Haft miejski

„Zimo wypierdalaj”. Za oknem -18, skóra zamarza, rękawiczki się poddają. Ręka w górę, komu z Was nic podobnego nawet przez myśl nie przeszło (na razie wiem tylko, komu przeszło – na Facebooku grupa „zimo wypierdalaj” liczy ponad 14 tysięcy członków). Oczywiście, nie każda myśl musi się zaraz materializować w przestrzeni publicznej. Jeśli celem umieszczania wulgaryzmów na ekranach czy billboardach jest wyłącznie chęć narobienia szumu, czy też wywołania kontrowersji, to trudno coś takiego nazwać wydarzeniem artystycznym. Ale żeby wiedzieć, czy ma się do czynienia ze sztuką, czy ze zwykłym prostactwem, nie wystarczy subiektywne uczucie dysonansu.

Miałam okazję zamienić kilka zdań z paroma osobami, które poczuły się urażone poetyką antyzimowego hasła. To przykre, ale jedyne, na co zwróciły uwagę, to wulgaryzm. Jedyne, co się dla nich liczyło, to fakt, iż promuje się „go” za rządowe pieniądze. W ich oczach jedno przekleństwo (są co najmniej trzy – oprócz napisu „Zimo wypierdalaj” jest jeszcze „Niech żyje Wisła, będzie kogo jebać!” i „ODDAĆ ŁAWKI KURWY!!!”, ale tych dzieł media nie „promowały” więc przeciętny obywatel może tego nie wiedzieć) skreśliło cały projekt jako sztukę.

Mnie też się nie podoba trend promowania sztuki poprzez bluzgi, wolę, gdy się broni oryginalnym konceptem i jakością wykonania. Rzecz w tym, że w projekcie Moniki Drożyńskiej wszystkie te czynniki występują równocześnie. Widziałam zdjęcia, na których artystka uwieczniła miejskie „graffiti”, obejrzałam hafty i uważam, że naprawdę nieźle jej to wyszło. Warto pamiętać, że twórczyni  nie wymyśliła treści napisów, ona tylko utrwaliła to, co w przestrzeni publicznej już było. Najpierw uwieczniła, a potem nadała temu nową formę. Czy wypada urządzać na kogoś nagonkę za dokumentowanie rzeczywistości? No chyba że przez zazdrość, że samemu nie wpadło się na taki oryginalny pomysł. Osobiście zazdroszczę. Pociesza mnie wyłącznie fakt, że nie umiem haftować więc nawet gdybym sama to wymyśliła i tak nic by z tego nie było.  Tym, którzy chcieliby spytać: „No dobrze. A nie dałoby się haftować tylko tych napisów, które nie zawierają przekleństw?” odpowiem pytaniem: „A nie dałoby się publikować w mediach tylko dobrych wiadomości, pomijając milczeniem wojny, morderstwa, katastrofy, kataklizmy i wszelkie chamstwo?” Dałoby się. Z tym że byłoby to świadome cenzurowanie rzeczywistości – rzeczywistości, która nie jest biała.

„W życiu liczy się lans i dobry wygląd”, „Atrakcje dla turystów, eksmisje dla mieszkańców”, „Mieszkam w bloku, nie jestem sam” czy „NASZOŚĆ” to tylko niektóre z uwiecznionych haseł. Pozostałe dzieła można obejrzeć tutaj i tutaj.  Moim ulubionym haftem w stawce jest cudownie wieloznaczne „Dostałeś już kiedyś od dziewczyny?”. Dobrze, że nie wpierdol, bo byłyby już cztery przekleństwa. ;P


Dodaj komentarz

Filed under Kontrowersje

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.