcześniej przez kilka lat był związany z resortem energii. - Jeżeli przyjmiemy, że średnio w tym gospodarstwie domowym jest trzech lub czterech mieszkańców, to taki wiatrak dostarcza energię dla 20-30 tysięcy Polaków. To bardzo duża liczba i powinniśmy jak najbardziej inwestować w tego typu źródła, bo nie dość, że dostarczają czystą energię, to do tego są tanie, najtańsze dzisiaj w Polsce.

Zobacz wideo Piotr Czopek gościem Zielonego Poranka Gazeta.pl (14.10)

Więcej informacji biznesowych na stronie głównej Gazeta.pl

Przez regulację 10H tracimy tanią energię. Straciliśmy już tyle, ile Polacy zużywają w ciągu dwóch lat

Prowadząca rozmowę Maria Mazurek powołała się następnie na wyliczenia, które przygotował Paweł Czyżak dla think tanku Ember i Dziennika Gazety Prawnej. Wyliczył on, ile energii moglibyśmy wyprodukować dzięki wiatrakom, gdyby w życie w 2016 roku nie weszła w życie ustawa 10H. Jego zdaniem przez tę regulację utraciliśmy 60 terawatogodzin energii z wiatru, co odpowiada 29 milionom ton węgla, które musieliśmy wykorzystać w polskiej energetyce. Ile domów i przez jaki czas można by dzięki temu zasilić?

- 60 terawatogodzin to tyle, ile wszystkie gospodarstwa domowe w Polsce zużywają w ciągu dwóch lat - mówi ekspert w Zielonym Poranku Gazeta.pl. - Czyli ogromna ilość energii. Oczywiście wyliczenia mogą być różne. [...] Niemniej faktem jest, że gdybyśmy nie mieli wprowadzonej tej zasady 10H, a te inwestycje mogłyby być realizowane w sposób naturalny, związany z ich opłacalnością, to na pewno bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu. Te blisko 30 milionów ton węgla,  którego dzisiaj brakuje, na pewno przydałoby się, nie musielibyśmy go importować z Kolumbii czy z innych państw położonych daleko od Polski i nie musielibyśmy się martwić, czy ten węgiel trafi do polskich gospodarstw na zimę.

Jak dodaje Piotr Czopek, widać wyraźnie, że inwestycje w odnawialne źródła energii nie tylko "poprawiają bilans płatniczy kraju, ponieważ nie wysyłamy pieniędzy z granicę". Ekspert wylicza także, że dzięki nim mamy także czystsze powietrze, bo nie emitujemy szkodliwych substancji do atmosfery, a także oszczędzamy zasoby, które mogą nam się przydać w przyszłości.

- W Polsce mamy dużo węgla, ale im więcej zaoszczędzimy go, tym więcej będziemy go mogli wykorzystać w przyszłości, być może na inne cele, niż tylko do energetyki - mówi Piotr Czopek. - Więc warto oszczędzać te zasoby krajowe, wykorzystując odnawialne, niewyczerpywalne źródła energii, takie jak wiatr czy słońce - dodaje.

Zasada 10H blokuje polskie wiatraki

Jak wynika z danych za 2021 rok, energia z wiatru stanowi 9 proc. polskiego miksu energetycznego. Na drodze, by było jej więcej, stoi jednak utrudnienie, które od 2016 roku blokuje budowę nowych elektrowni wiatrowych na lądzie. Jest to tak zwana zasada 10H.

Jej założeniem jest, że odległość wiatraka od zabudowań musi stanowić przynajmniej 10-krotność wysokości takiej instalacji (liczonej w punkcie maksymalnej wysokości łopaty). A zatem, jeśli wiatrak ma 150 metrów wysokości, to nie może stać bliżej niż 1,5 km od budynków mieszkalnych. W efekcie wiatraków nie można  postawić w zasadzie na ponad 99 proc. powierzchni Polski.

O zmianę zasady, która blokuje Polsce dostęp do tańszej energii, apelują OZE, a także eksperci od energetyki i środowiska. W ostatnim czasie pojawiło się światełko w tunelu. Rząd przyjął bowiem w lipcu nowelizację ustawy wprowadzającej 10H. Zasada 10H miała być wprawdzie utrzymana, ale samorządy, po konsultacjach z mieszkańcami i zbadaniu wpływu na środowisko, mogłyby decydować o stawianiu elektrowni wiatrowych w odległości 500 metrów od zabudowań. Niestety, ustawa utknęła, póki co, w sejmowej zamrażarce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.