Grzechy główne projekt(ant)ów okładek
Zewnętrzna karta książki jest dziełem sztuki albo sztuką kompromisu. Przyjrzyjmy się kilku koncepcjom okładek, aby zrozumieć, dlaczego grafik płakał, gdy je projektował.
Na pierwszy rzut oka nic specjalnego: na sztywnym kartonie widnieje szeroka, ozdobna ramka otaczająca niewielkie, wykaligrafowane litery – inicjały wydawcy. Gdy jednak dowiadujemy się, że jest to prawdopodobnie najstarsza okładka wydawnicza książki opublikowanej w języku polskim, ten z dzisiejszego punktu widzenia banalny projekt nabiera nowego znaczenia. Za każdą oprawą stoi inna opowieść będąca elementem ogólnej historii projektowania graficznego, zwykle podporządkowanego stylom i prądom obecnym w sztuce. To, co dziś uznalibyśmy za okładkową tandetę, dawniej mogło uchodzić za nowatorską koncepcję – i odwrotnie.
Czy czytelnik odczyta?
Przenieśmy się do roku 1929, gdy w Europie szalał konstruktywizm, a literaturę zdominowała dyscyplina słowa i obrazu głoszona przez awangardę. W tym czasie Władysław Strzemiński zajmował się graficznym opracowaniem zbioru poezji Juliana Przybosia. Tomik "Z ponad" był trzecim – po "Śrubach" w 1924 i "Oburącz" w 1925 – zleceniem od przyjaciela. Po miesiącach pracy i licznych korektach artysta znalazł wreszcie sposób na urealnienie swojej teorii drukarstwa funkcjonalnego, zakładającej między innymi stworzenie układu graficznego odpowiadającego budowie literackiej utworu. Wspominał też o konieczności zrozumienia tekstu w celu zaakcentowania niektórych elementów. (Zbliżony pogląd prezentuje dziś Marcin Wicha. W rozmowie z Patrykiem Mogilnickim w dziele "Książka po okładce" przekonywał: "Uważam, że projektowanie okładki to jeden ze sposobów lektury. Projektant czy projektantka odczytuje książkę, przedstawia swoją interpretację").
Projektując wygląd tomiku "Z ponad", Strzemiński podporządkował grafikę poezji i podkreślił awangardowość obu dziedzin. Anna Jaworska zauważyła, że:
Okładka tomiku powstała na podstawie opracowanego przez malarza nowego rodzaju alfabetu, w estetyce neoplastycyzmu, dlatego też pojawiają się na niej kolory prymarne (ze skali barw chromatycznych): żółty, czerwony i niebieski, skontrastowane z achromatyczną szarością i czernią.
Czy dynamicznie rozrzucone na kartce litery, przybierające różną wielkość i toporne kształty, na pewno są czytelne?
A muszą? Według dość elastycznych reguł projektowania – które grafik najczęściej ustala sam, polegając na swoim doświadczeniu i guście – powinny. W przypadku omawianego zbioru poezji jest to sprawa drugorzędna, a owa nieczytelność świetnie się broni w rewolucyjnym, jak na tamte czasy, projekcie i przede wszystkim wypływa z treści książki. Jednak nie każdy może być Strzemińskim…
Dosłownie
… albo Przemkiem Dębowskim, którego liternicze okładki stały się już klasyką. Grafik projektuje książki dla najważniejszych polskich oficyn, głównie dla własnego wydawnictwa założonego w 2008 roku wraz z Magdą Dębowską i Małgorzatą Szczurek. To właśnie w krakowskim Karakterze ukazały się w ostatnim czasie dwie publikacje poddające refleksji projektowanie okładek: wspomniana już "Książka po okładce. O współczesnym polskim projektowaniu okładek książkowych" Patryka Mogilnickiego oraz "Dosłownie. Liternicze i typograficzne okładki polskich książek 1944-2019" Janusza Górskiego. Pierwsza z nich jest młodszą siostrą facebookowej strony "Kupiłbym tę książkę, gdyby nie okładka", druga stanowi wybór najlepszych realizacji według współzałożyciela wydawnictwa słowo/obraz.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Rozkładówka z książki Janusz Górski "Dosłownie. Liternicze i typograficzne okładki polskich książek 1944–2019", fot. wydawnictwo Karakter
Koncentrując się na udanych projektach okładek, Górski kontrastuje je z tymi mniej trafionymi. Krytykuje między innymi pomysł obrócenia liter z pozycji horyzontalnej na wertykalną, co sprawia, że tekst staje się nieczytelny:
Obrócenie tytulariów o kąt prosty na obwolucie książki Kazimierza Dziewanowskiego z 1981 roku »Zapowiada się ostra zima« spowodowało, że nie można ich przeczytać (dodatkową trudność stanowi odwrócenie kolorów – tradycyjne narzędzia nie pozwalają na pisanie kaligraficznych liter kolorem białym). Łatwo się przekonać, że projektant, wybitny ilustrator Andrzej Strumiłło, popełnił błąd – stawiane drżącą ręką litery stają się czytelne, gdy obrócimy całą książkę o dziewięćdziesiąt stopni w prawo.
Z drugiej strony, rozwiązanie to umożliwia powiększenie liter i zapobiega nagminnemu współcześnie – i zwykle nieuzasadnionemu – dzieleniu wyrazów na okładce.
Przeglądając monografię Górskiego, estetyczny niesmak wywołują niektóre projekty Jana Bokiewicza. Chociażby nabazgrane akwarelą, częściowo rozmazane litery tworzące tytuł powieści Bogdana Madeja "Maść na szczury" – wydaje się, że czarny tusz brudzi palce, a czerwony akcent na literze "A" to przypadkowa plama. Okładka "zdobi" wydanie Czytelnika z 1983 roku. Natomiast jej kolejna wersja z roku 1988 (również opracowana przez Bokiewicza), czyli drukowane białe litery na czerwonym prostokącie, imituje naklejkę na medykamencie lub trutce na gryzonie.
Pamiętam recenzję tej pierwszej okładki, że to straszne, jak można, takie wymięte, aż rzygać się chce. Napisał ją jakiś facet do »Ex Librisu«, dodatku do »Życia Warszawy«. Mam ten wycinek do dziś, to bardzo śmieszne. A Madej, autor książki, był zadowolony
– wyjawił grafik w rozmowie z Januszem Górskim.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Opowiadania", autor: Marek Hłasko, wyd. Czytelnik; "Maść na szczury", autor: Bogdan Madej, wyd. Czytelnik; "Zapowiada się ostra zima", autor: Kazimierz Dziewanowski, wyd. Iskry, fot. materiały prasowe wydawnictwa
Brzydota tej okładki wydaje się nieprzypadkowa – w końcu powieść Madeja to dramatyczne i absurdalne losy bohaterów peerelowskich filmów przedstawione przez autora w sposób groteskowy i ponury. Ze względu na cenzurę "Maść na szczury" została wydana pierwotnie w Paryżu w 1977 roku, a podobne perturbacje przeszły utwory Marka Hłaski, do których w latach 80. Bokiewicz również stworzył oprawę wizualną – nie mniej kontrowersyjną. Jak sam projektant przyznał, te okładki:
Prowokowały brzydotą, ale przecież Hłasko pisał o niewydarzonym świecie. Tamto wydanie pism Hłaski było dużym sukcesem edytorskim… Wcześniej były zakazane. [...] Z tego nędznego kartonu po niedługim czasie robiła się szmata. Chodziło mi właśnie o taką zgrzebność.
Czytelników spragnionych zakazanej lektury ta celowa brzydota nie odstraszyła. Jednak dziś podobna koncepcja raczej by się nie przyjęła.
Zawsze w cenie
Najważniejsze funkcje zewnętrznej karty książki? Po pierwsze chronić. Po drugie sprzedać. Janusz Górski w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przekonywał: "Często brzydkie projekty są rozsądnym wyborem z punktu widzenia wydawcy. Dobrze zaprojektowana okładka nie zawsze sprzedaje książkę, często wręcz przeciwnie, kieruje do czytelnika sygnał: to jest książka trudna, jej lektura wymaga większego wysiłku niż ta, którą chciałbyś kupić". A co się lepiej sprzeda od porywającej powieści lub fascynującej biografii literackiej? Filmowa adaptacja.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Fotosy filmowe na okładkach książek: "Król", autor: Szczepan Twardoch, Wyd. Literackie; "Jeszcze dzień życia", autor: Ryszard Kapuściński; "Beksińscy. Portret podwójny", autorka: Magdalena Grzebałkowska, wyd. Znak, fot. materiały prasowe wydawnictwa
O ile okładek książek (zazwyczaj drugich i kolejnych edycji) z fotosami z planu filmowego jest mnóstwo, o tyle plakaty filmowe ukazujące ekranizowane dzieło (chociażby poprzez umieszczenie gdzieś na plakacie okładki utworu literackiego) praktycznie nie istnieją. Pod względem estetycznym takie obwoluty nie są ani zbyt urodziwe, ani też koszmarne, jednak bezspornie irytują czytelników, którzy postrzegają je jako marketingowy gadżet, w dodatku mało oryginalny. Służebny status literatury wobec kina pozostawia pewien niesmak, nawet jeśli nakręcony na podstawie książki serial (np. "Król" na podstawie bestsellerowej powieści Szczepana Twardocha) czy film (choć "Ostatnia rodzina" Jana P. Matuszyńskiego oficjalnie nie jest nazywana adaptacją biografii Beksińskich pióra Magdaleny Grzebałkowskiej, zdobi okładkę wznowienia z 2016 roku) nie budzą zastrzeżeń jako filmowy obraz.
Jest jeszcze coś, co sprzeda się zawsze – nagość. Niestety niektóre projekty okładek książkowych powielają tę zasadę, a i pewnie nikogo nie zdziwi, że nagie są przede wszystkim kobiety (nie licząc nagich męskich torsów, głównie na oprawach poradników i tanich romansideł). Takie uprzedmiotowienie jednej płci powszechne było zwłaszcza w PRL-u i wbrew pozorom nie dotyczyło kiepskiej literatury, lecz klasyki. Jeśli można przyjąć, że rysunek Edwarda Manteuffla i Antoniego Wajwóda zapowiadający zbiór polskich fraszek (dostojny mężczyzna ściska obnażoną pierś damy; wyd. 1958) oraz grafika Janusza Stannego wprowadzająca do prozy Janusza Głowackiego (korpulentna kobieta w "uwodzicielskiej" pozie, odziana jedynie w pończochy i szpilki; wyd. 1980) są kiepskim żartem, to już projekt Waldemara Świerzego do powieści Italo Calvino "Jeśli zimową nocą podróżny" (nagie kobiece ciało bez głowy częściowo pokryte matematycznymi równaniami; wyd. 1989) nie śmieszy i jest nieadekwatny do znakomitej treści.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Święto trąbek", autorka: Marta Masada, wyd. W.A.B.; "Skrzek. Coraz trudniej kochać", autor: Janusz Głowacki; "Jeśli zimową nocą podróżny", autor: Italo Calvino, wyd. W.A.B., fot. materiały prasowe wydawnictwa
Czy współcześnie projektanci i wydawcy decydują się na tak ryzykowne koncepcje? Oczywiście! Wystarczy spojrzeć na "Święto trąbek" Marty Masady wydane przez W.A.B. w 2016 roku. W opisie czytamy, że to "powieść opisująca kondycję współczesnej kobiety, pokazująca nową perspektywę w relacjach polsko-żydowskich, łamiąca stereotypy" (okładka raczej je powiela). Gdy jednak poszukamy głębiej, znajdziemy informację, że ta budząca estetyczny niepokój grafika (kościotrup zachłannie obejmujący nagą kobietę) jest wynikiem współpracy autorki z izraelskim kolektywem Ghostown Crew i inspiracji pracami artystów graffiti z Hajfy, Broken Fingaz. To wiele wyjaśnia, jednak niekoniecznie rozgrzesza z mało zachęcającego i niezrozumiałego komunikatu.
Co za dużo, to nieładnie
Jedną z funkcji okładek jest również perswazja, a psycholodzy zapewniają, że kontakt wzrokowy przyspiesza ten proces. Czy dlatego na oprawach książkowych tak często pojawiają się twarze, a nawet same oczy? W tomie "1000 polskich okładek" Aleksandra i Daniel Mizielińscy zaprezentowali prace polskich grafików z XX wieku i choć ich wybór podyktowany był z pewnością osobistymi upodobaniami, nie można zlekceważyć dominującego motywu – zwykle są to pojedyncze (rzadziej zmultiplikowane) gałki oczne, celowo zmodyfikowane, wzbudzające lęk lub obrzydzenie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Morfina", autor: Szczepan Twardoch, wyd. Literackie; "DJ Adamus Historia złego chłopca", autor: Adam Jaworski, Piotr Witwicki, wyd. Edipresse; "Rok królika", autorka: Joanna Bator, wyd. Znak, fot. materiały prasowe wydawnictwa
W ostatnich dwóch dekadach już nie tyle same świdrujące spojrzenia z zewnętrznych kart książek hipnotyzowały czytelnika, ile zdeformowane twarze. Sądząc po tytule powieści Szczepana Twardocha "Morfina", możemy domyślać się zasadności rozmnożenia ust bohatera okładki (co nie znaczy, że rezultat jest zadowalający). O wiele więcej emocji wywołuje zmasakrowana część twarzy DJ Adamusa widniejąca na jego biografii napisanej przez Adama Jaworskiego i Piotra Witwickiego – to nie tylko budzący wstręt zabieg, lecz także łopatologiczna próba przełożenia podtytułu opowieści ("Historia złego chłopca") na język wizualny. Nie mniej dziwny wydaje się fotomontaż prezentujący "Rok królika" Joanny Bator (kobieta z głową różowego królika; 2016), jednak skoro okładka miała odzwierciedlić połączenie erotyku, horroru i kiczu, to się w pełni udało.
Chociaż twórcy okładek posiadają względną wolność – ograniczoną oczekiwaniami wydawcy, autora książki, czytelnika oraz budżetem i czasem – w projektowaniu graficznym istnieje kilka ogólnych zasad kompozycji. Gavin Ambrose i Paul Harris w publikacji "Layout. Zasady/kompozycja/zastosowanie" obok hierarchii, kontrastu czy równowagi wymieniają jedność, czyli taki sposób łączenia poszczególnych elementów, aby powstała jednorodna całość, a nie suma składników. Jak więc bezpiecznie wprowadzić kolaż na okładkę?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Narzeczone Chopina", autorka: Magda Knedler, wyd. Mando; "Sztukamięs ze szlachtuza. Nieopowiedziana historia mięsa", autorka: Magdalena Kasprzyk-Chevriaux, wyd. Czarne, fot. materiały prasowe wydawnictwa
Raczej nie tak, jak zrobiła to Beata Śliwińska "Barrakuz" z "Narzeczonymi Chopina" Magdy Knedler. Co prawda żywiołem artystki jest collage art, który świetnie sprawdza się na plakatach czy ilustracjach, jednak głowa kompozytora z sercem zamiast twarzy, wypełnionym kilkoma fragmentami kobiecych portretów, nie wygląda zbyt reprezentacyjnie na okładce dzieła literackiego. Problem stanowi także nadmiar pomysłów (choć obiecujących) Aleksandry Nałęcz-Jaweckiej z to/studio, zdobiących książkę "Sztukamięs ze szlachtuza" Magdaleny Kasprzyk-Chevriaux. Kompozycja wygląda jak cztery niezależne projekty w jednym – może lepiej byłoby zdecydować się na pojedynczą grafikę lub wydać dzieło z czterema różnymi wersjami okładki?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Poezje zebrane", autor: Bolesław Leśmian, wyd. Algo Sp. z o.o.; "Apokalipso", autor: Max Cegielski, fot. materiały prasowe wydawnictwa
Istny chaos panuje na rysunku do "Apokalipso" Maxa Cegielskiego, a to bogactwo elementów jest męczące dla oka. Dobrze chociaż, że ograniczono paletę barw do kontrastowej czerwieni i żółcienia (obok bazowych czerni i bieli), w przeciwieństwie do jaskrawej pomarańczy, fioletu i zieleni (trawiastej i limonkowej) na okładce "Poezji Leśmiana" (wyd. Algo, 2000). Mamy tutaj typograficzno-ilustracyjny miszmasz: nie dość, że zastosowano różne kroje pisma, to jeszcze zaburzono proporcje – większą część kartki zajmuje utwór poety przytoczony w całości.
Nic dwa razy… a jednak!
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Wampir z M3", autor: Andrzej Pilipiuk, wyd. Fabryka Słów; "Tajny agent", autor: Joseph Conrad, wyd. MG; "Kosmitka", autorka: Manuela Gretkowska, wyd. Świat Książki, fot. materiały prasowe wydawnictwa
Janusz Górski w jednym z wywiadów mówił, że wydawcy łatwiej sprzedać książkę z brzydką okładką, ponieważ spore grono czytelników (w tym projektantów) wyrosło w źle zaprojektowanym kraju, a co za tym idzie – na dalekich od doskonałości projektach książek. Zalew ilustracyjnego kiczu dotknął Polskę szczególnie w okresie ustrojowej i gospodarczej transformacji. Niektóre współczesne okładki zdają się powielać złe wzorce lub je trawestować. Zdarzają się więc perełki, które są tak straszne, że aż śmieszne.
Czyżby od wymuszonej oryginalności gorszy byłby tylko jej brak? Czarne napisy, jasna kartka, odciśnięty czerwony okrąg po kieliszku do wina… prosty i świetny zamysł. Problem w tym, że tak wyglądają okładki dwóch różnych książek: "Wszystkich kronik wina" Marka Bieńczyka (Wielka Litera, 2018) oraz "Domu w butelce" Agnieszki Jucewicz i Magdaleny Kicińskiej (Agora, 2021). Ta zbieżność to przypadek, świadomy cytat, a może dwie niezależne realizacje dość oczywistego skojarzenia?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek: "Wszystkie kroniki wina", autor: Marek Bieńczyk, wyd. Wielka Litera; "Dom w butelce. Rozmowy z Dorosłymi Dziećmi Alkoholików", autorzy: Agnieszka Jucewicz, Magdalena Kicińska, wyd. Agora, fot. materiały prasowe wydawnictwa
Te i inne zestawienia podobnych do siebie projektów można znaleźć na fanpejdżu "Kupiłbym tę książkę, gdyby nie okładka" prowadzonym przez Patryka Mogilnickiego w 2013 roku (ładne projekty można obejrzeć na siostrzanych profilach facebookowych i instagramowych autora). Ilustrator wraz z czytelnikami śledzą okładkowe trendy i koszmarki, wytykają błędy, komentują. Przede wszystkim jednak dyskutują, bo "brzydota" jest pojęciem względnym (i zapewne znajdą się odbiorcy, którzy powyżej omówione przykłady uznają za udane realizacje). Nie ma więc jednej recepty na dobrze zaprojektowaną okładkę. Poza tym to przecież na błędach uczymy się najwięcej.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]