Odkryto ślady mega góry lodowej sprzed setek tysięcy lat

Największa zaobserwowana góra lodowa - B-15. Fot. National Science Foundation

Największa zaobserwowana góra lodowa – B-15. Fot. J.Landis/National Science Foundation

Naukowcy z Alfred Wegener Institute, Helmholtz Centre for Polar and Marine Research (AWI), odkryli na dnie morza między Grenlandią a Svalbardem głębokie bruzdy pozostawione przez pływające po morzu góry lodowe. Nie byłoby to niczym niezwykłym, gdyby nie głębokość na jakiej zostały odnalezione, wynosząca aż 1200 m. Wiek tych rys ocenia się na nie więcej niż 800 tysięcy lat. Swoje przypadkowe odkrycie naukowcy opublikowali w Geophysical Research Letters.

Góry lodowe powstają na skutek procesu cielenia lodowców, czyli odłamywania się mniejszych lub większych brył lodu do oceanu. Lodowce szelfowe (czyli lodowce unoszące się na wodzie) produkują największe współcześnie góry lodowe, ponieważ czasem odłamują się od nich całe połacie jęzorów. Największą zaobserwowaną górą lodową była B-15 z marca 2000 roku, mierząca 11 tysięcy km2 powierzchni i setki metrów grubości.

Ponieważ aż 90% objętości gór lodowych skrytych jest w głębinach, ich szorowanie o dno morskie i tworzenie bruzd jest zupełnie normalne, szczególnie w płytszych zbiornikach. „Zależnie od głębości i lokalizacji, te bruzdy mogą przetrwać bardzo długie okresy czasu”, powiedział Jan Erik Arndt, główny autor artykułu. Pięć bruzd odkrytych przez jego zespół na Grzbiecie Hovgaard’a między Grenlandią i Svalbardem, 1200 m poniżej powierzchni morza, jest najgłębiej położonymi z dotychczas zidentyfikowanych w Arktyce. Bruzdy mają 4 km długości, 300 m szerokości i 15 m głębokości.

Odkrycie było zupełnie przypadkowe. Współcześnie, badacze pracują na bardzo precyzyjnym sprzęcie, co umożliwiło dokładne przeanalizowanie danych zabranych już w roku 1990 przez statek badawczy Polarstern w trakcie kartowania Cieśniny Fram. „Kiedy po raz kolejny sprawdziliśmy dane z większą precyzją, dowiedzieliśmy się o bruzdach. Zważając na ich głębokość, szybko okazało się, że znaleźliśmy coś bardzo interesującego”, wspomina Arndt.

Znaczenie tego odkrycia daleko wykracza poza kwestię bicia rekordów. Według autorów, bruzdy powstały w ostatniej Epoce Lodowej – Plejstocenie. Świat wyglądał wówczas inaczej niż dziś, było znacznie chłodniej, a północną półkulę pokrywało kilka potężnych lądolodów, m.in. północną Eurazję (w tym Polskę). Lądolody magazynowały w swoich cielskach ogromne ilości zamarzniętej wody, przez co poziom mórz był o ok. 120 m niższy niż obecnie. Oznacza to, że góra lodowa, która  pozostawiła bruzdy odkryte przez zespół z AWI, musiała sięgać przynajmniej do głębokości 1080 m. Doliczając do tego ok. 10% wysokości wystającej ponad powierzchnię morza okazuje się, że góra ta musiała mieć grubość ok. 1200 m. Dla porównania, to pięciokrotnie więcej niż wysokość Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, a największe współczesne góry lodowe znajdywane w Antarktyce osiągają grubość ok. 700 metrów. „Aby cielić mega góry lodowe, krawędź lądolodu, który pokrywał Ocean Arktyczny, musiała mieć grubość przynajmniej 1200 m”, dodaje Arndt. Jako prawdopodobne miejsce narodzin tak potężnej góry, autorzy artykułu wskazują północną Rosję.

Co więcej, sam fakt istnienia mega-gór wnosi nowe spojrzenie na transport słodkiej wody z Arktyki do Atlantyku w okresie Plejstocenu, wskazując, że znaczna jego część mogła odbywać się właśnie poprzez topnienie gór lodowych. To o tyle ważne zagadnienie, że zmiany dostawy słodkiej wody do Oceanu Atlantyckiego mogą silnie wpływać na cyrkulację oceaniczną i transport ciepła z tropików na północ. W przeszłości takie zmiany prowadziły m.in. do zamykania i uruchomiania ciepłego Prądu Zatokowego, a w konsekwencji do znaczących zmian klimatu Europy.

Źródła:

 

Dodaj komentarz