O tym, że te marzenia mogą jednak boleśnie zderzyć się z rzeczywistością, przekonały
się rzesze dziewczyn, które zamówiły swoje suknie na amerykański odpowiednik polskiej studniówki online. Niestety, nie w każdym przypadku, przysłany produkt zgadzał się z jego opisem czy reklamującym go zdjęciem...
Wybór odpowiedniej sukienki to dla amerykańskich licealistek wielkie wydarzenie i często wiąże się z tygodniowymi poszukiwaniami tej idealnej, w której pokażą się na balu z okazji skończenia liceum. Zachęcone zdjęciami zachwycających kreacji prezentowanych na wysokich, szczupłych i mniej lub bardziej "muśniętych" Photoshopem modelkach, często decydują się na kupno tańszej wersji takich sukienek, przeważnie wyprodukowanej w Chinach.
Z jakim efektem? Bywa, że zamiast czerwonej, połyskującej kryształkami przylegającej do ciała kreacji, w paczce przychodzi bezkształtny wór przypominający muchomora. Zamiast zwiewnej i eterycznej niczym morska piana sukni - firana, której nasze babcie nie zawiesiłyby nawet w oknach w piwnicy.
Zresztą same zobaczcie, bo zdjęcia, którymi "ofiary zakupów w sieci" dzielą się między innymi na Twitterze, mówią same za siebie:
Zaryzykowałybyście kupno sukienki na studniówkę przez internet? A może nie wyobrażacie sobie, żeby płacić za jakikolwiek element garderoby, którego wcześniej nie przymierzyłyście i nie widziałyście "na własne oczy"? Piszcie.
Zobacz też:
"Domowy" trik na podtrzymanie biustu. Bez tego Kim Kardashian nie wyobraża sobie wyjścia na imprezę