Moja sytuacja jest trochę nietypowa. Mam 32 lata i jestem demi vierge. Moje życie seksualne jest bardzo satysfakcjonujące, wiem, co to jest penetracja, czasami jednak czuję się jak dziwadło i boję się, że coś tracę. Dodam, że partner jest w pełni zadowolony z naszego pożycia i mnie akceptuje. Gdyby nie wiedza społeczna i wiem, co to jest penetracja pochwy, czyli gdybym żyła na bezludnej wyspie, nigdy nie przyszło by mi do głowy, żeby pieścić czy uprawiać seks przy pomocy pochwy. Ta myśl jest dla mnie równie obca i nienaturalna, co dla mężczyzny. Czuję się tak, jakbym tam nic nie miała! Zaczynając od początku, zostałam bardzo restrykcyjnie wychowana, do tego z dużą ilością przemocy fizycznej i mobbingu szczególnie ze strony ojca. Ze względu na to wychowanie i brak interesującej mnie osoby pierwsze doświadczenie seksualne zdobyłam w wieku 18 lat z obecnym partnerem. Początkowo wszystko związane z seksem, co to penetracja pochwy, współżycie, taka bliskość, powodowało straszne poczucie winy i stany lękowe. Bardzo dużo czasu i starań poświęciliśmy terapii, rozwiązaniu zaległych problemów z dzieciństwa itd. W międzyczasie zauważyłam u siebie pochwicę. Jednak nie tą typową, tak szeroko opisywaną, tylko legendarną - której charakterystykę znalazłam w starym podręczniku medycznym :) Wiem jak to brzmi i co to znaczy gdy penetracja pochwy w żaden sposób nie jest możliwa. Moja pochwa była w stanie skurczu uniemożliwiającym wsunięcie tam nawet palca (o miesiączkach, w czasie których mdlałam z bólu, nawet nie chce wspominać). Podjęłam terapię i teraz występują skurcze tylko w czasie początkowych pieszczot. W czasie terapii próbowałam przyzwyczaić pochwę: włożyłam natłuszczony najmniejszy tampon poza okresem. Bolało w trakcie i nie byłam w stanie siedzieć. Zasnęłam z nim, po 2 godzinach obudził mnie straszny ból, mięśnie wokół tamponu były zupełnie zaciśnięte i nie mogłam go wyjąć, dopiero dwie godziny kąpieli i przekonywania własnej pochwy zadziałały - puściła. Kolejne próby przekonania, co to penetracja pochwy, która jest możliwa, dawały mi tyle, że tampon wypadał przy kichnięciu, oddawaniu moczu, a piekło tak, że dałam sobie spokój. Teraz, jeśli moja pochwa jest rozluźniona (np.: po orgazmie), próbuję wsunąć tam palce (mieści się jeden) - nie czuję zupełnie nic - żadnej przyjemności ze stymulacji. Po kilku ruchach zaczyna mnie boleć. Kiedy badam jej ścianki, mam wrażenie, że są bardzo ciasne i zdecydowanie nie ma tam więcej miejsca niż na jeden palec i nie rozluźniają się. Czy to normalne? Ginekolog twierdzi, że problemów fizycznych brak. Nie byłam zgwałcona - błona jest. Na myśl jednak, że ktoś miałby mnie posiąść, że miałabym do kogoś tak należeć, że ktoś miałby być we mnie, miałabym poczuć co to jest penetracja pochwy taka prawdziwa, czuję lęk i wstręt (to tak, jakby wam ktoś proponował, że zrobi otwór w brzuchu). Związek jest cudowny, mam też inne doświadczenia seksualne (trochę eksperymentowaliśmy - za wspólną zgodą -
z kobietami, ale również nie miałam ochoty na pieszczoty w tym miejscu). Chciałabym wiedzieć, z czego to wynika, co jest we mnie w środku tak innego i skąd kobiety wpadają na pomysł odbycia stosunku waginalnego, przekonania się co to penetracja tej części ciała, czy pieszczoty pochwy mimo błony są przyjemne? Demi vierge