niedziela, 18 marca 2018

Wewelsburg - nazistowski Watykan, cz. III - SS-Brigadeführer Weisthor

Pisząc o zamku Wewelsburg nie można zapomnieć o wspomnianej już wcześniej ważnej (o ile nie najważniejszej w kontekście "Watykanu SS") postaci jaką był Karl Maria Wiligut, znany również pod przydomkiem Weisthor. Poświęciłem mu jak do tej pory zaledwie niewielki fragment w II części serii "Wewelsburg - nazistowski Watykan" jednak to zdecydowanie za mało gdyż to jaki w rzeczywistości wywierał wpływ na kształtowanie się nowej religii w pierwszych latach trwania III Rzeszy było wręcz nieprawdopodobne, a liczył się z nim nawet sam Heinrich Himmler. Dalsza część poświęcona będzie właśnie tajemniczej postaci Wiliguta gdzie przedstawię jego karierę w SS, projekty jakimi się zajmował w ramach jego pracy na rzecz ówczesnych Niemiec, a także opiszę to czym zajmował się przed jak i tuż po zakończeniu współpracy z Reichsführerem-SS. Ciekawostką jaką zostawię sobie na sam koniec będzie przedstawienie życiorysu (dodatek nr 2 jaki znajduje się na końcu tekstu) napisanego przez samego Wiliguta, w którym odnosił się do mistycznej przeszłości rodu, z którego miał się wywodzić. Chciałbym podkreślić, że życiorys ten powstał dopiero w 1937 kiedy w najbliższym otoczeniu Himmlera zaczęły pojawiać się pierwsze plotki na temat jego pobytu w zakładzie psychiatrycznym. Przenieśmy się jednak najpierw do XIX wiecznej Austrii...

Karl Maria Wiligut alias Weisthor w mundurze SS, 1936 rok. (archiwum autora)

Karl Maria Wiligut urodził się 10 grudnia 1866 roku w Wiedniu, wywodził się z rzymsko-katolickiej rodziny związanej przynajmniej od dwóch pokoleń z wojskiem (jego ojciec jak i dziadek byli oficerami w Austriackiej armii) dlatego też jego los jako najstarszego syna był jakoby przesądzony. Już w wieku 14 lat rozpoczął naukę w Cesarskiej Szkole Podchorążych ulokowanej w podwiedeńskim Breitensee, a gdy tylko osiągnął pełnoletniość co miało miejsce w 1884 roku został wcielony do nowo utworzonego 99 Pułku Piechoty Austro Węgier, który stacjonował m.in. w Sarajewie. W okresie od 1888 do 1903 awansował dwukrotnie (do stopnia podporucznika, a następnie porucznika) oraz przenoszony był kolejno do 88 i 47 Pułku Piechoty. Kluczowym rokiem w jego życiu jeśli chodzi o kontakty z tajnymi stowarzyszeniami okazał się być 1889 kiedy został członkiem niemieckiej, quasi-masońskiej loży Schlaraffia. Co ciekawe loża Schlaraffia miała być stowarzyszeniem ludzi posiadających podobne poglądy na życie charakteryzujące się pielęgnowaniem humoru jak i sztuki w życiu codziennym, a tym co miało ich ostatecznie spajać była przyjaźń. Interesująca jest również etymologia nazwy stowarzyszenia odnosząca się do średniowiecznego terminu Schlaraffenland znanego w Polsce pod nazwą Kukania, a będącego bajeczną krainą wiecznej szczęśliwości. Początek życiorysu "Rasputina Himmlera" jak można nazwać Wiliguta wydaje się wręcz nieprawdopodobny w kontekście jego przyszłych zainteresowań jak i dokonań, które zaczęły kształtować się w 1900 roku. To właśnie w owym okresie podczas pełnionej służby wojskowej na terenie czeskiego miasta Znojmo gdzie rzekomo miał okazję wielokrotnie oglądać intrygujący go megalityczny menhir znany pod nazwą "Rabenstein". Menhir ten był przedmiotem wielu najdawniejszych legend wywodzących się z tej części Czech, które znów jak sam twierdził skłoniły go do sięgnięcia po ariozoficzne publikacje Guido von Lista (szerzej na jego temat można przeczytać m.in. w pierwszej części cyklu "Wewelsburg - nazistowski Watykan"), które początkowo zainspirowały Wiliguta do spróbowania swych sił w tworzeniu ariozoficznej poezji, a następnie do napisania jego pierwszej publikacji noszącej tytuł "Seyfrieds Runen" w 1903 roku (wydana w 1904 przez wiedeńskie wydawnictwo Friedricha Schalka) będącej zbiorem poematów na temat menhiru ze Znojma oraz ariozofii.
 
Publikacja "Seyfrieds Runen" z 1903 roku będąca pierwszą książką Karla Marii Wiliguta. (źródło: eurobuch.ch)

Należy tutaj podkreślić, że Wiligut w owym okresie łączył swoje okultystyczne zainteresowania z pełnieniem służby wojskowej co nie było niczym dziwnym gdyż początek XX wieku charakteryzował się wręcz wysypem wszelakich tajemnych stowarzyszeń w całej Europie, do których należeli co znamienitsi przedstawiciele społeczeństw, w których one funkcjonowały. Będąc młodym oficerem zawiera w 1907 roku związek małżeński z  Malwiną Leuts von Treuenringen, a rok później wydaje swoje kolejne działo jakim było "Neun Gebote Gots" (niewielki fragment książki wraz z tłumaczeniem zamieszczam na końcu tekstu jako dodatek nr 1). Daje w nim upust swoim wyobrażeniom mówiącym w nim o sobie jako spadkobiercy starożytnej tradycji Irminizmu - nurtu ariozofii jaki miał wywodzić się od germańskiego bóstwa Irmina wpisanego jakoby w symbol drzewa życia znanego pod nazwą Irminsul (określanego również jako "wielki filar, który wspiera wszystkich"). Symbol ten był wykorzystywany później jako logo organizacji Ahnenerbe, a także miał znajdować się na ołtarzu podczas uroczystości zaślubin oraz chrztu w "religijnym rycie SS" jaki został opracowany przez Wiliguta w przyszłości (więcej na ten temat w drugiej części cyklu "Wewelsburg - nazistowski Watykan"). W tym okresie zaczął również twierdzić, że cała sekretna wiedza jaką posiada została mu przekazana na mocy rodowej tradycji, która polegać miała na przetransferowaniu tajemnej wiedzy każdemu pierworodnemu synowi za pośrednictwem ojca. Nie pozostało to bez wpływu na wydarzenia z 1908 roku będące następstwem śmierci jego nowo narodzonego syna - to właśnie wtedy doznaje olbrzymiego wstrząsu wywołującego trwałe zmiany w psychice. Wstrząs spowodowany był oczywiście tym, że nie mógł przekazać całej posiadanej wiedzy swojemu pierworodnemu potomkowi co znów zaowocowało tym, że stopniowo zaczął oddalać się od swej żony. Aby wypełnić pustkę po utraconym synu każdą chwilę życia wypełnia okultyzmem, wstępuję również do założonego przez wspomnianego w pierwszej części cyklu Jörga Lanza von Liebenfelsa zakonu Ordo Novi Templi. Wieloletnim towarzyszem Liebenfelsa był związany z O.N.T. Theodor Czepl, z którym to Wiligut znajduje wspólny język co znów owocuje zacieśnieniem relacji pomiędzy nimi. Nieprzerwanie przez 1908 rok odbiera rzekome przekazy jakie miał otrzymywać od swoich przodków związane z mistyczną wiedzą najstarszego germańskiego plemienia Asa-Uana. Zawierać miały one informacje o pochodzeniu germanów, których początki miały sięgać 228 tysięcy lat przed naszą erą, a wywodzić mieli się od samych Atlantydów. Dowodził również, że Biblia powstała znacznie wcześniej, był zdania, że wydarzenia opisywane w Nowym Testamencie miały się rzeczywiście wydarzyć na terenie przyszłych Niemiec, a nie w Palestynie. Interesującym faktem pozostaje również to, że według Wiliguta Chrystus miał w rzeczywistości nazywać się Krist i był wcieleniem Boga, który stworzył wspomniany już Irminizm. Jak łatwo się domyślić jego ród miał być jego bezpośrednim spadkobiercą...
 
Zaprojektowany w barokowym stylu po 1933 roku przez nieznanego autora herb rodu Karla Marii Wiliguta, na uwagę zwraca widoczna na nim runa. (źródło: Igor Witkowski "Wewelsburg: Zamek Świętego Graala SS")

Ze względu na wybuch I wojny Światowej w 1914 działalność na polu okultystycznym Karla Marii Wiliguta została tymczasowo wstrzymana, a już w październiku tego roku został oficerem w sztabie 30 Pułku Piechoty. Wraz z armią Austro-Węgierska brał udział w wyczerpującej kampanii przeciwko carskiej Rosji na terenie Karpat gdzie wykazał się bardzo dużym zaangażowaniem i męstwem co zaowocowało awansowaniem go do stopnia podpułkownika i odesłania do austriackiego miasta Graz gdzie zajmował się m.in. przeorganizowaniem 14 i 49 Pułku Piechoty. Co może wydawać się dość nieprawdopodobne ze względu na jego przedwojenną działalność, a także stan umysłu to fakt, że cały okres działań wojennych był dla niego bardzo dużym pasmem sukcesów. Od lipca 1915 roku dowodził wojskami na froncie włoskim gdzie dał się poznać jako bardzo dobry strateg co znów doprowadziło do kolejnego awansu w 1917 roku kiedy to otrzymał stopień pułkownika. Z teatru działań przeciwko armii włoskiej, który znajdował się w południowym Tyrolu został przesunięty dopiero w maju 1918, polecono mu wówczas objęcie dowodzenia nad obozem dla powracających z frontu żołnierzy ulokowanym w znajdującym się nieopodal Lwowa mieście Żółkiew. Wraz z zakończeniem I Wojny Światowej oraz rozpadem cesarstwa Austro-Węgierskiego dla którego konflikt ten okazał się przegrany podobnie jak wielu jego towarzyszy broni nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, poczucie to umocniło się w styczniu 1919 roku kiedy ostatecznie został zwolniony ze służby. Przeniósł się wtedy wraz ze swoją rodziną do Salzburga i utwierdził w przekonaniu, że świat potrzebuje kolejnego, niemiecko języcznego imperium, które sprosta intrygującym siłą masonów, żydów oraz Watykanu. Zimą na przełomie 1920 i 1921 udaje mu się odnaleźć Teodora Czepla,  który w domu Wiliguta spędza aż siedem tygodni. Czas ten mieli spędzać na zgłębianiu tradycji ariozoficznej skupionej wokół zakonu Ordo Novi Templi przewodzonej obecnie przez Czepla, który to po zakończeniu wizyty miał napisać raport gdzie przedstawił przyszłego "maga SS" jako "człowieka związanego z wojskiem, który ujawnił się jako nosiciel tajnej linii niemieckich królów". Ze względu na pogarszającą się sytuację materialną oraz coraz częstsze obwinianie swej żony za wszystkie niepowodzenia w domu Wiligutów dochodzi do aktów przemocy domowej inicjowanych przez głowę rodziny. Należy również nadmienić, że małżonka Karla nie pochwalała jego poświęcenia się okultyzmowi, a czarę jej goryczy przelały ciągłe i jawne roszczenia męża do objęcia austriackiego tronu. W 1924 roku dochodzi również do tragedii, która w bezpośredni sposób doprowadziła do zamknięcie go w zakładzie psychiatrycznym, mowa tutaj o próbie zabójstwa jego żony Malwiny. Zdesperowana kobieta przedstawiła sprawę salzburskiej policji, która 29 listopada aresztowała przebywającego ze swoimi znajomymi w kawiarni Wiliguta. Miejscem jego odosobnienia od społeczeństwa stał się na następne trzy lata ośrodek dla umysłowo chorych  "Salzburger Heilanstalt für Gemüts und Nervenkranke", zdiagnozowano u niego ekscentryzm, schizofrenię oraz megalomanię.

Rycina przedstawiająca ośrodek dla umysłowo chorych Salzburger Heilanstalt für Gemüts und Nervenkranke, w którym pomiędzy 1924, a 1927 został zamknięty Karl Maria Wiligut. (archiwum autora)

Nieznane są jego relacje z córkami - Gertrudą i Lottą - jednak można uznać, że były znacznie lepsze od tych jakie miał z żoną ponieważ to właśnie dzięki ich zabiegom u najwyższych władz państwowych udaje mu się opuścić zakład psychiatryczny w 1927 roku. Przez kolejne pięć lat próbuje naprawić relacje z żoną, którą ostatecznie opuszcza w 1932 po czym przenosi się Niemiec gdzie osiada na przedmieściach Monachium. W związku z koniecznością odnalezienia się w nowym miejscu zamieszkania odnawia kontakty ze swoimi dawnymi towarzyszami broni, a także ludźmi związanymi z Ordo Novi Templi takimi jak Ernst Rüdiger, Friedrich Teltscher czy Werner von Bülow, z którymi prowadzi szeroko zakrojoną korespondencję. Największą pomoc jak się miało okazać uzyskał jednak od Richarda Andersa, to właśnie dzięki jego zabiegom we wrześniu 1933 po zakończonej konferencji "Nordische Gesellschaft" (Towarzystwo Nordyckie - organizacja prowadzona w owym okresie przez Alfreda Rosenberga mająca na celu wzmacnianie więzi pomiędzy krajami germańsko-nordyckimi) zostaje przedstawiony Heinrichowi Himmlerowi, który zafascynowany osobą Wiliguta przyjmuje go jeszcze w tym samym miesiącu do SS pod pseudonimem Karl Maria Weisthor. Obejmuje również stanowisko kierownika w stworzonym specjalnie dla niego departamencie Historii Wczesnej i Prehistorii będącym częścią struktur Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS pozostającego pod zarządzaniem Waltera Darré - argentyńskiego emigranta pochodzenia niemieckiego. Koniecznym jest tutaj nadmienienie, że Darré podobnie jak Wiligut zajmował się koncepcją tworzenia herbów rodowych jednak obejmowały one jego koncepcję arystokracji ziemiańskiej (w ramach ideologii Blut und Boden jaka miała wywodzić się z przyszłych osadników mających zasiedlać ziemie na wschodzie. Wiązało się to z realizacją planu kolonizacji związanego z doktryną Drang Nach Osten, która w największym skrócie oznaczała sprowadzenie do roli niewolników mieszkających tam ludzi (głównie Polaków) jednak jest to dość rozległy temat, który zasługuje na osobny tekst co zamierzam zrobić w przyszłości.

 
Znajdujący się w zbiorach muzeum zamku Wewelsburg autorski projekt Waltera Darré będący pierwszym, wykonanym ze srebra herbem w koncepcji arystokracji ziemiańskiej dla jego rodu. Zawiera on ciekawą symbolikę w postaci znajdującej się w jego centralnej części runy okolonej przez zjadającego własny ogon węża zwanego Uroborosem będącego symbolem nieskończonego cyklu. (fot. Jakub Pomezański)

Wróćmy jednak do przedstawienia dalszego życiorysu Wiliguta alias Weisthora, który na zaproponowanym stanowisku nie zabawił zbyt długo bo już wiosną 1935 roku został przeniesiony do Berlina aby zostać członkiem osobistego sztabu Reichsführer SS. Ten bardzo szybki awans wiązał się prawdopodobnie z tym, że fascynacja Himmlera jego osobą trwała nieprzerwania od pamiętnego pierwszego spotkania z 1933 roku, a opowieści o mistycznej wiedzy rzekomo przekazanej Wiligutowi przez jego przodków cały czas rozpalały jego wyobraźnię o zamierzchłej historii pradawnych Germanów jak i pozwoliły na snucie planów o malującej się w kolorowych barwach przyszłości. Sądząc również po tym, że obydwaj byli członkami tej samej ariozoficznej organizacji-zakonu Ordo Novi Templi  to zapewne tematów do prowadzenia dyskusji również im nie brakowało. Ich relacja miała również specyficzny charakter ponieważ Himmler będąc oddanym wyznawcą już opisywanej w tym tekście religii irministycznej, której bezpośrednim spadkobiercą według Wiliguta miał być jego ród stawiało to niejako przywódcę SS w roli ucznia zgłębiającego tajemną wiedzę przodków jaka nie była przeznaczona dla każdego śmiertelnika co również pozwalało mu na poczucie bycia wyróżnionym czy też namaszczonym do pełnienia tak istotnej roli w ówczesnych Niemczech. Nie można mieć pewności na ile silna była pozycja Weisthora aby móc wpływać na Himmlera jednak wiadomo, że to właśnie dzięki jego sugestią na zamek mający być w przyszłości "nazistowskim Watykanem" Reichsführer wybrał właśnie Wewelsburg. Wiązało się to z kilkoma czynnikami - zacznijmy może od tego najmniej istotnego choć nadal ważnego dla sprawy jakim był unikatowy kształt zamku stanowiący trójkąt. Jak wiadomo według powstałych w planów miał on być zakończeniem grotu Włóczni Przeznaczenia, którą sam zamek wraz z przylegającymi do niego budowlami miał tworzyć w formie konstrukcji widzianej z lotu ptaka. Nie bez znaczenia pozostawała również średniowieczna historia zamku jako miejsca wykonywania egzekucji na ludziach pałających się sztukami uznanymi za nieczyste czy też adeptami pogańskich kultów. Z perspektywy Wiliguta byli to wyznawcy Irminizmu, którzy jako męczennicy zginęli z rąk chrześcijańskich kłamców nie pozwalających na odrodzenie się jedynej, słusznej wiary. Samo przejęcie zamku miało również znaczenie symboliczne i pokazywało zwycięstwo pradawnej wiary nad Chrześcijaństwem. Co ciekawe do dzisiejszego dnia w zamku Wewelsburg zachowały się pokazywane turystom lochy gdzie przetrzymywani byli wspomniani "męczennicy", a także udostępnione dla zwiedzających miejsce prób mających udowodnić, że oskarżeni mieli związek z nieczystymi mocami.
 
 Znajdująca się w zamku Wewelsburg sala prób wraz z widocznym w niej wejściem do lochów. (fot. Jakub Pomezański)
 
Największe znaczenie miało jednak ulokowanie zamku w pobliżu Lasu Teutoburskiego, a także skalnego kompleksu Externstein mającego być miejscem świętym dla dawnych germanów. Wiązało się to jak łatwo się domyślić z Irminizmem, a dokładniej samym świętym Irminsulem, który miał rosnąć we wspomnianym lesie. Pozwolę sobie w tym momencie nie drążyć dalej tego tematu ponieważ będzie on związany z jedną z kolejnych części cyklu jakie powstaną w przyszłości. Kończąc już wątek zamku Wewelsburg koniecznym stwierdzenia jest fakt bardzo dużego zaangażowania Wiliguta nie tylko w wytypowanie odpowiedniego miejsca ale również w jego przebudowę na potrzeby SS. Można powiedzieć, że pełnił on funkcję eksperta od spraw mistycyzmu przy głównym architekcie - Hermannie Bartlesie. To właśnie dzięki jego ustaleniom w architekturze zamku występują odniesienia do liczby 12, obecne są również symbole mistyczne czy też najważniejszym punktem zamku stała się północna wieża. Miał również bardzo duży wpływ na symbolikę obecną w otaczających zamek budynkach jaka zachowała się do dzisiejszego dnia, jednak podobnie jak przyczynek do wyboru zamku Wewelsburg temat ten pozostawiam również do opisania w IV części serii "Wewelsburg - nazistowski Watykan".
 
Himmler podczas wizyty w zamku Wewelsburg sfotografowany wraz z głównym architektem Hermannem Bartelsem (z lewej) oraz pochodzącym z Bochum przedsiębiorcą budowlanym Fritzem Scherpeltzem (w środku). (archiwum Jakuba Pomezańskiego)

Poza pracami nad przystosowaniem zamku na potrzeby SS, Wiligut zajmował się również prowadzeniem prac archeologicznych, których celem było poszukiwanie śladów po religii Irministycznej (m.in. we wspomnianym Externstein oraz w znajdującym się nieopodal Baden-Baden Murg). Pracował także nad sformowaniem nowych obrzędów w "rycie SS" takich jak chrzest czy też małżeństwo, które opisywałem w II części cyklu. Ważnym z punktu widzenia nowej religii było również jego zajęcie tworzenie herbów rodowych dla członków SS opartych o symbolikę średniowieczną ubogaconą o elementy współczesne oraz runy, a także zaprojektowanie jednego z najbardziej charakterystycznych symboli Schutzstaffel jakimi były SS Totenkopfring czyli słynny sygnet z trupią główką nad którym prace zakończył już w 1933 roku. W strukturach Schutzstaffel występował również jako ekspert od starogermańskich run, zajmował się ich interpretacją, a także tworzeniem alfabetu runicznego jednak robił to tylko i wyłącznie w oparciu o własne teorie bez brania pod uwagę prac swoich poprzedników (za wyjątkiem Guido von Lista, na którym po części się opierał). Ze względu na bardzo dobre relacje z Himmlerem, a także zaangażowanie jakim się wykazywał zaledwie po 3 latach od wstąpienia w szeregi SS otrzymał awans do generalskiego stopnie SS-Brigadeführera, a już w 1937 odbył się pierwszy chrzest w irministycznym rycie SS kiedy to poddany obrządkowi został syn Karla Wolffa. Paradoksalnie z nie do końca poznanych przyczyn to właśnie Wolff stał się sprawcą jednego z największych nieszczęść Wiliguta jakim było wyrzucenie go z SS, a do którego doszło 28 sierpnia 1939 roku. Ze względu na konflikt w jaki Weisthor popadł z Wolffem ten drugi pozostając zainteresowany jego nie do końca jasną i znaną w szeregach SS przeszłością dotarł do zamieszkującej w Austrii Pani Wiligut, która opowiedziała mu o jego zachowaniu, a także pobycie w zakładzie psychiatrycznym. Uradowany Wolff jak można się domyślić złożył Himmlerowi raport z wyjazdu do Austrii, a nowe fakty, które właśnie dotarły do Reichsführera nie postawiły Wiliguta w zbyt dobrym świetle. Jego hospitalizacja w zakładzie zamkniętym była niedopuszczalne dlatego też po kilku miesiącach Himmler zdecydował o wydaleniu go z szeregów SS - tak poważne i nie licujące z rzekomą powagą organizacji zdarzenie nie mogło mieć miejsca w szeregach ludzi uznawanych za doskonałych Aryjczyków za jakich się postrzegali. Historia ta nie jest jednak do końca jasna, ponieważ ze względu na specyficzną więź ucznia i mistrza jaka łączyła Himmlera z Wiligutem można przypuszczać, że wydanie jej przez Reichsführera było czymś bardzo trudnym. Odważę się nawet stwierdzić, że mógł ją podjąć pod wpływem presji ludzi znajdujących się w jego najbliższym otoczeniu, z którymi Wiligut był skonfliktowany czy też po prostu nie lubiany.

Przez jednych uważany za kopię, a przez innych za oryginał - znajdujący się w mojej kolekcji SS Totenkopfring, którego koncepcję oraz wygląd opracował Karl Maria Wiligut.

Tym co przemawia za tym, że decyzja Himmlera o wydaleniu Wiliguta z SS była dla niego czymś trudnym może być fakt, że wraz z jego odejściem z osobistego sztabu Reichsführera SS zwolniona została niejaka Elsa Baltrusch mająca otoczyć go opieką. Niejasne pozostają również bardzo wysokie przychody Wiliguta jakie uzyskiwał przez cały okres wojny, a które przedłożył po jej zakończeniu w 1945 roku. Zagadką jest również kwestia relacji Himmlera z Weisthorem, niektórzy badacze są zdania, że jego wydalenie z SS miało być tylko zabiegiem wizerunkowym zaś rzeczywiste kontakty jakie mieli utrzymywać nie zostały zerwane aż do ostatnich dnia III Rzeszy. To bardzo interesujący wątek, za którym może przemawiać brak jakichkolwiek informacji na temat dalszej działalności prowadzonej przez Wiliguta od 1939 roku, wiadomo jednak, że kilkukrotnie zmieniał miejsca zamieszkania aby ostatecznie osiąść w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów na południe od zamku Wewelsburg miasteczku Bad Arolsen gdzie zmarł w dniu 3 stycznia 1946 roku.

Znajdujący się na terenie cmentarza w Bad Arolsen nagrobek Karla Marii Wiliguta, na uwagę zwracają znajdujące się przy nim znicze, a także inskrypcja: "Unser Leben Geht Dahin Wie Ein Geschwätz" (Nasze życie przemija tak jak czcze pogaduszki), grudzień2017. (fot. Jakub Pomezański)

Postać Karla Marii Wiliguta przedstawia się nam jako człowieka obłąkanego, pragnącego władzy, a także lubiącego zwracać na siebie uwagę megalomana, który swoją osobą odcisnął piętno na działalności Himmlera, a także tworzących się strukturach SS w początkowym okresie III Rzeszy, na tyle silnym, że doskonale obrazującym relacje Weisthor - Himmler jest nazwa rozdziału znajdującego się w książce Igora Witkowskiego "Wewelsburg: Zamek Świętego Graala SS" brzmiąca: "Weisthor - zwierciadło obłędu Himmlera...". To jednak jeszcze nie wszystko, był to również poważnie chory człowiek posiadający zdecydowane odchylenia psychiczne. Należy jednak się zastanowić czy to właśnie one były przyczyną tworzenia przez niego niesamowitych historii o przeszłości jego rodu i nakierowały go na okultyzm czy też odchylenia spowodowane były raczej przez jego życie wypełnione tajemnymi praktykami mistycznymi od momentu osiągnięcia pełnoletności...

 
Dodatek nr 1
Fragment drugiej książki Wiliguta pt. "Die Neun Gebote Gots" poruszający zasady wprowadzenia nowej religii w Niemczech wraz z tłumaczeniem w przekładzie Alana Zycha.

Pismo Weisthora zawierające dziewięć przykazań Bogów wraz z zapisem ich w formie runicznej. (archiwum autora)

 Dziewięć przykazań Bogów.
z ustnego przekazu plemienia Asa Uana po raz pierwszy od 1200 lat zapisy zostały złożone na piśmie od czasu kiedy zostały publicznie spalone na stosie przez Ludwika Pobożnego….
1) Got jest Al=Jednością!
2) Got jest "Duchem i Materią", dwoistością. Ona [dwoistość - przyp. tłum.] przynosi niezgodę, a jednak jest jednością i czystością....
3) Got jest troistością: Duch, Siła i Materia, Got=Duch, Got=Ur, Got=Byt lub Sun=Światło i Siła, dwoistość.
4) Wiekuisty jest Got jako Czas, Przestrzeń, Siła i Materia w swojej cyrkulacji.
5) Got jest Przyczyną i Skutkiem. Z Gotem płynie dookoła Prawda, Moc, Obowiązek, Szczęście.
6) Got jest wiekuistą Prokreacją. Duch i Materia Gota, Siła i Światło są jego nosicielem.
7) Got - poza pojęciem dobra i zła - jest nosicielem siedmiu epok ludzkości. –
8) Zarządzanie w cyklu przez Przyczynę i Skutek niesie poziom: tajemne osiem.
9) Got jest Początkiem bez Końca – Al. [jednością – przyp. tłum]. On jest doskonałością w Nicości a jednak Al. [jedność – przyp. tłum.] w 3 razach 3krotne poznanie wszystkich rzeczy. Zamyka krąg  N – Jul do Nicości ze świadomości do nieświadomości aby mógł ponownie stać się świadomy.
Dla dokładności przekazu:
K M W [Karl Maria Wiligut]

 
Dodatek nr 2
Życiorys Karla Marii Wiliguta podany za Igorem Witkowskim (źródło: "Wewelsburg: Zamek Świętego Graala SS").

Urodziłem się 10 grudnia 1866 r. w Wiedniu, w Austrii, o godzinie 11 w nocy, jako syn ówczesnego urzędnika królewskiego dworu węgierskiego - Karla Marii Wiliguta, zatrudnionego w kancelarii dworu.
Mój ojciec, dziad i pradziad, byli czynnymi oficerami armii austriackiej. Rodzina przywędrowała w roku 1242 z Wirtembergii na Węgry (...) Od najdawniejszych czasów służymy naszemu narodowi; jesteśmy w pełni ofiarni, to znaczy nie działamy w oderwaniu od zadań stojących przed naszym rodem. Kiedyś rozmawiałem z moim dziadkiem, K. Wiligutem na temat znaczenia pradawnych runów przypisanych naszemu rodowi. Gdy miałem 24 lata mój ojciec powierzył mi historię naszego rodu.
W wieku 13 lat rozpocząłem edukację w szkole średniej dla kadetów w Wiedniu i Mostarze (Hercegowina). Było to w roku 1884. W roku 1888 zostałem oficerem, w roku 1912 majorem, a w latach Wojny Światowej pełniłem obowiązki dowódcy, wyszczególnione w załączonym kwestionariuszu. W sierpniu 1917 r. awansowałem na pułkownika i jako taki dowodziłem różnymi jednostkami, m.in. byłem dowódcą brygady - do końca kwietnia 1918 r. W połowie maja odwołano mnie z fronty w południowym Tyrolu i zostałem komendantem obozu wojskowego w miejscowości Zokiew, na północ od Lwowa.
Tam w lipcu 1918 r. doświadczyłem pewnego przeżycia, którego wyjaśnienie uważam za konieczne z perspektywy tradycji mego rodu. Zawiali do naszej mesy oficerskiej mianowici goście: legat papieski, kardynał Natti (obecny papież), generał zakonu Jezuitów hrabia Ledóchowski oraz apostolski biskup polowy dr Pelopotocki. Po opuszczeniu pomieszczenia mesy zwrócili się do mnie z prośbą o towarzyszenie im, co też uczyniłem. Wtedy Ledóchowski zapytał mnie w sprawie mego nazwiska i czy miałbym jeszcze zaświadczenia na ten temat. Nie próbując ukryć swej gwałtowanie promieniującej nienawiści do klechów odparłem, że tak, po czym Ledóchowski półgłosem rzucił w kierunku Nattiego: "Famiglia malatetta". Usłyszałem to jednak i stwierdziłem z dumą: tak, jestem z tej "przeklętej rodziny". To wyznanie rozstrzygnęło, że odtąd jestem śmiertelnym wrogiem Kościoła Rzymskokatolickiego ze wszelkimi tego następstwami, o czym zaświadczają moje późniejsze wypowiedzi. 
1 stycznia 1919 r., mając już 40 letnią służbę za sobą, zostałem przeniesiony w stan spoczynku. Po przykrych doświadczeniach przewrotu wstąpiłem do freikorpsu Oberland, gdzie [nieczytelny fragment rękopisu] i wciąż należę, jako że wezwany przez Reichsführera SS całkowicie poświęciłem się szczytnym celom SS.
Bezpośrednio po załamaniu się zorientowałem się, że Żydzi poprzez wolnomularstwo, które było w całości zwyrodniałe, w tak nieszczęsny sposób pokierowali historią wojenną. Założyłem w Salzburgu Związek Antysemicki oraz gazetę "Eiserner Besen", otwarcia oskarżającą Żydów i masonów o popełniane przestępstwa przez co miałem śmiertelnego wroga nie tylko w nich, ale i w Kościele Rzymskokatolickim.
Pewien były oficer o nazwisku Wenzel Hammer-Haldersdorff, doprowadził do tego, aby uczynić mnie "nieszkodliwym" dla tych trzech sił - w taki sposób, że skłonił mnie do poręczenia za jego osobę. Poręczenie to wykorzystano zarazem do oddania w ich służbę mojej żony.
W roku 1924 zostałem aresztowany i salzburska policja zezwoliła mi na przeprowadzenie się do zakładu dla umysłowo chorych. Tam trzymano mnie do wiosny 1927 r., i aby "na zawsze" mnie unieszkodliwić, wyznaczono mi kuratora. Moje interwencje z tym związane zostały w roku 1932 odrzucone przez wszystkie instancje. Nie udostępniono mi przy tym żadnego radcy prawnego, ani nie uchroniono mnie przed wykorzystaniem finansowym najpodlejszego rodzaju.
Nosiłem się z zamiarem bezwarunkowego wyjazdu zagranicę, aby tam wypełniać tradycyjne zadania rodowe i wyszukałem w tym celu Sistianę na adriatyckim wybrzeżu Włoch - gdzie mam niewielką posiadłość, o której nie wiedział nikt z mojej rodziny. Po tym nadeszło wezwanie ze strony SS, za którym podążyłem.
K. M. Weisthor Wiligut, pułkownik 
 

Do napisania biografii Wiliguta posłużyły mi następujące książki:
- "The Occult Roots of Nazism" Nicholas Goodrick 
- "Wewelsburg: Zamek Świętego Graala SS" Igor Witkowski
- "Endtime Warriors, Ideology and Terror of the SS" Wulff Eberhard Brebeck
- "Naziści i Okultyzm, Ciemne Moce III Rzeszy" Paul Roland


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz