Jang Yeong-jin napisał książkę autobiograficzną o swoim życiu w Korei Północnej. Nazwał ją „A Mark of Red Honour”. Homoseksualność tam nie istnieje. Korea dla niego to cela bez krat, ale z której ciężko uciec. To podwójne wyalienowanie – Koreańczyk z północy w Korei Południowej - wśród mniejszości seksualnej.
Jak podaje CNN, Jang po raz pierwszy o homoseksualności usłyszał w wieku 37 lat. Nie wiedział, co ono oznacza oraz, że to słowo opisuje jego samego. W wieku 19 lat wstąpił do wojska. Po 10 latach wziął ślub.
Homoseksualność, geje, LGBT – w Korei Północnej nie istnieją. I w ten sposób Jang wpadł w zaaranżowane małżeństwo. Nie kochał swojej żony, ale nie miał innego wyjścia, musiał udawać. Przez te wszystkie lata żył w poczuciu wstydu i winy.
W jego ojczyźnie wszystko płynie inaczej, nawet historia dzieje się wolniej. Homospołeczne więzi zaś są bardzo mocne. Mężczyźni spędzają 10 lat w wojsku, tylko z mężczyznami. Na te relacje jest tolerancja, a nawet są one pożądane, jako forma braterstwa.
Po pomoc udał się do neurologa. Chciał się z nim podzielić swoimi problemami. Lekarz tylko na niego nakrzyczał, zwyzywał i wyrzucił z gabinetu. A słowo "homoseksualizm" zobaczył po raz pierwszy w 1998 roku, wyczytał u lekarza, że coś takiego istnieje. Ale było to już po jego ucieczce do Korei Południowej.
Jego życie stało się prostsze. „Dowiedziałem się wreszcie, co mi dolega – niesamowita ulga” – mówi w wywiadzie dla CNN. Myślał, że ma jakiś defekt, który uniemożliwia mu stworzenie związku z kobietą – naturalnie bał się samotności.
„Na początku czułem się sfrustrowany i nieszczęśliwy, ale też zawstydzony, by komukolwiek powiedzieć, co czuję, że nie czuję zainteresowania płcią przeciwną, moją żoną…” – powiedział parę miesięcy wcześniej w rozmowie z „New York Times”.
Czy spotkał innych gejów w Korei Północnej? Prawdopodobnie tak, nawet jeden z nich mógł się w nim zakochać. W wojsku był mężczyzna wyższy rangą, który czuł dokładnie to, co Jang. Często mężczyźni rezygnują z małżeństwa i decydują się na samotność.
„Jestem optymistą, będzie dobrze, zawsze mam nadzieję na lepsze, czekam na miłość, cały świat stoi przede mną otworem” – mówi.
Jang nie planuje na razie kariery politycznej ani nie rozważa aktywizmu. Zdaje sobie sprawę, że funkcjonuje teraz w bardziej tolerancyjnym miejscu, ale wciąż homofobicznym i dyskryminującym mniejszości seksualne.
W obu Koreach homoseksualizm zdepenalizowano oraz zrównano wiek uprawniający do współżycia. Natomiast żadne formy związków prawnych nie są możliwe. Obie Koree nie podpisały Deklaracji Narodów Zjednoczonych.
(ar)
Tak.
Nie.
Tak.
Homoseksualizm jest w Korei bardziej tematem tabu niż obiektem jakiejś jawnej nienawiści. Starsze pokolenia są niechętne przez zwyczajny brak obycia, podczas gdy wśród młodych stopień akceptacji już jest porównywalny z Europą Zachodnią - nie szalałbym więc z tymi epitetami.
Inna sprawa, jeżeli poruszymy w temacie Korei Południowej wątek rasizmu... :>
Brawo że bohater tekstu się odnalazł !